Idę kiedyś do sklepu (bez telefonu, po cholerę mi tel w sklepie) i koło ronda żul leży winiacz obok ale coś jakiś on siny.
Zatrzymuje typa i mu mówię żeby na karetke dzwonił a on na to "nie mam nic na koncie".
Myślę sobie, no debil. Przetłumaczyłem, że te numery są darmowe i no zadzwonił w końcu.
hehe, kolegę pewnie vinesy w ch*j rozpie**alają, co? bo to, hahaha śmieszne w ch*j - a Dudesons, kótrzy zaczynali przed Jackassami to takie miałkie gawno, ha? rozumiem, współczuję gusta, guściki...