18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Co to znaczy dużo zarabiać

NieWiemZeWiem • 2014-02-25, 19:49
Wszedłem sobie na oneta i zauważyłem ciekawy artykuł pod tytułem
Ile to dla mnie dużo pieniędzy?


W artykule są pytani ludzie róznego rodzaju od bezdomnego chlejstusa przez studentów którzy są na kierunki produkujących bezrobotnych aż po biznesmena.

Odpowiedzi są krótkie i w kliku zdaniach przedstawia jak ludzie myślą na temat pensji w zależności kim są itp.

Ja do każdej wypowiedzi spróbuję dodać swój komentarz ;)

Krzysztof, 54 lata, bezdomny z Wrocławia

Kiedyś zarabiałem 2400 zł pracując jako konserwator w spółdzielni. Zacząłem pić. Żona zmieniła zamki, dzieci nie chcą mnie znać. Na ulicy mieszkam od 6 lat. Nie zarabiam. Jak wpadnie mi kilka złotych, to najpierw dbam o „barek”, czyli wino. W lepsze dni wódeczkę. Jak chcę się najeść, to zawsze znajdzie się ktoś, kto mi coś da lub kupi. Albo się przejdę do ośrodka, chociaż zupa tam cienka. Gar rosołu na jednym skrzydełku. Dużo pieniędzy to dla mnie tyle, ile ma Tusk. Albo taka Doda. Bogacze powinni się dzielić z nami, skoro mają tak dużo. Ja bym się podzielił.<---- Typowe lewackie pie**olenie typu "jestem biedny, to wina świata inni są bogaci to powinni dawać bo tak. Ja nie mam co jeść oni mają dlatego powinni dawać bo gdybym był bogaty na pewno, na bank bym dawał biedakom cebulakom". Koleś sam sobie jest winny i śmie twierdzić, że by się dzielił... otóż nie, gdyby był bogaty lub chociaż na poziomie ch*ja by robił, pewnie by zdradzał żonę i r*chał inne pokraki.


Weronika z Torunia, 34 lata, bezrobotna, wychowuje dziewięcioletniego syna

Gdy żył mąż, wszystko układało się dobrze. Nie pracowałam, mieliśmy mieszkanie, samochód. Gdy syn miał 2 lata, mąż zginął w wypadku. Okazało się, że miał długi. Sprzedałam mieszkanie, uregulowałam długi, przeprowadziłam się do rodziców. Znalazłam pracę w księgarni, ale zamknęli ją po pół roku. Od tego czasu jestem bezrobotna, czasem uda mi się znaleźć coś dorywczego. Z zasiłków plus okazjonalnej pracy jako sprzątaczka mam w miesiącu ok. 900 zł. Pomagają rodzice, jednak nie jest lekko. Staram się, by nic się nie marnowało, jednak jemy skromnie. Robię wszystko, by syn nie odczuwał, że jesteśmy biedni. Luksusem jest dla mnie zamówienie pizzy raz w miesiącu albo mój ulubiony ser pleśniowy. Chciałbym mieć stałą pracę, ale nie śmieciówkę i zarabiać 2000 zł. Dużo pieniędzy to dla mnie 10 tys. zł, tyle co zarabiają prezesi banków i politycy.
<--- no tutaj mamy sytuację w któej to definitywnie mąż pracował a kobieta siedziała w domu. Życie zmieniło się o 180stopni i teraz ona musi pracować. Powiedzmy, że nie ma wykształcenia lub ma jakieś typu politologia..... chciałąby zarabiać 2 tys złotych na ręke, no okej ale przy takich podatkach jakie płacą pracodawcy jest ciężko chociaż moim zdaniem laska pie**oli głupoty bo za 2 tys na ręke dostaje się w mcdonaldzie a na dodatek ma się elastyczny czas pracy więc dziecko mogło by być u rodziców itp. Dla chcąćego nic trudnego. Ostatnie zdanie brzmi DLA MNIE jak jakaś pogarda "tyle ile zarabiają prezesi banków..." no k***a aby być prezesem banku to trzeba mieć łeb na karku. Mój znajomy ma dziewczynę a ojciec dziewczyny jest prezesem banku jakby w regionie coś takiego. Koleś po pracy siedzi w domu i ogląda w internecie kursy, obczaja giełde azjatycka, amerykańską itp. to nie jest takie hop k***a, więc trochę szacynku.


