Zaraz pewnie ktoś wyskoczy z tekstem "no tak, najlepiej siedź w domu i nic nie rób", ale spytam się całkiem serio - po ch*j oni tam włażą w taką pogodę. Idą tam z pełną świadomością możliwości utraty życia. Silny wiatr, odczuwalna temperatura -60, noc, oni przyczepieni do lodowej ściany i prawie duszący się rozrzedzonym powietrzem ze śladowymi ilościami tlenu. W okresie "letnim" na tę górę wchodzi się znacznie bezpieczniej (co nie znaczy, że o wiele łatwiej), a oni pchają się w okresie zimowym gdzie warunki są najcięższe.
Chcą, proszę bardzo - podziwiam pasję i zaangażowanie, ale co to innych powinno obchodzić. Wchodzenie na czubek góry nie różni się niczym od prób przeskoczenia rowerem czy motorem nad przepaścią pod logiem RedBulla. Nie przynosi to nikomu żadnych korzyści, nie pozwala na dokonanie żadnych odkryć. W sumie poza radością wspinających się nie jest to do niczego nikomu potrzebne.
W związku z tym - skąd ta medialna panika od kilku dni??? Akcja ratunkowa, narażanie życia kolejnych wspinaczy, narażanie życia załogi śmigłowca, ogromne pieniądze i relacja sekunda po sekundzie na wszystkich portalach informacyjnych... wszystko po to, aby uratować dwóch baranów, którym zachciało się wejść na czubek jakiejś skały.
dno i wodorosty ale nikomu z was nie zdarzyło się np przekroczyć prędkość albo zrobić cokolwiek niebezpiecznego dla adrenaliny?
wszyscy już chodzą z brodą do barbera w rurkach, jedzą bezglutenowe pierożki popijając sojowym szejkiem?
dziwne, że nie ma tu jeszcze komentarza "Chłopca z Drewna" radek225 czy jak mu tam..
dno i wodorosty ale nikomu z was nie zdarzyło się np przekroczyć prędkość
Tyle, że jeśli ktoś notorycznie przekracza (znacznie) dozwoloną prędkość dla adrenaliny, wpadnie w poślizg i wpie**oli się w jakieś drzewo to zwyczajowo ludzie nazwą go debilem, a nie "pasjonatem", "bohaterem" itd....