Przypomniałem sobie taki dowcip, który opowiedział mi szef. Niestety gra językowa, średnio przetłumaczalna (wybaczcie też błędy, piszę z pamięci).
An Englishman from York went to visit his friend in the States. Host knew that his friend likes beer a lot, so he invited him to one of the finest breweries to let him taste best american ale. After degustation, he asked his friend:
-How do you like our beer, eh?
-Well, it's like having sex on a boat.
-Excuse me?
-It's fucking close to water.
Gdzie tu niby ta 'gra jezykowa' ? Leciutka różnica jest tylko z tym 'pie**oleniem blisko wody'... Ale po angielsku, i po Polsku ma takie samo znaczenie ;o
Chciałes być bardziej fajny i wstawić dowcip po angielsku nie?
Humor humorem, ale co do amerykańskiego piwa to oni mają najlepsze na świecie. Ale nie dla tego, że produkują jakąś jedną zajebistą markę, tylko dla tego, że w USA może kupić WSZYSTKIE typy piw z całego świata i wszystkie są w miarę ok. A u nas w Polsce, Czechach czy Niemczech co kupisz? 90% rynku to pilsy, bezsmakowe sikacze. Angielskie piwo to dopiero masakra, zresztą ich żarcie też jest do dupy. Angielskie dziewczyny też są okropne.