Agata z Bydgoszczy, 41 lat, pracuje w sklepie z odzieżą

Zarabiam 1344 zł na rękę, czyli minimalną krajową. Zwykła grypa to dla mnie katastrofa budżetowa. Bardzo kombinuję, ale nie głoduję. Jak opłacę czynsz, rachunki za telefon, internet i raty za telewizor, to zostaje mi 620 zł na życie. Wprawdzie miewam dość dyskontów i polowania na okazje, ale znam takich, co mają ode mnie gorzej, bo mają dzieci, długi, rodziców na utrzymaniu. A jeszcze palą papierosy po 15 zł za paczkę. Moim luksusem są słodycze, szczególnie Ptasie Mleczko. Chciałaby zarabiać 2000 zł, może wtedy nie musiałabym wszystkiego kupować na raty. Ile to dla mnie dużo pieniędzy? 5 tys. zł. To w Bydgoszczy bardzo duża pensja. Można kupić samochód, iść do Focus Parku na zakupy, do kina czy opery.
<--- po jej wypowiedzi stwierdzam iż ona sama dobrze o tym wie, że nie jest jakaś intelektualna itp. dlatego pracuje gdzie pracuje. Wymagań też nie ma za dużo, gdyby podatki były zmniejszona jak i wydatki państwa a więc zadłużanie obywateli to znalezienie pracy z pensją 5 tys zł. by było bardzo łątwe. Pamiętacjie po obniżeniu podatku itp. wzrasta płaca a spada cena towarów, oczywiście trochę by to trwało.



Roman, 81 lat, emeryt z Lublina

Całe życie pracowałem jako elektryk. Obecnie emerytury mam 1200 zł. Mam co jeść i gdzie mieszkać. Wystarcza mi na lekarstwa. Mogę dać czasami wnuczkowi pieniądze na czekoladę, a nawet na piwo, bo już jest studentem. Nie mogę mu kupić natomiast mieszkania. Wolałbym mieć emeryturę 4000 zł, taką jak dawni „ubecy”, których stać, żeby przekazać swoje wille dzieciom i wnukom. Po mnie zostanie tylko małe mieszkanie w bloku.
<----- Koleś ma łeb na karku i pewnie ma rację. To on jako elektryk całe życie odkłądał pieniądze a dostaje wypłatę(moja babcia dostaje 900zł) tylko 1200zł. Założe się że suma którą zebrał przez okres pracy jest większa i na pewno by sam sobie wypłacał z 4 tys zł ale nie bo lewacy wymyślili że policjanci itp. będa prcowac przez 15 lat a przez ten czas nie można uzbierać tyle pieniędzy aby otem na emeryturze wypłacać sobie ponad 3 tys złotych! i tak znikają pieniądze...dostają ci którzy na pierwszy rzut oka powinni dostawać ale pod kątem ekonomicznym jest to bez sensu.


Paweł, 23 lata, student III roku politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie

Miesięcznie dysponuję kwotą nieco powyżej 2000 zł. Od rodziców dostaję 1200 zł, jako kelner jestem w stanie dorobić średnio 900 zł łącznie z napiwkami pracując w weekendy, dodatkowo ok. 120 zł wyciągam z korepetycji. Swoją sytuację finansową uważam za przyzwoitą – stać mnie na wynajem pokoju w mieszkaniu dwupokojowym na nowym osiedlu, bilet miesięczny, sporadyczne obiady na mieście, kino 2 razy w miesiącu, imprezy. Po studiach chciałbym zarabiać minimum 3000 zł na rękę, żeby stać mnie było na wynajem mieszkania tylko dla siebie, może wreszcie kupiłbym auto i przestał dojeżdżać do rodziców pociągiem. Dużo pieniędzy to 7 tys. złotych netto.
<--- Gościu umie sobie radzić i chyba wie, że poszedł na najch*jowsze studia tylko po papierek tylko nie wiem za co on chce dostawać 7 tyś złotch na ręke...za przekłądanie pudełka z punktu A do punktu B? czy układanie chemi na półkach? CHYBA, że koleś pójdzie na polityka to wtedy gratuluje ;)


