18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

"Zły" i "dobry" handlarz. Co z kupującym

blajar • 2016-08-12, 18:24
Konto mam od jakiegoś czasu, lubię przeglądać portal, czytam często komentarze natomiast do tej pory jakoś nie miałem za wiele do powiedzenia, pozwólcie, że trochę nadrobię.

Skoro już pojawiły się punkty widzenia "złego" i "dobrego" handlarza to pozwólcie, że dodam punkt widzenia kupującego.

Od około 3 tygodni szukam samochodu dla siebie. Na dojazdy do pracy, podjechać do rodziców, skoczyć po zakupy. Dokładnie wiem, czego chcę, tj. popytałem, pogadałem, poczytałem i zdecydowałem się na marki i modele, także podczas rozmów ze sprzedającymi nie marudzę, wiem o co pytać, nie oczekuję też, że auto około 10-letnie będzie wyglądać jak z salonu i cała powłoka lakiernicza będzie oryginalna. Co ważne, nie znam się zupełnie na mechanice i blacharce, auta przed zakupem oglądam w ASO albo korzystam z uprzejmości (odpłatnej ale jednak) kolegi z forum, który zajmuje się oględzinami zawodowo, ponadto doskonale zna auta, w których szukam.

Obejrzałem dotychczas 5 aut, 2 sztuki oglądał wspomniany kolega, i tak:

1. Wspawana prawa tylna ćwiartka, wspawany dach. Sprzedający - osoba fizyczna, raczej o tym nie wiedział. Kupił autom po znajomości pod "kolegi" dla żony, był w autentycznym szoku.

2. "Doskonały stan mechaniczny, serwisowany, bezwypadkowy". Jeden element, tj. dach nie był malowany. Wiszące na drutach zderzaki, w bagażniku jakieś półtusze chyba wozili bo poplamione ch... wie czym. Środek wytachany jak by 4 razy glob okrążył przewożąc stado kóz. Sprzedający - osoba fizyczna.

3. Nie bite ale podwozie w tragicznym stanie. Sanki zeżarte, dziury w podłodze. Sprzedający - handlarz, wystawił górną półkę cenową za ten model w tym roczniku. Oczywiście "Paaaaaaanie, ja nie zaglądam pod podwozia, jak bym tak wszystkiego szukał to bym nic nie kupił".

4. "Auto córki, sprzedaję bo do Anglii wyjechała". Rdza na progach, na podłodze, cały w szpachli albo malowany. Dosłownie jeden element nie był robiony w tym aucie blacharsko. W drzwiach jakiś szuwax (nie wiem nawet czym zalepione). Sprzedający - osoba fizyczna.

5. "Bezwypadkowe, w doskonałym stanie technicznym", sprzedający - osoba fizyczna. Stan faktyczny? Kupa rdzy pod uszczelkami, lewy bok zaszpachlowany tak, że się skala w mierniku skończyła, zderzak różniący się odcieniem od reszty, z silnika leje się na kolektor, musi śmierdzieć jak ch...

6. "Doskonały stan, niski przebieg, zerowy wkład - siadać i jechać". Okazało się, że tył to chyba z metr po dzwonie wyciągany, woda w nim stała... Sprzedający - handlarz

7. Oglądany dziś przez kolegę. "Panie, auto dla żony ale nie jeździ bo za twarde. Odkupiłem w z salonu, ktoś zostawił w rozliczeniu. Klapa bagażnika tylko malowana z powodu szkody parkingowej i to wszystko". O 10 dostaję telefon: "odpuść, ćwiartka z tyłu wspawana, tylny błotnik wyciągany.

Śmiejcie się bądź nie ale kolejny mój telefon do handlarza z zapytaniem o auto wyglądał mniej więcej tak: "Wie Pan co, ja już 7 aut widziałem, wszystkie bezwypadkowe i mam dość cwaniaków. Biorę ze sobą na oględziny specjalistę, któremu płacę i który specjalizuje się w oględzinach tych aut. Ja się Pana jeszcze raz pytam, czy potwierdza Pan z pełną świadomością, że auto jest nie bite. Jeśli tak to przyjeżdżam na oględziny. Jeśli wyjdzie, że był bity to nie ręczę za siebie i nie wiem czym to się skończy."
Facet gadając ze mną podobno latał dookoła auta z miernikiem lakieru dyktując mi wartości. Umówiliśmy się, że wyśle mi jeszcze VIN żebym sobie sprawdził prawdziwość przebiegu i opisu ze stanem faktycznym. Od południa nie odbiera ode mnie telefonu, na sms też nie odpowiedział..

