18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#himalaje

Niecodzienna lawina

_Yarko_ • 2023-06-05, 09:37
231
Naukowcy ostrzegają, że topniejące lodowce mogą odsłaniać ciała himalaistów, którzy stracili życie podczas wspinaczki na Mount Everest.
Członkowie Expedition Operators Association of Nepal (EOAN) zaznaczyli, że ściąganie martwych ciał z góry nie jest łatwe.


Od pierwszej próby zdobycia Mount Everest, w drodze na szczyt zginęło prawie 300 osób. W dobie obecnej aż 75 proc. ciał pozostaje nieodnalezionych. Przewidywane jest, że ciała zaginionych himalaistów spoczywają gdzieś w śniegu i lodzie. Podczas, gdy tylko rozpoczyna się wiosenny sezon wspinaczkowy to w miarę możliwości zwłoki są usuwane po chińskiej stronie góry.
Lucar1 • 2023-06-05, 10:08  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (117 piw)
klasycznie musi drzec ta morde jakby to mialo w czyms pomoc

Wspinali się i wspinali

Big_Booty • 2018-01-28, 21:23
315
ale w sumie... :lol:

Insaner • 2018-01-28, 23:42  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (176 piw)
Zaraz pewnie ktoś wyskoczy z tekstem "no tak, najlepiej siedź w domu i nic nie rób", ale spytam się całkiem serio - po ch*j oni tam włażą w taką pogodę. Idą tam z pełną świadomością możliwości utraty życia. Silny wiatr, odczuwalna temperatura -60, noc, oni przyczepieni do lodowej ściany i prawie duszący się rozrzedzonym powietrzem ze śladowymi ilościami tlenu. W okresie "letnim" na tę górę wchodzi się znacznie bezpieczniej (co nie znaczy, że o wiele łatwiej), a oni pchają się w okresie zimowym gdzie warunki są najcięższe.

Chcą, proszę bardzo - podziwiam pasję i zaangażowanie, ale co to innych powinno obchodzić. Wchodzenie na czubek góry nie różni się niczym od prób przeskoczenia rowerem czy motorem nad przepaścią pod logiem RedBulla. Nie przynosi to nikomu żadnych korzyści, nie pozwala na dokonanie żadnych odkryć. W sumie poza radością wspinających się nie jest to do niczego nikomu potrzebne.

W związku z tym - skąd ta medialna panika od kilku dni??? Akcja ratunkowa, narażanie życia kolejnych wspinaczy, narażanie życia załogi śmigłowca, ogromne pieniądze i relacja sekunda po sekundzie na wszystkich portalach informacyjnych... wszystko po to, aby uratować dwóch baranów, którym zachciało się wejść na czubek jakiejś skały.

W Himalajach wypadek

GlassEdi • 2017-02-18, 12:15
113
Wpadł w 20 m szczelinę.
saves • 2017-02-18, 14:13  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (46 piw)
Mógł przyłożyć lód.

W ukryciu

Sunday • 2014-11-03, 15:24
365
Na obrazku jest kilka tarów himalajskich.
10 sekund na policzenie ile ich jest, później myśliwy odda strzał i zwierzęta uciekną.

hedstajl • 2014-11-03, 18:32  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (44 piw)
starałem policzyć się te j***ne tary, ale dopiero po wystrzale pierwszy raz zobaczyłem jak w ogóle wygląda to zwierze

Tajemnicza śmierć w górach

BongMan • 2014-01-20, 17:10
28
Żołnierze, którzy polegli podczas bitwy, turyści, którzy zabłądzili i zmarli na skutek wychłodzenia, pielgrzymi biorący udział w krwawym rytuale religijnym, a może ktoś zupełnie inny? W 1942 roku w należącej do Indii części Himalajów dokonano szokującego odkrycia. Wokół polodowcowego jeziora Roopkund spoczywało przeszło 200 szkieletów, należących zarówno do osób starszych, jak i dzieci.

Historycy i archeolodzy przez ponad pół wieku nie potrafili wyjaśnić zagadki ich śmierci. Gdyby byli to współcześni turyści, którzy zamarzli w górach, z całą pewnością nie byłby to temat dla naukowców. Jednak ofiarami byli ludzie żyjący bardzo dawno temu, w dziewiątym wieku. W tym samym czasie na ziemiach polskich powstawała osada otoczona palisadą, dzisiejszy Kraków.

To sprawiło, że naukowcy zorganizowali specjalną ekspedycję, która po przybyciu na miejsce zebrała wszelkie możliwe informacje na temat znaleziska. Pierwszym tropem było wychłodzenie organizmu, ponieważ szczątki ludzi były zamrożone.

