ch*j mnie obchodzi co powiedział mu i za co mu zajechał droge mając kamere każdemu który mi tak stanie wleciał bym w dupsko, stwarza zagrożenie w ruchu lądowym i to na niego spada odpowiedzialność wiec moge go nazwać nawet k***ą jego matke burą suką i może mnie w pompke cmoknąc stamnie to dostanie w dupe autem
A może właśnie dlatego warto kupić gaz łzawiący (który jest żelem lecącym prosto na 4 m, dopiero potem opada)?
Nawet taki 130-kilowy byczek śmiesznie kwiczy, jak dostanie nim w oczy i usta, potem parę strzałów na ryj...
Sonal, Ty niedouczony patałachu, określenie "polaczek" jest określeniem obraźliwym, używanym przez inne narody w celu obrażenia Polaków już od dawien dawna. Nie tyczy się to określonych zachowań. Zostało przywleczone przez takich mongołów jak Ty którzy chcąc uzyskać poklask innej nacji zaczeli sami używać tego słowa. Zastanów się nad samobójstwem, albo sie przynajmniej wykastruj.
Typ z astry zachował się moim zdaniem prawidłowo i sam postąpiłbym tak samo. W pierwszej sytuacji, gdy gość wychodzi do mnie z agresją, pierwsze co bym zrobił to spróbował go ominąć i zahaczyć o otwarte drzwi jego samochodu, żeby utrudnić mu pościg za mną. W drugiej, gdyby zajechał mi drogę, też uderzałbym w jego auto.
Prawo jest po stronie gościa z astry - sytuacja stresowa, próba ratowania samego siebie. Wszelkie próby uciekania przed agresorem, bez poczynienia szkód na jego samochodzie skończyłyby się tym, że w końcu ofiara agresji skończyłaby w rowie, na barierce lub uderzyłaby w samochód osoby postronnej, a sam agresor odjechałby bez szwanku.
Jak na razie tylko raz miałem sytuację, w której udało mi się przetargać agresora po asfalcie. Najpierw chciał kasy gdy wychodziłem ze stacji, a gdy udało mi się wsiąść do samochodu, próbował mnie uderzyć przez otwartą szybę. Złapałem jego rękę i ruszyłem dość ostro - puściłem mu rękę po jakichś 100 metrach.
Kilka razy też udało mi się zepchnąć kilku sebixów z ulicy. Mówię tutaj o osiedlowych cwaniaczkach, którzy uzurpują sobie pierwszeństwo na drodze przed samochodami, przechodząc przed maską niespiesznym krokiem i wstrzymując ruch gestem ręki. Zawsze mam ten sam motyw - hamowanie z piskiem w ostatniej chwili i klakson w opór. Część sp***ala, część się burzy - z agresorami nie wdaję się w dyskusję, tylko ruszam przed siebie. Jak na razie wszyscy zdążyli uciec, ale na kamerze zawsze doskonale widać jak wyglądała sytuacja i kto był jej sprawcą. Ja jedynie w takiej sytuacji zachowuję się jak wystraszony Ned Flanders, któremu zdarza się panikować w sytuacjach stresowych
Wk***iają mnie idioci, bo czym innym jest schorowany dziadek, dla którego przejście 100 metrów do przejścia to konkretny wysiłek, a czym innym dresik w sile wieku, który myśli, że jest silniejszy od tony żelastwa. Uważam, że takich trzeba uczyć zasad w dogodnych sytuacjach, kiedy prawo stoi po naszej stronie.