Jaki wniosek? W tym Kraju cwaniak wyśle Cię dla 1000pln do M1 na komunalnym bo nie chcę nawet myśleć jak zachowa się w razie wypadku taki ulep. Ale zarobi! Weźmie Grażynę do Turcji na tydzień bo opchnął 5 ulepów głupio ufającym sprzedawcy ludziom.

mrcichy90

2016-08-13, 12:04
Też 3 lata temu szukałem samochodu dla siebie - w Polsce szukałem tylko w sieci, ale wyłącznie poglądowo żeby wiedzieć czego chcę. Trafiłem na Golfa 5 1.9 TDI z pakietem GT, rocznik 2006, bezwypadkowy, ogólnie igła dla młodego sebixa takiego jak ja. Po sprawdzeniu VIN okazało się, że rocznik 2004, pakiet GT dołożony dlatego, że miał skasowany przód i przy okazji blacharki przeszedł mały lifting. Od tego czasu szukałem samochodów z Włoch i Niemiec.

Włoskie - obite z każdej strony, progi powgniatane, silniki klepały (oglądałem je w Tychach na lawecie, znajomy znajomego je przywlókł) - dobra- pomyślałem, szukamy dalej. Chcę mieć auto bez większego wkładu finansowego a jazda próbna nie wchodziłą w grę, bo za dużo rozładowywania. Kolejny znajomy (też handlarz co to przywozi już bardziej luksusowe auta do nas z Niemiec, klepie i maluje je u ojca w renomowanym warsztacie i wywozi z powrotem do rajchu na sprzedaż) zaoferował, że pomoże mi szukać samochodu w okolicach Berlina. Zaproponował szukanie modelu lekko uszkodzonego, bo takie auta to podobno pewniaki jeśli chodzi o mechanikę.

Zdecydowaliśmy się na pomoc w szukaniu samochodu w Niemczech. Gość przetrzepał wszystkie okoliczne Autohausy i tak - albo rozbitki bez połowy przodu, albo całe lecz zarżnięte. Jeden z komisiarzy powiedział mu autentycznie "paaanie, jak pan to do polski wieziesz to sobie to zrobią na miejscu" - samochód nie jechał więcej niż 40km/h i zostawiał za sobą chmurę dymu. W końcu w trzecim miesiącu poszukiwań jest! stoi na placu piękna golfina, przerysowany cały lewy bok, ale bez naruszenia konstrukcji. Chłop dzwoni i mówi, że znalazł fajny egzemplarz, blacharka do zrobienia i pewniak bo od prawdziwego niemca, a nie turka, ruska czy polaka. Jak się nie zdecydujemy, to on go bierze na handel. No i wzięliśmy. Samochód przyjechał na kołach, do zrobienia wymiana błotnika, poszycia drzwi przednich i tylnych i lakierowanie - autko jak z katalogu.

Wszystko ładnie pięknie, po czym zaczęły się dziwne objawy. Po dłuższym postoju auto puszczało białą chmurę po odpaleniu. Diagnoza? pali na 3 gary. Krzywy korbowód. musiałem dołożyć 5k do remontu - kapitalka głowicy, wymiana korbowodu, rozrząd bo auto jednak niepewne, do tego nowe pierścienie, uszczelniacze pompowtrysków, tulejowane gniazda pompowtrysków... Teraz nawet nie opłaca mi się tego samochodu sprzedać po tym ile w niego włożyłem...

Więc reasumując - NIGDY NIE WIESZ NA CO TRAFISZ.
Jeśli dobrnęliście do końca tego komentarza, to podziwiam. Pozdrawiam was drodzy sadole.

ganja125

2016-08-13, 14:49
za 20 k to k***a ja nie wiem co ty szukałes ze wsyztsko zgnite ja pie**ole

blajar

2016-08-13, 14:59
ganja125 napisał/a:

za 20 k to k***a ja nie wiem co ty szukałes ze wsyztsko zgnite ja pie**ole



Nie co ja szukam tylko co oni, k***a, sprzedają. Nie moja wina, że wyglądają jak wyglądają.

ganja125

2016-08-13, 15:21
no ale są pewne marki i modele ktorych sie nie kupuje, np mazda 6 gnije k***a jak wątroba żula

blajar

2016-08-13, 15:34
ganja125 napisał/a:

no ale są pewne marki i modele ktorych sie nie kupuje, np mazda 6 gnije k***a jak wątroba żula



Chłopaku, parę postów wyżej jak byk napisane, że szukam Civic VII albo P 407. Znam bolączki tych aut i wiem gdzie i czego szukać, jeszcze lepiej wie to chłopak, który robi ze mną oględziny. Chodzi o to, że wszystkie wspomniane przeze mnie auta, bez względu na to czy od handlarza czy osoby prywatnej opisane były jako zajebiste sztuki, trzymały średnią cenę rynkową i były pięknie opstrykane (np. jeden przy zachodzie słońca pod światło żeby nie było widać mankamentów). Wszyscy twierdzili, że mucha nie siada, a jaki efekt to też napisałem w głównym poście. No czego tu nie rozumieć?

