Z cyklu Sosnowiec stories (nad tym miastem musi wisieć jakaś klątwa )
Jak co roku, na Uniwersytecie Śląskim organizowane są dni "kultury" arabskiej. W tym roku jest to już chyba 6-ta edycja. Jako że przyszło mi studiować na dramatycznie sfeminizowanym, nafaszerowanym ideologią gender i über-tolerancyjnym wydziale neofilologii, jestem zmuszony patrzeć na takie rzeczy . Dodam jeszcze, iż gej wykładowca to tutaj norma... Ale wracając do tematu, niepokoi mnie fakt, że gdyby został zorganizowany powiedzmy "dzień polskości" poświęcony historii i kulturze Polski, gdzie można by było odsłuchać patriotyczne pieśni, czy przypomnieć o niektórych bohaterskich dokonaniach polskich żołnierzy, to w mniemaniu ludzi organizujących dni arabskie było by to haniebne propagowanie nacjonalizmu, a dla genderowo-progresywnych studentów powód do wstydu, czy Bóg wie czego by tam jeszcze nie wymyślili. Natomiast czczenie obcej kultury jest czymś całkowicie normalnym. Ze tak zacytuję:
"Cudze chwalicie,
Swego nie znacie,
Sami nie wiecie,
Co posiadacie."
Takie szopki jak przedstawiona powyżej są przykładem pierwszego, wstępnego etapu kulturowego jihadu realizującego się poprzez promowanie kultury arabskiej jako przyjaznej, kolorowej i egzotycznej, oswajaniu młodych, podatnych na sugestie ludzi z islamem w celu wytworzenia w ich świadomości przeświadczenia o swojej przyjacielskości, pokojowym nastawieniu, poszanowaniu i asymilacji. Przebierają ludzi w burki, częstują żarciem i są mili. Gdy taki wabik zaczyna działać i liczba muzułmanów (do których dołączają również i przeciepy) zaczyna rosnąć, rozpoczynają się kolejne, tym razem już ofensywne i agresywne etapy kolonizacji, które obserwować możemy na przykładzie Anglii, Belgii, Danii ect.
Pod względem organizacji nie ma chyba lepszego miejsca dla takiej imprezy, już wystarczy tylko popatrzeć na mordy z załączonych obrazków by zrozumieć, że takie wyprane z własnych przekonań p*zdruty płci obojga, którzy w miejsce mózgu powsadzali sobie idee genderu, odwalą tę robotę lepiej niż ktokolwiek inny, i mówię to bez żadnej przesady bo przykrością muszę stwierdzić, że niektóre wydziały na UŚ to wylęgarnie lewactwa, prawdziwa woda na młyn dla tego typu inicjatyw. I co gorsza to wcale nie jest powolny proces, kiedy zaczynałem studia można było spotkać jakiś tam azjatów, trochę Gruzinów, może kilku czarnych, kiedy natomiast przyjechałem odebrać dyplom nie mogłem uwierzyć, że na korytarzach częściej słyszałem ujadanie arabów niż własną ojczystą mowę.
Sami dostarczają im amunicji a ciekawe co będą mieli do powiedzenia gdy na ulicach zaczną płonąć samochody.
k***a wydarzenie organizowane przez koło naukowe arabistów UŚ, to co oni k***a mieli zorganizować? Dni kultury bawarskiej? Dardzę ciapatymi, ale po co przypie**alać się do wydarzenia zorganizowanego przez ludzi, którzy się tym po prostu zajmują na polu naukowym i mają w temacie pojęcie dużo większe niż, bezkrytycznie hejtujące matoły ? Autor fotek już pewnie nie wspomni o tym, że w tym samym dniu miała tam miejsce naukowa konferencja "Sosnowieckie spotkania bliskowschodnie", która miała aż 12 paneli tematycznych? W sumie po ch*j, bo to już zakrawa o ambitniejsze tematy, w których plebs bez zainteresowań może się pogubić.
Pytanie do autora, jeśli tam byłeś to jaki z ciebie sadol, że na ten koran z drugiego filmiki ze śmiesznym napisem "nie dotykać" nie położyłeś plastra boczku jako tajnej zakładki?
Na takie zloty należałoby przyjść ubranym na templariusza, tzw, tunika z czerwonym krzyżem, (bo to tanio wychodzi), oraz rozrzucać wokół siebie boczek\kiełbe czy co tam ze świni chcecie. Albo chociaż misieżelki (bo żelatyna). Pozdro