Czasami najgłupsze pomysły przeradzają się w czyny. Nie inaczej było tym razem, kiedy postanowiłam zostać sama na noc gdzieś na dolnośląskiej wsi, w opuszczonym pałacu. Było zimno, straszno, a za wybitymi oknami dało się słyszeć odgłosy polowania…
Sympatyczne. Przypomniało mi się jak jeszcze przed maturą robiłem samotne wypady do MRU. Było to strasznie dawno temu, nie miałem map i traktowałem podziemia jak labirynt - robiłem szkic, znaczyłem kredą rozwidlenia aby na 100 % wyjść po śladach. Teraz może to wygląda śmiesznie dla znających MRU ale 5-6 godzin myszkowania w nieznanych tunelach i panzwerkach wymagało odrobiny determinacji.