Nie pozostaje nic innego jak tylko wysiąść i klaskać w dłonie patrząc głęboko w oczy takiemu kierowcy, a mina bezcenna i tłumaczenie na medal. Ponad dwadzieścia lat temu miałem identyczną sytuację jadąc nocą przez Bieszczady. Siedział mi typ na ogonie dosyć długo przez kręte drogi i na prostej wyleciał jak z procy do wyprzedzania się wziął, no bo przecież ja mu za wolno jechałem, a dookoła znaki uwaga na zwierzęta. Wjechał z impetem w stado jeleni, łani, danieli, które stało na drodze i dokoła, dorosły facet z rodziną i zdziwiony jak to się stało, co ja się nasłuchałem bredni i głupot, a na końcu wnet mnie obwiniał, że musiał wyprzedzać, bo ja tak wolno jechałem