U mnie w szkole też był taki zabijaka. Jakaś nauczycielka go wk***iła i powiedział, że spuści wpie**ol jej chłopakowi. Przyjechał chłopak pod szkołę (nic nie wiedział, że ma dostać, przyjechał po nią). Zabijaka wyszedł przed szkołę. Spojrzał na niego, spuścił łeb i wrócił do szkoły. Na następnej lekcji był grzeczniutki. To tyle o szkolnych kozakach.