"W drodze szyba sama puści"

Prawko świni do niszczarki!

Jakby miał szyberdach to pewnie by nawet tego kawałka nie zeskrobał, tylko na stojąco całą drogę jechał w goglach narciarskich Finezja niektórych kierowców chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać!

Z 99% pewnością mogę obstawić, że jechała baba.
Nie mówię tego złośliwie. Widzę po prostu jak faceci odszraniają szyby a jak baby to robią. Facet k***a idzie i skrobie przynajmniej przód, tył i przednie boczne a baby to jak patrzę to tylko lufcik przed mordą (te bardziej zaradne czasem nawet pół przedniej szyby) i ewentualnie szparkę 10x10cm na bocznych aby lusterko widać było.

Raczej prawdziwy idiota

Bo odpalić auto na 10 minut przed jazda by ich zniszczyło finansowo

Szczerze to jestem w stanie to zrozumieć. W życiu zdarzyło mi się nagłe wezwanie i 5 minut mogłoby mnie zgubić i faktycznie zrobiłem tylko "wyrwę" w szybie. Możecie linczować, chociaż dodam, że to na drodze w małej miejscowości i bez przejść dla pieszych itp. Z takiej dziury jak ma odpowiednią wielkość to dużo widać ( w jeździe do przodu).

Szczerze to jestem w stanie to zrozumieć. W życiu zdarzyło mi się nagłe wezwanie i 5 minut mogłoby mnie zgubić i faktycznie zrobiłem tylko "wyrwę" w szybie. Możecie linczować, chociaż dodam, że to na drodze w małej miejscowości i bez przejść dla pieszych itp. Z takiej dziury jak ma odpowiednią wielkość to dużo widać ( w jeździe do przodu).

No i mnie wk***iłeś swoim pie**oleniem.

W Anglii, jak już zdarzy się mróz to połowa tak jeździ. Nie mają w zwyczaju odśnieżać/odmrażać szyb w autach. W okolicach Londynu rzadko kiedy jest to potrzebne, może poprostu nie wiedzą, że tak trzeba ...

Typ czołg ...

No i w czym problem? Nic mu się nie stanie bo czołgiem jedzie.

tez tak robie

Ja kiedyś musiałem wracać większość drogi bardzo podobnie. Miałem kiedyś francuski wynalazek: renault, w którym nagminnie padał regulator obrotów dmuchawy nawiewu. I taka usterka trafiła mi się w ch*j zimny dzień gdy mieliśmy wracać z nart. Kolega zlitował się nad rodziną i wziął ich do siebie - a ja... taki przemarznięty na kość czołgista jechałem - bo co było robić? Z czasem jak się silnik zagrzał i pęd jadącego samochodu wpychał powietrze do kabiny trochę się widoczność poprawiła tak do 15-20 cm od dolnej krawędzi.
Ja to wspominam jak przygodę z motoryzacją.
Więcej podobnych opowieści mógłbym sypać o czasach posiadaniach Dużego Fiata.... ale dziś już was drogie dzieci takie coś mało interesuje a to była dobra szkoła życia motoryzacyjnego.

Robię dokładnie tak samo. Wystarczy przejechać 200 metrów i szyba jest czysta. Nie wiem po ch*j skrobać.