Marcin, 31 lat, pracownik agencji PR w Warszawie

Od ponad 4 lat zarabiam 3 tys. zł na rękę. Żona podobnie. Wynajmujemy dwupokojowe mieszkanie, mamy siedmioletnie auto. W wakacje byliśmy w Turcji w ofercie last minute, na narty wybieramy się do Bukowiny. W tygodniu jadamy poza domem, bo nie opłaca nam się gotować. Mimo, że nie narzekam na naszą sytuację, to wiem, że uniemożliwia ona posiadanie dziecka, bo nie byłoby nas na nie stać. Nie chcę w przyszłości dziecku czegoś odmawiać. Chciałbym zarabiać dwa razy tyle. Dla mnie dużo pieniędzy to co najmniej 15 tys. zł. miesięcznie na gospodarstwo domowe. Nie miałbym nic przeciwko, żeby moja żona tyle zarabiała (śmiech).<----- Człowiek sobie radzi ma szczęście, że jescze żona pracuję. Moim zdaniem jest zbyt wygodny bo przy dwóch osobach któe zarabiają w sumie 6 tys złotych wychowanie dziecka jest możliwe. Moja kuzynka zarabia najniższą krajowa jej narzeczony 3 tys złotych czyli w sumie ok 5 tys zł. Mają dziecko planują drugie po prostu rozsądnie kupują jedznie i prowadzą dziennik wydatków.


Waldemar, 38 lat, inżynier w firmie budowlanej w Katowicach

Zarabiam ok. 10 tys. zł na rękę plus premie po wykonanym kontrakcie – ok. 15 tys. dwa razy w roku. Mam żonę i dwójkę dzieci, mieszkamy w nowym bloku, w zeszłym roku zmieniliśmy samochód na nowszy model. Swoją sytuację finansową uważam za bardzo dobrą. Stać nas na wygodne życie, może bez luksusów, ale nie musimy szczególnie liczyć pieniędzy. Nie mamy zbyt dużych oszczędności, ale zaraz skończymy spłacać kredyt za mieszkanie i może wtedy coś odłożymy. Chciałbym zarabiać więcej, bo kto by nie chciał? Dużo pieniędzy to dla mnie 30 tys. zł. <--- wykształcenie odzwierciedla jego pensje.


Aneta, 48 lat, brand manager w międzynarodowej firmie kosmetycznej w Warszawie

Moja pensja jest zależna od wielu czynników – dostaję podstawę, premie uznaniowe, osobne stawki za projekty plus procent od tych projektów i wiele innych. Ogólnie miesięcznie zarabiam ok. 22 tys. zł. Spłacam kredyt za mieszkanie w Warszawie ok. 6 tys. zł., za mieszkanie w Sopocie, które usiłuję sprzedać, kolejne 2 tys. zł, utrzymuję córkę na studiach we Francji, co kosztuje mnie kilka tysięcy miesięcznie, plus muszę doliczyć przeloty samolotem. Syn studiuje w Warszawie, ale mieszka osobno. Przelewam mu ok. 3 tys. miesięcznie plus spłacam jego samochód – ok. 1200 zł. Zostaje mi tak naprawdę niewiele – ok. 7 tysięcy. Wydaję je głównie na ubrania, treningi z trenerem personalnym, firmę cateringową, która dostarcza mi jedzenie. Dość dużo wydaję też na taksówki, bo nie mam prawa jazdy. Zdaję sobie sprawę, że jestem osobą zamożną, ale na tle znajomych z Europy Zachodniej moja pensja nie jest zbyt wysoka. Rachunki we francuskich knajpach potrafią ściąć z nóg. Podobnie jak zagraniczne hotele. Za zeszłoroczne wakacje na Mauritiusie zapłaciliśmy chyba 30 tysięcy, ale to tylko dlatego, że dostałam premię. Normalnie nie stać mnie na takie wakacje. Uważam, że osoby bogate to nie te, które mają stałą pensję, lecz te, które obracają pieniędzmi, które generuje ich firma. Czyli od 100 tys. zł. wzwyż.

