a także osobom bezpłodnym
czy starym pannom/kawalerom
osobom przestrzegającym celibatu
Zwróć uwagę, że oni nie są zdolni do reprodukcji, są poszkodowani przez naturę (choć medycyna działa cuda i zapłodnienia in vitro ect?). Homoseksualni partnerzy po prostu odmawiają naturze.
Surogatki dla gejów, banki spermy dla lesbijek? Gdzie tu sens? Czy obaj będą ojcami, czy obie będą matkami tego dziecka? Nie, nie będą.
O, tym to odmawiałbym w pierwszej kolejności, zbereźnikom okrutnym =]. Jestem przeciw karierowiczom, jedną z rzeczy którą urzekł mnie Mikke jest jego podejście do kobiet. Taki tok myślenia, co nie znaczy, że nie znam starych kawalerów, których szanuję. Zazwyczaj mają tylko kilkoro potomstwa, gdzieś tam, po drodze. Czyli działają tak, czy siak.
No cóż, celibat zazwyczaj towarzyszy osobom przysługującym się w ten czy inny sposób społeczeństwu. Oczywiście jestem całkowicie przeciwko temu zjawisku, w Kościele zwłaszcza, nie mniej byłbym w stanie zrozumieć jakiś rodzaj posługi i otoczkę filozoficzną wokół, jeżeli byłyby to sensowne argumenty. Czasy rycerskich przyrzeczeń rodem z Sienkiewicza chyba minęły, więc oszołomów pomijam =>.
Masz rację. Nie docierają do Ciebie racjonalne argumenty więc skończmy tą jałową dyskusję.
Pedalstwu mówię stanowcze nie i ch*j mnie obchodzi w jaką to ubierzesz ideologię.
Nie rozumiem idei zmuszania ludzi do tego, jak mają żyć.
orientacja formuje się niezależnie od czynników zewnętrznych
No więc jeśli ktoś znajdzie jakąś filozoficzną otoczkę wokół homoseksualizmu (...) to ma taki sam sens.
W sytuacji w której facet ma problem z jądrami(i produkują "niedziałające" plemniki) to in-vitro opiera się na pozyskaniu nasienia z... banku spermy, jeśli problemem jest to, że matka nie może ciąży donieść(mimo licznych prób) to trzeba surogatki.
Modą jest natomiast wychynięcie z zakurzonych kątów domowych homoseksualizmu na ulice, do telewizji, do polityki. Pojawiła się moda na promowanie homoseksualizmu jako czegoś lepszego od normalnego wzorca rodziny (tak się broniłem przed użyciem tego sformułowania...).
Śmiało. Społeczeństwo złożone z samych par homo, nie miałoby szans na przerwanie, jako cywilizacja. Moralność zostałaby pogrzebana w momencie konieczności krzyżowego zapłodnienia seks-społeczności (co samo w sobie wydaje się być ciekawe =]), a na końcu i tak wygraliby Niemcy. Albo muzułmanie.
Co innego posługa duszpasterska, a co innego robienie z igły wideł. Uduchowienie społeczeństwa wydaje się być jeszcze przydatne. Brak rozmnażania - niekoniecznie. Zwłaszcza, na przykład, w świetle napływowej ludności, via Francja, czy Niemcy.
Pierwsze słyszę, by "leczenie bezpłodności" poprzez in vitro opierało się na którejś z tych opcji. Sam mam w rodzinie parę starającą się właśnie drugi raz donieść ciążę i wszystko polegało po prostu na ustawicznym powtarzaniu procesu. Mogę się mylić, nie widzę, aby to było niemożliwe, ale korzystanie z takich usług przywodzi mi na myśl rodzaj fanaberii. Zwłaszcza surogatki.
Ja tego promowania nie widzę, najwyżej ludzie zaczynają zauważać, że takie coś istnieje a nie chowa się po kątach.
U nas jest jeden poseł homoseksualista a ich odsetek w społeczeństwie to około 5%
ja mówię - nie dyskryminujcie homoseksualistów, ty zakładasz istnienie równi pochyłej na końcu której każdy będzie homoseksualny.
Praktycznie każdy ma coś co może wnieść do społeczeństwa, więc tępienie(choćby przez nieuznawanie jego praw) go nie ma sensu.
Nie jestem lekarzem