Dlaczego przy takich akcjach nikt nie pwada na pomysł, żeby w końcowej fazie rozbiórki (jak już jest w takim stanie jak na filmie) obwiązać komin łańcuchem lub stalową liną i szarpać koparką z daleka? Ewentualnie przewlec przez przez mniejszy fragment komina i wyrywać go (również z bezpiecznej odległości).
Gość mógł chociaż stanąć bokiem (gąsienicami) do komina to miałby potencjalną drogę ucieczki, albo jechać do przodu albo do tyłu opuszczając obszar ewentualnego zawalenia w złą stronę no ale cóż.