Byłem sobie ostatnio na mszy i wtedy to właśnie usłyszałem, więc muszę się z Wami podzielić ;D
Otóż ksiądz powiedział, że w parafii powstał pomysł na zbiórkę słodyczy dla dzieci pochodzenia polskiego w Rybakach na Ukrainie ( jak ktoś woli - w Rosji ). Poprosił również, aby słodycze były policzalne ( i tu nieźle dowalił) " nie jakieś bombonierki, bo opakowanie będzie ciężko podzielić, a nie chcemy rozpętać na Ukrainie drugiej wojny bo już jedną są zmęczeni.
Myślę, że sadolowate podejście księdza, a kto wie... może nawet to przeczyta ;D
Nie było bo moje a jak słabe to wypie**olić i potem można wyrzucić do spamu.
A mnie wk***ia już wrzucanie tekstów na sadistica, które mógłby powiedzieć standardowy użytkownik tego portalu z odrobiną poczucia humoru.
P.S tak wiem nie mam własnych tematów, jestem cipą, tak wrzucę może coś lepszego... kiedyś
Dobrze xionc prawi! Cukierki na Ukrainę, a bombonierkie do Moskwy! Taką wawelowską, z pozdrowieniami od Kaczora. I żeby szybko przybyła, to najlepiej rakieto jako! Tako balistyczną, z wynalazkiem Curie-Skłodowskiej. Nauka ponad granicami!
Myślę (tak - zdarza mi się), że jeśli czegoś dzieci wojny potrzebują, to słodycze są jedną z ostatnich rzeczy, zwłaszcza gdy często nie mają podstawowego żarcia.