aaaaaaaaaa i przypomniało mi się! No jak czytam w 90% ogłoszeń zdanie "nic nie puka, nic nie stuka" to spier...am już włącznie z restartem komputera. Te popaprańce mają chyba draft tych ogłoszeń i tylko marki i modele zmieniają.

waloos

2016-08-13, 18:44
Problem jest w tym, że na używane samochody jest rynek. Połowa polaków nie zbliża się w okolice 3k na miesiąc więc o nowym samochodzie ciężko myśleć. Trzeba kupić używane. Jest popyt więc pojawia się podaż w postaci Niemieckiego szrotu.
W Niemczech też nie każdego stać na samochód z salonu, więc te niezajeżdżone i w miarę dobre auta zostają tam. Do Polski trafiają egzemplarze w stanie agonalnym albo lawetowa stłuczka z której mistrzowie TIGa ulepią cudeńko.

No i druga sprawa to wymagania. Polacy szukają samochodu typu full opcja. No przecież takie auta kupuja w większości firmy, a to oznacza zajechanie.

Na liście grzechów jest też kupowanie oczami. Dla większości liczy się wygląd lakieru i przebieg. Handlarze wychodzą na przeciw: skręcają licznik i picują blacharkę.
Ja nie miał bym problemu gdyby handlarz powiedział mi, że to i to w tym samochodzie jest do zrobienia, zawieszenie przydało by się odświeżyć itp, nawet po stłuczce by mnie nie odrzuciło, gdybym wiedział, że auto nie ma naruszonej geometrii i nie jest spawane z kilku. Tyle, że tacy długo na rynku się nie utrzymają.

Niestety, ale jesteśmy narodem który kocha ilość a nie jakość. Kupujemy dużo ale o niskiej wartości. To się przekłada też na auta.

ganja125

2016-08-13, 19:19
no krętacze są, znajomy wystawił samochód w komisie astre II z przebiegiem 350 tys przyszedł pewnego dnia na nia spojrzeć i przebieg wynosił 195 tys. mozna ? mozna takich przypadkow mnostwo. mam kumpla lakiernika, nieraz wpadam do niego na piwko na warsztacie, handlarze przywoża mu w 80% wyklepane przez blacharza padaki albo taksówki z milionowym przebieiem. tak sie robi biznes w polsce. ja jak kupuje auto to nie ide do handlarza tylko do lakiernika albo blacharza i patrze co ma, tobie tez radze

a szukanie na siłe jednego modelu może okazać się zgubne

pierdolnik

2016-08-13, 20:11
PowerboBass napisał/a:

Z tymi sprzedającymi to różnie bywa. Dzwoniąc do nich trzeba być stanowczym, jak ktoś p*zdeuszem jest i skomle do słuchawki "i jak to auto, dobre jest?" no to co ma sprzedający powiedzieć? Panie, no pewnie, że dobre! Jak już ktoś wspomniał - to działa w dwie strony - kupujący chcą auta idealne, co z tego, że 10- czy 15-letnie. Trochę aut mi się przewinęło przy okazji kupna i sprzedaży swoich i znajomych, i tak naprawdę trafił się jeden, jeden rodzynek. Od ogrodnika, samochód za śmieszną cenę w stanie naprawdę salonowym, piękny. Jeżdżony chyba tylko po mieszkaniu, jak ten od malucha. Reszcie zawsze coś dolegało, mniej lub więcej. I znów, jak ktoś wcześniej wspomniał - lepiej wymienić klocki, tarcze, sprzęgło i dwumas, niż rzeźbić zaprawki i modlić się, żeby po zimie nie wyszło. Bo blacharze też Janusz mogą mieć na imię. A co do spawania ćwiartek - to już nie wiem, gdzie trzeba kupować, żeby co drugie auto było tak mocno "edytowane" - chyba w Radomiu albo Płocku (bez kitu, tam najlepsi kanciarze handlarze się trafiali). Albo co gorsza może to szukanie "okazji" wychodzi bokiem. Bo cena ma być taka jaka jest "średnia na Allegro" - to i stan jest średni lub tragiczny. Okazje trafiają się w tańszych autach, kupowanych od osób starszych lub mających znikome pojęcie o wartości auta. W reszcie przypadków nikt zbyt tanio auta nie sprzeda, a jeśli chce to właśnie uczynić - to nie bez powodu.