Marek, 62 lata, prezes zarządu firmy produkującej materiały budowlane

Nie wiem ile zarabiam. Wiem, że dużo. Stać mnie było na wybudowanie dużego domu, zwiedziłem cały świat, wykształciłem dzieci. Skoro Pan nalega na uśrednienie zarobków, to proszę napisać, że 70 tys. miesięcznie. Obecnie dużo inwestuję w inne branże – zaciekawiły mnie np. inwestycje w wino, moja żona kolekcjonuje obrazy. Dużo pieniędzy to dokładnie o jedną złotówkę więcej niż potrzeba, by zrealizować swoje marzenia. Jeśli kogoś marzeniem jest pierwsze miejsce na liście Forbesa, to musi się bardziej napracować, ale pewnie jest bardziej sfrustrowany. Ja niestety im jestem starszy, tym więcej mam tych marzeń, więc spokojnie mógłbym zarabiać nawet trzy razy tyle. Wtedy byłoby mnie stać na szybszy rozwój mojej firmy i jej ekspansję na dalsze rynki. A żonę na następne bohomazy.

<Tutaj widzimy, że osoby mają głowę na karku, pracują na stanowiskach gdzie trzeba co chwilę coś robić. To nie jest tak, że siedzisz i liczysz pieniądze>


Jaki jest wniosek tego artykułu? Moim zdaniem, że nigdy nie będzie za dużo pieniędzy. Zarabiasz 2 tys złotych a chcesz zarabiać 5 tys złotych? okej dostajesz 5 tys złotych, wtedy zaczynasz kupować droższe rzeczy itd. wiec znowu chcesz zarabiać więcej i więcej.

ja...........ze

2014-02-26, 01:59
Całe to pie**olenie co się stanie jak będzie wolny rynek i JKM u władzy (hehe, taki żart) jest na poziomie obietnic Tuska. Taka prawda. Chcecie teoretycznej rewolucji, zrobić drugą Ukrainę. Raz rewolucja, okazało się że znowu ch*jowo, to od nowa. W końcu na jeden ch*j wyjdzie.

facet85

2014-02-26, 03:47
pamiętaj chłopcze gdzie klepiesz swoje artykuły :D jak na sadola...... no to możesz być papieżem a i tak masz przej***ne ;) )))

HiSpect

2014-02-26, 04:21
Tego bełkotu nie da się czytać.

kalabrak

2014-02-26, 05:54
Az mi sie lezka w oku zekrecila jak to czytalam. j***na Tuskolandia Srandia! ja skonczylam studia w Polsce i po studiach z dyplomemem w pracy zaoferowali mi... no wlasnie nic mi nie zaoferowali, dalej w dziale marketingu (dodatkowo jako pomagier dyrektora) dostawalam najnizsza krajowa (wtedy na reke to bylo jakies ponad 600 zlotych). Osiadlam w Anglii (ze wzgledu na znajomosc tego jezyka). Jako supervisor dostaje miesiecznie na reke £ 2400 a praca w porownaniu z tym co robilam w Polsce to bulka z maslem! Tesknie za naszym pieknym krajem i tak juz zostanie.

vpozer

2014-02-26, 07:32
"Po studiach chciałbym zarabiać minimum 3000 zł na rękę, żeby stać mnie było na wynajem mieszkania tylko dla siebie, może wreszcie kupiłbym auto i przestał dojeżdżać do rodziców pociągiem. Dużo pieniędzy to 7 tys. złotych netto."

