Nad bąbelkiem płaczemy, gdy dostaje wpie**ol od osoby, która uważa, że może bezkarnie go napie**alać w imię "wychowania" czy własnego upośledzonego widzimisię. A tutaj mamy zwykły wypadek drogowy. Tzn, wyk***ił pięknie, ale zwyczajnie dopadł ich peszek
Bombelek umierał w męczarniach i nie miał go kto przytulić, albo dobić, bo mamusia sama już nie żyła, a przechodnie mieli na cierpienie bombelka wyj***ne.
Człowiek uczy się biologi i chemi przez trzy lata. Potem dostaje się na studia z ratownictwa medycznego. Przez j***ne trzy lata uczy się każdego najmniejszego szczegółu jak postępować przy wypadkach plus wszystkich innych rzeczy, co lekarze mają do opanowania przez sześć lat my musimy ogarnąć w trzy. Siedzisz na dyżurze i czekasz w końcu na wyjazd, żeby ogarnąć jakiś wypadek i uratować komuś życie. A tu ch*j od trzech miesięcy 50% wyjazdów alkohol, a 50% sraczka u babci od sześciu miesięcy. Jeszcze ch*j tam, że by wezwali w dzień. Musi to być j***na 3.25 w nocy. A takie brudasy nawet do takich przypadków nie wzywają karetki. Bierzmy przykład