taka historia mi się przypomniała. Lata 90-te. Belgia, Antwerpia. Byliśmy całą paczką na wyjeździe. Hotel - późna pora. Wiadomo - wieczorem już byliśmy bardzo zmęczeni degustacją piwnych rarytasów. Każdy poszedł do swojego pokoju spać. Rano kacowa pobudka, szybki prysznic i po kolei meldowaliśmy się na śniadaniu. Tak po pół godzinie ktoś pyta gdzie jest mój brat. A przecież spaliśmy w tym samym pokoju. Mówię "k***a nie wiem. Chyba śpi". Jakoś wyleciał mi z głowy. No nic. Jemy dalej. Tak po 15 minutach zjawia się mój brat. W h*j przestraszony. Oczy wielkie jakby coś ćpał. Cichutko usiadł. Poprosił o coś do picia. I patrzył tak na stół. Oczy wlepione w jakiś jeden punkcik. No nic . Jemy dalej. Odzywa się brat. "k***a". Zapadła cisza. Powiedział to z przejmującym bólem duszy. Siedzimy cicho. Słychać było bzyk muchy lecącej za oknem. Cisza. Brat mówi dalej. "k***a". Wtedy wiedzieliśmy, że k***a coś się stało. Cisza. A on: "Wszyscy zasnęli a mi się bzykać zachciało. Wyszedłem cichutko z hotelu i ruszyłem ku Red Light District. Panny w gablotkach uśmiechnięte wabiły swymi walorami. Rude, blond, małe, grube, chińskie, jakie tylko dusza zapragnie. Sprawdziłem ile mam kasy i miałem tylko na taką starszą murzynkę. No nic. Poszedłem. Murzynka zasłoniła gablotkę [że zajęta jest], otworzyła mi drzwi i ruszyłem przed siebie. Duże łóżko. Czerwona lampka. Tapeta w tygrysie paski. Jakieś kremy, kondomy, więcej kremów, sztuczne wacki. No nic. Trza zaorać pole. Murzynka z gracją prowadzi mnie na łóżko. Usiadłem. Zacząłem się rozbierać. Siedzę pół nagi na łóżku. Zabierałem się za skarpetki , jak panna zaczęła lekko tańczyć. Tak miło. Hipnotyzująco. Pamiętam, że fajna muzyczka leciała. Ja gotowy. Murzynka delikatnie ściągnęła spódniczkę. Ja jeszcze bardziej gotowy. Zaczęła ściągać majteczki... I k***A NASTAŁA TA NIEZRĘCZNA CHWILA GDY ZOBACZYŁEM FAJFUSA! !!! Pełen paraliż. Strach, panika, torpeda myśli. A ku*as czarny stoi i patrzy się na mnie. Umysł pusty. I jedna myśl.. UCIEKAJ k***A. Nigdy tak szybko się nie ubrałem, tak szybko nie biegłem, i tak szybko nie schowałem się pod hotelową pierzynką. Bezpieczną, białą pierzynką. Tej nocy nie spałem.". Tak brat oto rzekł.
"taka historia mi się przypomniała. Lata 90-te. Belgia, Antwerpia. Byliśmy całą paczką na wyjeździe. Hotel - późna pora. Wiadomo - wieczorem już byliśmy bardzo zmęczeni degustacją piwnych rarytasów. Każdy poszedł do swojego pokoju spać. Rano kacowa pobudka, szybki prysznic i po kolei meldowaliśmy się na śniadaniu. Tak po pół godzinie ktoś pyta gdzie jest mój brat. A przecież spaliśmy w tym samym pokoju. Mówię "k***a nie wiem. Chyba śpi". Jakoś wyleciał mi z głowy. No nic. Jemy dalej. Tak po 15 minutach zjawia się mój brat. W h*j przestraszony. Oczy wielkie jakby coś ćpał. Cichutko usiadł. Poprosił o coś do picia. I patrzył tak na stół. Oczy wlepione w jakiś jeden punkcik. No nic . Jemy dalej. Odzywa się brat. "k***a". Zapadła cisza. Powiedział to z przejmującym bólem duszy. Siedzimy cicho. Słychać było bzyk muchy lecącej za oknem. Cisza. Brat mówi dalej. "k***a". Wtedy wiedzieliśmy, że k***a coś się stało. Cisza. A on: "Wszyscy zasnęli a mi się bzykać zachciało. Wyszedłem cichutko z hotelu i ruszyłem ku Red Light District. Panny w gablotkach uśmiechnięte wabiły swymi walorami. Rude, blond, małe, grube, chińskie, jakie tylko dusza zapragnie. Sprawdziłem ile mam kasy i miałem tylko na taką starszą murzynkę. No nic. Poszedłem. Murzynka zasłoniła gablotkę [że zajęta jest], otworzyła mi drzwi i ruszyłem przed siebie. Duże łóżko. Czerwona lampka. Tapeta w tygrysie paski. Jakieś kremy, kondomy, więcej kremów, sztuczne wacki. No nic. Trza zaorać pole. Murzynka z gracją prowadzi mnie na łóżko. Usiadłem. Zacząłem się rozbierać. Siedzę pół nagi na łóżku. Zabierałem się za skarpetki , jak panna zaczęła lekko tańczyć. Tak miło. Hipnotyzująco. Pamiętam, że fajna muzyczka leciała. Ja gotowy. Murzynka delikatnie ściągnęła spódniczkę. Ja jeszcze bardziej gotowy. Zaczęła ściągać majteczki... I k***A NASTAŁA TA NIEZRĘCZNA CHWILA GDY ZOBACZYŁEM FAJFUSA! !!! Pełen paraliż. Strach, panika, torpeda myśli. A ku*as czarny stoi i patrzy się na mnie. Umysł pusty. I jedna myśl.. UCIEKAJ k***A. Nigdy tak szybko się nie ubrałem, tak szybko nie biegłem, i tak szybko nie schowałem się pod hotelową pierzynką. Bezpieczną, białą pierzynką. Tej nocy nie spałem.". Tak brat oto rzekł."