"tylko nie wiem za co on chce dostawać 7 tyś złotch na ręke... za przekłądanie pudełka z punktu A do punktu B"

gosciu Ty chyba nie zbyt dobrze radzisz sobie z czytaniem lub sluchaniem ze zrozumieniem,typek powiedzial ze chcialby zarabiac minimum 3tys. te 7tys to moze byc jakis chwilowy bonus

wernetto

2014-02-26, 08:54
NieWiemZeWiem napisał/a:



Naszczęście poszełem na studia, zacząłem się interesować gospodarką, założyłem firme i znam realia.



Po twoich wypowiedziach widać, że właśnie nie znasz. Poszedłeś na studia? Super, naprawdę magistrów jak psów obecnie, a poziom nauczania jest tak niski w Polsce, że niestety większość to barany. Później musimy zatrudniać ludzi po zawodówce lub technikum, bo mają lepszą wiedzę w zakresie grafiki wektorowej i geometrii niż leń po np. budownictwie.

Założyłeś firmę? Ta jasne, a jeśli nawet to z takim podejściem długo jej nie utrzymasz.

Dużo jeszcze nie wiesz o prawdziwym rynku, znajomościach, kombinacjach i innych przekrętach. A jeśli studiowałeś ekonomię (martwą naukę) to mi cię nawet szkoda.

Po za tym czytać artykuły na onecie :facepalm: rzetelne źródło wiedzy niczym sadistic.

javal

2014-02-26, 10:37
"Jaki jest wniosek tego artykułu? Moim zdaniem, że nigdy nie będzie za dużo pieniędzy. Zarabiasz 2 tys złotych a chcesz zarabiać 5 tys złotych? okej dostajesz 5 tys złotych, wtedy zaczynasz kupować droższe rzeczy itd. wiec znowu chcesz zarabiać więcej i więcej."

I k***a żeby dojść do takich wniosków trzeba nękać ludzi robić wywiady i pisać artykuł na stronę w gazecie? Tylko debil sobie z tego nie zdaje sprawy, im więcej zarabiasz tym większe potrzeby.

Puszale

2014-02-26, 10:48
Dawno takich kocopołów nie czytałem.

4h...........ch

2014-02-26, 11:03
Dla mnie wystarczające jest 40 tys./ msc i jak dla kogoś to za dużo to tylko jego problem :)

A co do komentarzy autora to powinien tak, masz jakieś swoje mniemanie o pieniądzach i krytykujesz wszystko i wszystkich. Gość chce mieć po studiach 7tys na rękę to jego sprawa, co Cię w tym boli? Myślisz że jak powiesz mu że oszalał to co nagle zmieni podejście ?

Pieniędzy naprawdę nie chce się więcej, po prostu trzeba przestać nak***iać po sklepach po rzeczy pokazujące sąsiadowi że jest się bogatszym, a trzeba mieć na to wyj***ne.

A co do firmy autora, sam miałem działalność jednoosobową. Przez 3 miesiące, przez te 3 miesiące można się poczuć niczym Sasha Grey, bo wszyscy z każdej strony Cię jebią. Zrezygnowałem, lepszym sposobem na pilnowanie swojego zarobku jest spółka z.o.o lub robienie na czarno. Mam 23 lata i nie wierzę że ZUS lub cokolwiek mi pomoże na starość, więc j***ć ten ZUS.

daniel002d

2014-02-26, 11:53
Po prostu za mało zarabiamy i nie chodzi tu o swoje kompetencje. Na Zachodzie ludzie są gorzej wykształceni i zarobkują kokosy w porównaniu do nas. Ciężko jest w Polszy, ale co zrobić takie życie. Zamiast kasę dać biednym to banki zarobkują.. i tak to się w kółko kręci.

kebun

2014-02-26, 12:16
Autor artykułu to ciul. Przerwałem czytanie po 3 czy 4 akapicie. Jak ktoś mówi, że chce zarabiać 10 kafli jak prezes banku to objeżdża tę osobę, że nie ma szacunku do ludzi na wyższych stanowiskach. A jak kobieta powiedziała, że chciałaby zarabiać 2 tysie to też pocisk na nią, że ma **ujowe oczekiwania pewnie dlatego, że nie jest zbyt inteligentna. Na bank bardziej inteligenta niż autor artykułu, którego mam nadzieję, że życie kiedyś podobnie doświadczy.