Jednak na wysokości, na której je znaleziono, a więc na prawie 5 tysiącach metrów, panują skrajne warunki atmosferyczne, a więc mogło to być bezpośrednią przyczyną ich śmierci lub też zwłoki mogły zamarznąć dopiero później.

Gdyby badacze przyjęli najprostsze możliwe rozwiązanie, a zarazem to, które okazywało się najbardziej oczywiste, być może nie poznalibyśmy prawdziwej śmierci setek ludzi. Najbardziej zastanawiające były regularne wgłębienia w kościach ofiar, jakby były wykonane jakimś obłym przedmiotem.



Ślady znaleziono na każdym szkielecie, u jednych na kościach nóg i rąk, a u innych na czaszce. Wgłębienia nie przypominały śladów pozostawianych przez żadne narzędzia znane w tamtych czasach. Wzięto więc pod uwagę coś, co pojawiło się nagle i runęło na ludzi, przemierzających najwyższe góry świata, jak grom z jasnego nieba.

Antropolodzy przeanalizowali historyczne księgi z tamtego regionu, mając nadzieję, że znajdą w nich jakieś wzmianki na temat tego tajemniczego zdarzenia. I się udało. Wolfgang Sax z Uniwersytetu w Heidelbergu w Niemczech trafił na trop pewnej popularnej piosenki, znanej wśród himalajskich kobiet, która opisuje, jak wściekła bogini, która została zhańbiona w swym górskim sanktuarium przez przybyszów z daleka, zrzuca na swych oprawców grad twardy jak żelazo.

Gdy trop zaprowadził naukowców do zjawisk pogodowych, śledztwo przejęli meteorolodzy. Wtedy zagadka została rozwiązana. Nie było żadnej wątpliwości, że nieszczęśników spadły lodowe kule o średnicy około 23 cm. Jako, że grad jest w stanie spadać z chmury burzowej, z wysokości ponad 10 kilometrów, z prędkością 160 kilometrów na godzinę, to uderzając w ciało człowieka, może poczynić poważne obrażenia.

Lodowa bryła może nie tylko nabić porządnego guza, lecz nawet łamać kończyny, powodować wstrząśnienie mózgu, a w dłuższej perspektywie, gdy ofiara nie ma możliwości ukrycia się w bezpiecznym miejscu, może nawet zabić. Tak też zdarzyło się nad jeziorem Roopkund, gdzie gigantyczne gradobicie odcięło grupie ponad 200 pielgrzymów drogę ucieczki.

Stali się ofiarami najbardziej zabójczego gradobicia w spisanej historii. Antropolodzy na podstawie próbek DNA ustalili, że byli to hindusi pochodzący z wyżyn, nie mieszkający w górach, i nie znający tamtejszych obyczajów. Mogli więc swym zachowaniem zhańbić boginię, na podstawie czego powstała piosenka, która po setkach lat przyczyniła się do rozwiązania niezwykłej zagadki znad brzegów himalajskiego jeziora.



Dodajmy, że najprawdopodobniej największy grad spadł 3 października 2010 roku w rejonie miejscowości Lanja w indyjskim stanie Maharasztra. Miał on średnicę nawet 61 cm, i to wcale nie jest pomyłka. Największa bryła miała obwód aż 156 cm i ważyła bagatela 50 kilogramów.

Oficjalnie jednak uznawane są dwa rekordy, jeden z USA, a drugi z Bangladeszu. 23 lipca 2010 roku w miejscowości Vivian w stanie Południowa Dakota w Stanach Zjednoczonych spadł grad o średnicy 20 centymetrów i obwodzie 47 centymetrów. Drugi rekord dotyczy wagi gradu i zmierzono go 14 kwietnia 1986 roku w regionie Gopalgani w Bangladeszu. Gradziny ważyły do 1,02 kilograma... więcej o tym

W Polsce też miały miejsce olbrzymie gradobicia, ale nikt nigdy ich ani nie zbadał, ani też oficjalnie nie uznał. Jak wskazuje fragment artykułu w jednej z wydawanych ówcześnie gazet, w lipcu 1931 roku w Woroniu znajdowano bryły lodu o wadze 2 i pół funta (1 kg), a obok Bereźnicy (na dzisiejszej Ukrainie) znaleziono jedną bryłę ważącą 5 funtów (2 kg)... więcej o tym

Gdyby udało się to potwierdzić, to mielibyśmy nowy światowy rekord, co jednak jest mało prawdopodobne, bo z pewnością gdzieś w tropikach zdarzyły się jeszcze większe gradziny, ale nikt ich nie opisał, a tym bardziej nie sfotografował.

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/18312/tajemnicze-zjawisko-ktore-zabilo-setki-osob

ch*jowa śmierć... Dostać w pałę kulką lodu z nieba.

