Siema sadole. Chciałbym się z wami podzielić ciekawą historią o mojej ciotce i jej "przygodzie" z autostopowiczem. Dobra koniec pie*dolenia, do sedna:
Moja ciotka mieszka w okolicach Jeleniej Góry, jakieś 25km w małej wiosce. Wiocha nie jest oświetlona i nie ma normalnej drogi tylko taka szosa, żeby się jakoś wbić na główną. Ciotka ma w nawyku zabieranie osób na stopa bo wie, że stamtąd straszna lipa z dojazdem. Pewnego dnia sobie elegancko jedzie tą szosą, godzina 4:30, późna jesień więc ciemno jak w dupie u najczarniejszego murzyna. Widzi kolesia, który macha, żeby go wziąć no i oczywiście jak zwykle się zatrzymuje. Typ siada z tyłu, za nią co już powinno ją przyprawić o pełne gacie. Próbuje do niego gadać, ten się nie odzywa jakby nie słyszał czy ch*j wie co. Po 10 minutach wypala z tekstem:
"ślicznie musiała by Pani wyglądać w trumnie". Ta nie wie co robić (do panikar nie należy), słowem się nie odezwała. Byli już na głównej drodze, z naprzeciwka zobaczyła jadący samochód. Gdy ten dojeżdżał zajechała mu drogę. Gość od razu wybiegł do lasu, kolesie wkurzeni pytają ciotkę co ta odpie*dala. Opowiedziała im wszystko w minutę. Tamci zajrzeli do samochodu a tam nasz cudowny autostopowicz kurtkę zostawił. W kurtce miał elegancki długi tasak.
Na miejsce przyjechali niebiescy i oznajmili, że to trzeci przypadek w okolicy. Cioteczka już pie*doli i nie zabiera nikogo
Miałem podobną sytuację i to mi się wydarzyła, więc jestem w stanie uwierzyć w Twoją.
Pewnego razu (fakt w biały dzień) szedłem ulicą i podjechała do mnie babka w samochodzie, pytając czy wiem gdzie w Potulicach znajduje się taki duży dąb - pomnik przyrody. Mam do Potulic jakieś 9 km więc dobrze znałem miejsce. Babka poprosiła czy mógłbym jej pokazać i zabrała mnie do auta. Gdy byliśmy pod dębem otworzyła bagażnik wyjęła szpadel, a od drzewa odliczyła parę kroków w jedną potem w drugą stronę, a we wskazanym miejscu kazała mi kopać. Przeraziłem się trochę, bo myślałem, że kurczę grób mam sobie wykopać, cóż jednak począć zacząłem kopać i po chwili trafiłem na coś twardego. Jakaś skrzynia czy coś w tym stylu. Babka do mnie wyciągaj to! To ja ciągnę, ciągnę i kurcze gdybym się nie obudził, to bym sobie jajka urwał.
Słyszałem podobną historię i koleś rzucał takimi samymi tekstami do babki. Przytomnie sp***oliła mu pod pretekstem sprawdzenia opony, koleś miał ze sobą siekierę i sznur ale jego z tego co wiem to zawinęli go psiarskie. Było to jakieś pół roku temu.
Tą historie słyszałem już z milion razy jest opowiadana chyba w całej Polsce. Tylko końcówki się zmieniają:
- że zatrzymała się i poprsiła by autostopowicz sprawdził koło i sp***oliła
- że poprosiła by kupił jej coś na stacji benzynowej
- sprawdził czy żarówka się nie przepaliła
oraz tasaki były zamieniane na: noże, maczety, siekiery, bagnety
Historia starsza od internetu...
Taaaa, jasne, ta historia wydarzyła się już w tylu częściach Polski, że sam nie wiedziałem, że takie miejsca istnieją. Słyszałem o tym jakieś pół roku świetlnego temu w okolicach Nakła nad Notecią.
Słyszałem podobną historię
Jechała babka na takim zadupiu gdzie nie ma oświetlenia, trafiła na pełno gałęzi na drodze, wysiadła je odsunąć i w tym czasie nadjeżdżał tir, babka zrobiła miejsce na przejazd, wróciła do samochodu i jedzie dalej, po czym tir za nią jedzie bardzo blisko i zaczyna trąbić, ta przerażona, że to jakiś morderca i chce ją strącić z drogi albo coś, nie zatrzymuje się.
Jak już dotarli do miasta babka się zatrzymała na stacji, wysiada i podchodzi do tira i się pyta o co chodzi, na co kierowca jej odpowiedział, że w czasie odgarniania gałęzi z drogi, jakiś gość wsiadł jej do samochodu, więc podeszli tam, zobaczyli, że drzwi otwarte i nikogo nie ma, tylko właśnie zostawił pamiątkę w postaci siekiery...