dmesg

2014-02-26, 12:29
wernetto napisał/a:



Po twoich wypowiedziach widać, że właśnie nie znasz. Poszedłeś na studia? Super, naprawdę magistrów jak psów obecnie, a poziom nauczania jest tak niski w Polsce, że niestety większość to barany. Później musimy zatrudniać ludzi po zawodówce lub technikum, bo mają lepszą wiedzę w zakresie grafiki wektorowej i geometrii niż leń po np. budownictwie.

Założyłeś firmę? Ta jasne, a jeśli nawet to z takim podejściem długo jej nie utrzymasz.

Dużo jeszcze nie wiesz o prawdziwym rynku, znajomościach, kombinacjach i innych przekrętach. A jeśli studiowałeś ekonomię (martwą naukę) to mi cię nawet szkoda.

Po za tym czytać artykuły na onecie :facepalm: rzetelne źródło wiedzy niczym sadistic.



Nie no, teraz to już się wk***iłem. Gościu, zaprezentuj jakieś konkrety zamiast pluć żółcią i obelgami!
Ludzie ogarnijcie się, k***a! Fajnie się czyta rzeczowe wypowiedzi, pełen szacunek dla osób, kóre potrafią argumentować i przedstawić swoją opinię, ale szlag mnie trafia jak widzę takie pojazdy typu "w dupie byłeś gówno widziałeś, ja wiem lepiej". Jak wiesz lepiej, to podziel się k***a z innymi, przytocz jakieś fakty, przedstaw swoje doświadczenia bo powyższe zaśmieca tylko to szlachetne forum wymiany opinii!
Oto Polska właśnie - mieszanina osób posiadających wyłączność na wiedzę (na polityków k***a idźcie, tam się będziecie nadawać) i tych szarych, zapie**alających w pocie czoła ludzi, którzy tak naprawdę tworzą zdrowy rdzeń tego Narodu i chcą tylko mieć ŚWIĘTY SPOKÓJ i robić swoje. Jak przychodzi co do czego, to ta pierwsza grupa potrafi tylko politykować i opluwać, a druga... no właśnie, druga robi dalej swoje.

No, k***a, ulżyło mi.

matimateo89

2014-02-26, 15:23
ParalitykDance napisał/a:

To jest pie**olenie o szopenie, adnotacje wyjęte z dupy i pełne frustracji. Dlaczego? Otóż nie uwzględniony został 1 powód: ZNAJOMOŚCI.
(...)
Student 2: ( Średnia 3.0 ) - Patałach jak ich mało, tatuś załatwił mu pracę u swojego znajomego w firmie. Koleś pracuje w biurze na stanowisku kierowniczym, ostatnio doprowadził firmę do strat rzędu 400 000 zł przez swoją rażącą niekompetencję: 17 000 zł/miesiąc.



Sprawa jest bardzo prosta. Jeśli jest to prywatna firma, to mają prawo zatrudniać kogo im się podoba, za takie stawki jakie im się podoba. Jeśli zatrudniają kogoś "po znajomości" zamiast profesjonalistę, to przełoży się to na gorsze wyniki finansowe firmy i jedynie na tym stracą. Jeśli natomiast jest to firma państwowa, to dostajemy jedynie kolejne potwierdzenie tego że państwowe firmy są "niczyje", czyli nikt nie musi się martwić o rozsądne gospodarowanie pieniędzmi. Jeśli zabraknie to zawsze przecież można pociągnąć z budżetu.

jabolmax napisał/a:

najlepszy fragment to mało zarabiasz bo podatki, wytłumacz mi jakim sposobem pracodawca podwyższył by pensje po obniżeniu podatków przecież skoro godzisz się harować za tak niskie pieniądze to po co to zmieniać