Roopkund – Jezioro Szkieletów

Anonymous • 2012-12-09, 21:50
67
"Roopkund to obszar położony w północnym indyjskim regionie Uttarakhand. Jest miejscem na brzegu Jeziora Szkieletów (w Himalajach) wypełnionym od około 300 do 600 kościotrupami.

W 2004 roku grupa indyjskich i europejskich naukowców wyruszyła do tej lokacji, w celu zdobycia informacji o szkieletach. Odkryli ważne wskazówki; a wraz z nimi biżuterię, czaszki, kości i zachowane ciała. Testy DNA wykazały, iż istnieją 2 grupy ludzi: niscy – prawdopodobnie lokalni tragarze oraz nieco wyżsi – będący ze sobą blisko spokrewnieni. Choć nie potwierdzono wyników liczbowych, stwierdza się istnienie od 300 do 600 umarłych. Datowanie węglem jednoznacznie wskazało na wiek kości sięgający dziewiątego wieku. Tym samym, obalono rezultaty wcześniejszych testów, z których wynikały bardziej odległe daty.

Badania złamań czaszek wprowadziły naukowców z Hajdarabadu i Londynu na tok myślenia, iż to nagła burza gradowa była przyczyną tylu zgonów.

Nadal, jednak nie wiadomo gdzie kierowali się ludzie. Nie stwierdzono istnienia żadnych szlaków handlowych do Tybetu ani miejsc-celów pielgrzymek."

źródło:time4men.pl












Pozostałe fotografie w komentarzach.
sanctusdiavolos • 2012-12-09, 21:54  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (19 piw)












10 zdjęć więcej, kliknij tutaj aby je zobaczyć...
75
Gangkhar Puensum - wznosi się na wysokość 7570 metrów (wysokość względna – 2990 metrów), 40. szczyt świata pod względem wysokości. Jak dotąd najwyższy NIEZDOBYTY. Spędza sen z powiek tysiącom zapalonych alpinistów. Szczytu nie da się zdobyć od strony chińskiej, a znając Chińczyków można wierzyć, że próbowali już więcej niż wszystkiego. Jest jeszcze podejście od strony drugiego państwa, które zwie się Butan.



Ale czemu szczyt wciąż jest niezdobyty, w erze zaawansowanego technicznie sprzętu, najwyższej jakości treningów alpinistycznych i chęci odkrywania nowych przestrzeni? Właśnie dlatego, że jedyne, jak się zdaje, dobre podejście leży w Butanie - państewku skrajnie zacofanym, niedawno jeszcze feudalnym, rządzonym przez króla i mnichów. Król, który co jakiś czas zmienia zdanie na różne tematy zakazał wspinaczki na szczyt górski... i już. Swego czasu zakazał wspinaczki ponad wysokość 6000 metrów, ponieważ kilku ekspedycjom się nie powiodło i był ofiary śmiertelne. Później mu się odwidziało, aż wreszcie zakazał wspinaczki w ogóle.

Sam Butan do dość biedne państwo, bez elektroniki i techniki, prądu w ogóle. Mnisi zakazali budowy słupów energetycznych bo... psują krajobraz :D Kraj jest bardzo konserwatywny i hermetyczny. Naukę pobiera się u mnichów, którzy uczą dzieci przez 10 lat od 6 roku życia. Uczą języka, tańca i śpiewu (mega przydatne) i to w zasadzie szczyt myśli naukowej w tym rejonie. Czasem król wysyła młodzież na studia za granicę do USA, Japonii, etc., przy czym mają obowiązek by wrócić po zakończeniu studiów i kilka lat pracować na rzecz kraju, a swojej wiedzy prawdopodobnie i tak nie mogą wdrożyć w życie.

Swego czasu, jak już wspomniałem, próbowano wejść na szczyt i mimo kilku nieudanych wypraw raz prawie się udało, ale... okazało się już po fakcie, że alpiniści zdobyli nie ten szczyt. Butan to miejsce, które jest bardzo słabo znane i opisane, więc mapy również pozostawiają wiele do życzenia., a biedni alpiniści korzystając z własnoręcznie wykonanej pseudo mapy pomylili ścieżki.

Podobno wycieczka do Butanu jest bardzo droga bo król życzy sobie specjalnych opłat za dzień pobytu w kraju... Pewnie nie lubi turystów bo psują krajobraz ;D

Zainteresowanych szerszą informacja a może wyprawą zapraszam tu:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gangkhar_Puensum

A teraz nieco fotek (nie ma ich wiele):





zajetynick • 2012-08-30, 14:59  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (34 piw)
Jeśli opieka medyczna u nich nie kuleje to można powiedzieć, że kraj idealny. Bez tej całej żałosnej cywilizacji.

Kozice w Himalajach

silesiaster • 2011-01-27, 23:37
166


i kto tu jest hardkorem?