18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Zarobki w II RP

Vof • 2013-05-30, 20:57
Panie Marszałku, jak żyć? Ceny i zarobki w II RP.

Przed wojną żyło się lepiej? Na pewno nie wszystkim. Porównajcie, na co byłoby Was stać w dwudziestoleciu międzywojennym i jak długo musielibyście odkładać np. na wymarzony samochód.

Chociaż, w porównaniu ze współczesnym, przedwojenny robotnik klepał biedę, zarobki inteligencji nie różniły się bardzo od dzisiejszych pensji. Takie wnioski można wysnuć, zaglądając do „Małego rocznika statystycznego” sprzed wojny.

W 1939 r. wykwalifikowany robotnik zarabiał miesięcznie 95 złotych, czyli równowartość około 20 ówczesnych dolarów. Za swoją pensję mógł kupić 317 kilogramowych bochenków chleba (średnia cena 30 groszy), 211 kilogramów mąki (średnia cena 45 gr.), 95 kilogramów cukru i 365 litrów mleka (cena 26 groszy). Dziś średnia pensja osoby zatrudnionej w przemyśle to 2,7 tys. netto. W porównaniu z międzywojniem może za to kupić trzykrotnie więcej chleba i mleka (odpowiednio 1080 bochenków i 1022 litry ) oraz czterokrotnie więcej mąki (1350 kilogramów).

O ile w przypadku mężczyzn – robotników różnice w zarobkach wczoraj i dziś są duże, o tyle w przypadku kobiet wręcz astronomiczne... Wprawdzie konstytucja marcowa z 1921 r. gwarantowała kobietom prawa wyborcze, ale na równouprawnienie w kwestii zarobków nie miały co liczyć. Przedwojenna przyuczona do zawodu robotnica zarabiała niecałe 50 złotych, czyli niemal dwukrotnie mniej od dysponującego podobnymi kwalifikacjami mężczyzny. Dziś kobiety zarabiają o 15 procent mniej od mężczyzn, przedwojenna średnia sięgała 60 proc.

Ulica Marszałkowska przed wojną. W stolicy i na Śląsku zarabiało się wtedy najlepiej. Fot.PAP/CAF-reprodukcja

W dodatku kobiety nie dość, że były gorzej opłacane, to pracowały dłużej od mężczyzn. Średnio 30 tygodni w roku, analogiczny wskaźnik dla mężczyzny jedynie 26 tygodni. Choć i tak mieli więcej wolnego czasu od współczesnego zapracowanego Polaka, który AD 2013 przepracuje 35 tygodni.
Inteligent jest bogatszy

Znaczenie lepiej, pod względem finansowym, miewała się wzbudzająca dziś silną nostalgię przedwojenna inteligencja. W Polsce okresu międzywojnia istniały jedynie 32 wyższe uczelnie (uniwersytety, politechniki i akademie), toteż pracodawcy znacznie bardziej cenili wykształcenie. Średnio pracownicy umysłowi inkasowali co miesiąc prawie 280 złotych (panie około 170), czyli ponad dwukrotnie więcej od robotników.

Przy takich zarobkach przedwojenne inteligenckie małżeństwo, w odróżnieniu od robotników, mogło nawet kilka razy w tygodniu pozwolić sobie na jedzenie mięsa. Wołowina i wieprzowina miały w II RP podobne ceny – około 1,5 zł za kilogram.

- W II RP za naprawdę solidną pensję uważano pobory rzędu 250 złotych. Za złotówkę można było zjeść w knajpie dobry obiad – mówi nam dr Marcin Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak pod tym względem wypada konfrontacja zarobków elit międzywojnia ze współczesnością? Żyjące w Polsce przed wojną inteligenckie małżeństwo zarabiało łącznie około 450 złotych. Oznacza to, że powstrzymując się od jedzenia i picia, na popularnego w II Rzeczpospolitej Fiata 508 musiało oszczędzać dokładnie przez rok. Za produkowany w Polsce na włoskiej licencji samochód trzeba było zapłacić 5,4 tys. złotych. Natomiast kultowy, tak wówczas jak i dziś, motocykl Sokół 600 był o połowę tańszy.
W 2013 r. średni dochód małżeństwa z wyższym wykształceniem to 5,4 tys. złotych netto. Natomiast najpopularniejsze na polskim rynku auto - Skoda Fabia kosztuje około 40 tys. Nie jedząc i nie pijąc, trzeba na nią odkładać 8 miesięcy.


Polski Fiat 508-I. Fotografia została wykonana w 1934 r. na ul. Długiej w Skarżysku-Kamiennej, Polska. Na fotografii znajduje się Feliks Kozicki. Autor: Jbilski

Komu za sanacji było lepiej?

II RP kochała swoich synów. Zwłaszcza jeśli nosili mundury. W latach 20. od 10 do 15 proc. PKB szło na wydatki wojenne. Dlatego też armia była wyjątkowo pożądanym pracodawcą. Przedwojenny kapral (w raz z dodatkiem na rodzinę, jeśli ją miał) zarabiał miesięcznie 167 złotych. Oficer w stopniu kapitana przynosił do domu co miesiąc 400 złotych.
Nie najgorzej miewali się też inni mundurowi. Komisarz policji miał pensję w wysokości 335 złotych. I chyba serce mu się krajało gdy do aresztu zgarniał prostytutkę. Najtańsze panie lekkich obyczajów za pojedynczą usługę liczyły sobie 1,5 zł.