Drogi Jabolmaxie, poddajesz w wątpliwość tezę, że obniżka podatków przekłada się na wyższe zarobki i niższe ceny produktów. Rozważmy zatem pewien przykład. Ile kosztuje obecnie chleb? Załóżmy że 3 złote. Na tę cenę składa się mąka, droższe, sól, energia elektryczna, pensja pracownika, jego ZUS, benzyna spalona na dowóz chleba, zysk szefa piekarni (przecież nie piecze tych chlebów charytatywnie) etc. Niestety praktycznie wszystkie te składniki procesu produkcji chleba są opodatkowane. Podatek jest w mące, w drożdżach, w benzynie, w prądzie i tak dalej. A zatem jeśli byśmy odjęli podatki, to dałoby się wyprodukować chleb za, powiedzmy, 2 zł. Idąc twoim tokiem myślenia, chciwy właściciel piekarni pomyśli sobie: "Zostawię ceny chleba na starym poziomie, niech ludzie płacą nadal 3 zł od bochenka, a ja będę sobie do kieszeni inkasował 1 zł więcej, bo tyle oszczędzę na podatkach". Okej, załóżmy że pomyślał tak każdy właściciel piekarni w mieście. I żyjemy sobie w ten sposób przez miesiąc. Przychodzi jednak taki dzień, gdy jeden z piekarzy myśli sobie tak: "Obniżę cenę chleba do 2,80 i wówczas zgarnę klientów konkurencji, którzy płacą 3 zł. Przez to będę miał tylko 80 groszy extra na bochenku, ale większe obroty zamortyzują to z nawiązką". I tak zaczyna się wojna cenowa. W jednej piekarni cena spadła do 2,80 więc inni piekarze żeby nie stracić klientów muszą zrobić to samo. Ceny chleba stabilizują się na poziomie 2,80. Taki status quo trwa w przez kolejny miesiąc, do czasu aż kolejny piekarz wpada na myśl, żeby przechytrzyć konkurencję i obniżyć cenę do 2,60. Procedura zostaje powtórzona. I będzie się powtarzać tak długo, aż zostanie osiągnięty próg rentowności firmy. Gdy piekarze dojdą do ceny 2 zł za bochenek, okaże się że nie mogą już bardziej schodzić z ceną, bo musieliby dopłacać do interesu. Od teraz klienci płacą średnio 2 zł za chleb, czyli obniżka podatków bezpośrednio przełożyła się na wzrost ich zamożności. I dokładnie ten sam mechanizm działa w przypadku obniżenia kosztów pracy, niezależnie czy będzie to podatek dochodowy, ZUS czy coś innego. Chciwy szef może przez pewien czas spijać śmietankę, ale nieuchronnie nadejdzie moment, gdy konkurencja wykorzysta niższe koszta pracy i zmusi go do konkurowania. Proste.


Wiele osób narzeka że nie da się w Polsce żyć godnie bo zarobki są niskie, ale jakoś nikt nie zauważa że w dużej mierze jesteśmy sami sobie winni. I nie mam tu na myśli rządu który wybraliśmy i który nam to godne życie utrudnia. Dlaczego neurochirurg zarabia 20.000 zł miesięcznie, a nie 1.500 zł? Prawdopodobnie dlatego, że neurochirurg zna wartość swojej pracy i nie zgodziłby się pracować za tak niską stawkę i wymaga płacy proporcjonalnej do swoich kwalifikacji. Jeśli szukasz pracy, składasz setki CV i nikt nie proponuje ci płacy wyższej niż 2.000 zł, to widocznie dlatego, że twoja wiedza/doświadczenie/wykształcenie nie są warte większych pieniędzy. Okej, państwo też ma w tym swój wielki udział, ale nie zapominajmy że to od nas i naszej determinacji zależy, czy będziemy wartościowi na rynku pracy!

