Koń pędzi przed siebie poganiany sprawnymi r*chami dżokeja jednakże w samochód uderza, przez co dżokej jak z katapulty wyeksportowany leci parabolą ku ziemi, a koń już leży otępiony uderzeniem. Ciężki jest koński żywot, gdy przeszkody na torze jego gonitwy wyrastają niespodziewanie.
Aż mi się stary suchar przypomniał:
"Facet chciał kupić konia. Przychodzi na targ, oglada, ogląda, wreszcie mówi do sprzedawcy:
- Ależ proszę pana - ten koń jest ślepy!
- Nie - żywo zaprzecza sprzedający - Niech pan sam sprawdzi i się przejedzie.
Tamten wskakuje na konia, koń faktycznie śmiało rusza do przodu, pędzi, pędzi, aż wreszcie wali głową prosto w mur. Gosciu ledwo przeżył, zbiera się potłuczony i z pretensjami do kupca:
- No przecież mówiłem, że ślepy!!!
Na co tamten spokojnie:
- Ślepy, ślepy... ale jaki odważny!!!"