Dostatnie centrum i biedna ściana wschód

Ponad 70 letni rocznik statystyczny pozwala stwierdzić, że najdostatniej żyło się w Polsce centralnej. Najwyższe zarobki zgłaszały do GUS-u województwa kieleckie, lubelskie, łódzkie, warszawskie i białostockie. Przeciętnie do kieszeni robotnika wpadały tam 104 złote miesięcznie. Najgorzej było w województwach wschodnich. W okolicach Nowogrodu i Wołynia płace sięgały ledwo 63 złotych miesięcznie.

Choć granice Polski poprzestawiał XX wiek, są jednak rzeczy, które się nie zmieniły. Oddzielnymi wyspami – jak i dziś – były Warszawa i Śląsk. W stolicy Mazowsza robotnicza pensja sięgała 160, a na Śląsku około 120 złotych.

Niewiele zmieniło się też, jeżeli chodzi o wiek najlepiej zarabiających. W międzywojniu na szczycie zarobkowej drabiny byli ludzie urodzeni między 1871, a 1895 rokiem, przed wojną dobiegający 50. Dziś największe pensje odnotowują na kontach ludzie pomiędzy 36., a 40. rokiem życia – beneficjenci historycznych i gospodarczych przemian końca XX wieku.

Admirał Jachaś

2013-05-30, 21:08
Moim zdaniem nie ma sensu porównywać takich rzeczy, ponieważ to dwie różne epoki :)

Dżony

2013-05-30, 21:39
up^ dlatego porównano siłę nabywczą a nie same zarobki ;-)

Ork.Fajny

2013-05-30, 22:50
Chyba nikt przy zdrowych zmysłach tego socjalizmu Piłsudskiego za coś dobrego dziś nie uważa...
Owszem panu marszałkowi należą się brawa że jako socjalista nie zaprzepaścił Polskości jak to zrobili Bolszewicy czy Hitler u siebie, ale pod względem ekonomii czy rozstawiania kościoła, ważnego elementu kultury tego kraju, po kątach to była tragedia.
A w akapicie dot. armii brakuje poważnego zarzutu że pieniądze były biurokratycznie marnotrawione i za dużo płacono żołnierzom. Armia była w opłakanym stanie w '39roku przecież.

bishfinger

2013-05-31, 08:19
Wyjdzie że za Tuska jest lepiej niż za sanacji!
Więc: nie porównujcie chleba robionego na zakwasie z tym z Biedronki, mięsa wędzonego w wędzarniach opalanych drzewem z tym naszpikowanym chemią robionym z odpadków, samochodow przed wojną które były nowinką techniczną a teraz są powszednie.
Rozwój gospodarczy rownież był utrudniony przez wojnę celną z Niemcami (którą zniósł dopiero Hitler), kryzys - taki prawdziwy, teraz mamy do czynienia raczej z recesją, podział kraju na wschód i zachód (widoczny do dziś) a niektóre potęgi światowe długo nie uznawały istnienia Polski. Pomimo tego budowano fabryki, stocznie, zwiększano potencjał obronny - niestety armia była nastawiona na walkę tylko z Sowietami a proces rozbudowy mial być zakończony w 1942r, pociągi jeździły z taka dokładnością że na ich podstawie regulowano zegarki

raza

2013-05-31, 09:52
tak, a bierzemy pod uwagę, że człowiek w latach 20 nie płacił tylu i takich rachunków?

mare30ks

2013-05-31, 11:55
znowu satystyczna pensja 2700 netto k***a. fajniej by bylo wziasc realniejsza, 1500-1800 i zobaczyc jak wtedy kstaltuje sie to ile chleba czy mleka moznaza to kupic (pomijajac jakos mleka i wyrobow chlebopodobnych ktore na oczy maki nie widzialy).

Lucius

2013-05-31, 16:39
@up juz miałem pisać zjebę aleś mnie uprzedził. 2700 netto k***a....

Geho

2013-05-31, 16:52
@mare30ks
@Lucius

statystyka... jeden prezes zarabia miesięcznie 200 tyś, 150 osób zarabia po 1,5 tyś i mamy średnią 2,8 ;)

Ti...........ch

2013-05-31, 21:46
robotnik 2700? :lol: Porównywać rok zbierania na samochód, który był wtedy nowoscią i czymś bardziej do pokazania się, w stosunku do zbierania 8 na Skode która jest bardziej powszechna niż wózki w hipermarkecie.

A teraz co do wojska i ich jakże wysokich zarobków. Gdzieś kiedyś czytałem właśnie że np. zarobki podporucznika kawalerii po szkole przyjętego do służby czynnej wcale nie były tak oszałamiające, musiał sam sie wyekwipować (mundur, buty, oporządzenie), siodło i sprzęt na konia chyba był za kaucją pobieraną w ratach od wypłaty (niestety nie pamietam ile jej wychodziło), Zakwaterowanie też było odciagane od wypłaty (mówie o zakwaterowaniu w mieście w którym znajdował się garnizon, bo zakwaterowanie normalnie było w koszarach).

Ale nie pamietam juz dokładnie wiec jeśli napisałem głupoty to hak mi w żebra :shock:

pocominick

2013-06-09, 02:02
Co ty gadasz człowieku, policjant zarabiał 300zł. Mój dziadek podchodzący pod 90 opowiada często jak się żyło, i uwierz mi jak ktoś chciał pracować i coś mieć to państwo nie rzucało mu kłód pod nogi jak teraz mimo że tamtejszy rząd też był z lewa