Zgadzam się z autorem tematu, że nie można traktować prezesów i dyrektorów jak złodziei i wyzyskiwaczy. Jeśli zarabiają fortunę, to najprawdopodobniej dlatego że ciężko na to zapracowali. Jak to trafnie ujął Robert Gwiazdowski, "Jeśli narzekasz na swojego szefa który zarabia 30.000 zł miesięcznie, a tobie płaci tylko 10% tej kwoty, to złóż wymówienie, załóż własną firmę i też zacznij zarabiać 30.000 zł". I wtedy przychodzi refleksja. Okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo, że jednak trzeba mieć pewne rzadkie kompetencje żeby dojść na szczyt.
Ach, przepraszam! Zapomniałem że przecież ci prezesi doszli tam "bo się nakradli" ;)

PiPES

2014-02-26, 17:24
Gorzej jak taki Pan prezes sam ma nieskończone studia, zatrudnia Ciebie (magistra) za najniższą ''krajówę'' a później jeszcze na każdym kroku stara Ci się udowodnić, że jest mądrzejszy od Ciebie.

I tu wtrącę swoje trzy grosze, bo mnie krew zalewa jak czytam z jednej strony komentarze typowych roszczeniowców (których chyba klonują bo nie wiedziałem, że tylu ludzi jest takich), a z drugiej strony realistów i ludzi, którzy wiedzą że jak w PL się nie narobisz to nie dostaniesz.

Ad Rem

Jestem nauczycielem angielskiego - 3 lata po studiach magisterskich. Obecnie pracuję w prywatnym technikum oraz na studiach zaocznych. Dodatkowo udzielam korepetycji, z których staram się finansować bieżące wydatki. Sytuacja jest niby spoko - 20 godzin w szkole (+plus zebrania i ewentualna praca na chacie), codziennie mam korepetycje (1-2 godziny). Co 2 tygodnie zjazd na uczelni i zajęcia ze studentami, na które też trzeba się przygotować. Tyram jak wściekły, z młodzieżą się dogaduje lepiej niż z nauczycielami, z których połowa się dla mnie nie nadaje do pracy z nowym pokoleniem. W szkole zarabiam ok 1600 ( i nie hejterzy - to jest półprywatna szkoła - żadnych wakacji, wczasów pod grusza i trzynastek) . Na uczelni płacą mi raz pod koniec semestru. Z korepetycji opłacam auto, imprezy. Jak tak policzę to mam prawie 3 tysiące. Ale co ? Mieszkam z rodzicami w szeregowcu. Jestem na umowie o pracę na rok i na umowie zleceniu. Wynajmować nie mam po co. Nie będę wyrzucał pieniędzy w próżnię na mieszkanie, którego i tak mieć nie będę. Ktoś zaraz powie, że jestem wygodnicki bo bym dał radę spokojnie sam się utrzymać. A czy życie w Polsce to jest jakiś poligon i nieustanna walka? Czy może najlepiej babrać się w szambie albo zostać męczennikiem ? Do pewnego standardu życia się przez 27 lat przywykło i nagle ma się to zmienić na 2-3 razy gorzej ? Poza tym po co wynajmować mieszkanie, w którym bym tylko spał ? Jak mi się sytuacja nie poprawi w przyszłym roku szkolnym to wyjeżdżam do UK lub do Niemiec. Już teraz miałem 2 propozycje pracy - 1. szkoła w Niemczech 2. zostanie tłumaczem w szpitalu w UK. Ktoś pomyśli, że jestem głupi bo mogłem jechać.
Niestety, jestem uwiązany dwoma umowami i wychowawstwem w technikum. Mógłbym pojechać i olać sprawę, ale jakoś dla dobra tej młodzieży przemęczę się jeszcze pół roku a może sytuacja się poprawi lub znowu jakąś fajną robotę znajdę. I taka prawda kochani Sadole. Chcieć to móc. Jak komuś dobrze zarabiać 1500 - a zarabiaj sobie. Zarabiasz 10-15 tysięcy miesięcznie ? Stary super! I albo ta za przeproszeniem ''polaczkowa'' zazdrość i zawiść zniknie z naszego kraju i skończy się to opluwanie jadem jeden drugiego albo w naszym kochanym cebulowie nie będzie lepiej.

Samudaripen

2014-02-26, 21:23
dobra, dobra, a teraz idź zrobić gałę Ozjaszowi.. znaczy Januszowi z KNP