Bo Płock-Gostyniń-Ciechanów to tak zwane zagłębie handlarskie. Podjechałby któryś z Was na komisy okolicach Gostyninia lub Kutna, to odechciałoby się Wam samochodów do końca życia hehe

GhostRider32

2016-08-13, 20:31
Jak prawdę w ogłoszeniu napiszesz, to nikt nie zadzwoni... Miałem kilka lat temu W140 3.0D ściągnąłem go sam z Niemiec, miał 478 tys przebiegu, ja zrobiłem nim 84 tys i zdecydowałem, że chcę coś z żółtymi blachami, żeby stał w garażu i od czasu do czasu pojeździć tym, padło na W126. Ale trzeba było sprzedać W140, bo w garażu miejsce tylko na dwa auta. W ogłoszeniach jasno napisałem prawdziwą historię napraw, jaki stan, że ma 562 tys przebiegu i czekam... Czekałem półtora roku w międzyczasie obniżyłem trochę cenę. Miałem przez półtora roku trzy telefony, z czego dwa zakończyły się po tym, jak podałem przebieg (dzwoniący oczywiście nie czytali całości ogłoszenia). Ale trafił się w końcu ktoś, kto rozumie, że niemożliwe jest, żeby wówczas 16 letnie auto miało przebieg 100 tys... Mam nadzieję, że tamten gościu do dzisiaj nim jeździ :)

C0ld

2016-08-13, 21:13
Ja ostatnio kupiłem Passata b5 za 3000 zł. Do poprawek blacharsko lakierniczych- dwa nadkola z rdzą, i klar schodzi. Niecały miesiąc i ogarnięte. Do tego gaz do regulacji, już poregulowane i chodzi jak marzenie :D . No plus trzeba było posprzątać, a tak to wszystko ok jest. Nawet klima działa i nie śmierdzi. Tak, śmiejcie się że passerat :v choć jeździ się zajebiście, wygodnie i na dziurach całkiem fajnie

gupichuj

2016-08-13, 21:34
Jak ja ostatnio ulepa sprzedawałem to musiałem ściemniać że pracuję do wieczora żeby przyjechali przy latarce kupować, przypalone sprzęgło, uszczelka pod głowicą się kończyła, tylna kanapa obspermiona wielokrotnie, dziury w podłodze pozapychałem kawałkami kartonu żeby nie wiało w trakcie jazdy próbnej, wyjąłem zapasowe koło i włożyłem samą oponę łysą i dziurawą, radio włączone żeby zawieszenia nie było słychać, ręcznego brak, gaśnica z 5 lat po terminie, przegląd ważny jeszcze kilka dni, OC na raty, 1 kluczyk, paliwo spuszczone, motodoktor uzupełniony i ch*j. Widziały gały co brały. Na siłę nie sprzedawałem. Pieniądze wydałem na alkohol.

mrcichy90

2016-08-13, 23:07
Rynek samochodów używanych to wielka loteria. Ja wiem, że będę miał problem żeby sprzedać swojego, bo tak... książka serwisowa bez ani jednego wpisu, głowica po kapitalce na którą mam fakturę, ale remontowany silnik już odstrasza i sugeruje, że auto ma pierdyliard km nalotu, przebieg rzekomo autentyczny 230tys km aktualnie, kupiony z przebiegiem 140tys km 3 lata temu. Zużycie elementów wnętrza sugeruje przebieg autentyczny. 4 elementy lakierowane, pakiet gtd dołożony przeze mnie. więc mamy "wysoki" przebieg, nieznaną historię pojazdu, bo wszystkie naprawy bieżące są robione u znajomego mechanika po godzinach i nie ma wpisów, z resztą trochę kicha zaczynać wpisy w książce od 140tys przebiegu. Wszystkie naprawy robione na czas, jestem naprawdę wyczulony na zmianę zachowania auta na drodze czy tam na wolnych obrotach. Aż się boję co to będzie... Pewnie będę musiał go sprzedać wśród grona znajomych albo komuś z polecenia.... A jedyna dostępna historia serwisowa to własny wątek na pewnym forum, gdzie jest wypisana każda pierdoła z datą dodania wpisu...

Predator565

2016-08-13, 23:55
autor tak narzeka, a taki civic od osoby prywatnej stoi średnio po 7tyś euro z końca produkcji + transport opłaty i zarobek i robi sie magiczne 35tyś, czyli za 25 coś może by szło znaleźć ale nie za 20... chyba że 2001r. Drogie te auta jak cholera..

SpijaczWymiotów

2016-08-14, 01:03
blajar napisał/a:

Panowie,
to nie chodzi o to, że budżet 1 czy 10k bo akurat 20k. Chodzi o to, że Ci ludzie kłamią w żywe oczy. Mają już pewnie przez sprzedaż tych ulepów nie jedno życie na sumieniu bo taki złom przy kolizji przy 60km/h składa się pewnie od razu w kostkę i na złom wysyła. O to chodzi. To jest czyste sk...ństwo.


Rozumiem, że kupując auto nie masz ze sobą mechanika lub innej osoby, która się zna na samochodach, która będzie w stanie wykazać czy auto było klepane lub czy posiada inne usterki? Gratuluję, debil jest po to aby go rąbać na kasę.