18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Wspomnienia z wizyty w szpitalu

chceszwiedziec • 2014-01-26, 23:49
Historia własna, myślę że dobrze obrazująca stosunek lekarzy do pacjentów w szpitalu.
Jeden z żartów na głównej przypomniał mi dość absurdalną sytuację z mojego życia, a że jutro mam egzamin ze średnio zajmującego przedmiotu to w sumie czemu nie zrobić sobie przerwy od nauki i nie opisać.

W wieku 17 lat, jakoś czerwcem, zdarzyło mi się zachorować. Ogólne osłabienie, problemy żołądkowe, omdlenia i najgorsze bóle głowy w życiu. No nic, dopóki nie zdarzyło się że nie miałam siły wrócić ze szkoły do domu i robiłam przerwy co kilkadziesiąt metrów zwalałam wszystko na migreny wywołane stresem i przemęczeniem (koniec semestru).
1. Wizyta u lekarza rodzinnego. Diagnoza: zmęczenie, odpocząć, jeść cukierki z meliską i będzie dobrze.
Powrót do domu. No nie jest dobrze. Przypomina mi się, że jakiś czas temu rozbił się w moim pokoju termometr.
2. Druga wizyta u lekarza rodzinnego, panika lekarki że może być poważnie, skierowanie do szpitala w trybie natychmiastowym.
3. Szpital. Pierwsze spotkanie z lekarzem mnie prowadzącym, on twierdzi że jeśli tej rtęci nie paliłam to na pewno mi nie zaszkodziła. Mam zostać mimo to w szpitalu.
4. Szpital. Spotkanie z panią neurolog, ona twierdzi że jednak mogłam się zatruć rtęcią. Z powodu bólu głowy mówi, że za jakiś czas zrobimy EEG. Nie doczekałam się przez cały mój pobyt tego badania, mniejsza.
5. Szpital. Leżę na dziecięcym, jestem najstarsza wśród maluchów, ból głowy rozwala mi czaszkę szczególnie o stałych porach, jak dzieci trzeba obudzić na jedzenie. Płaczą chórkiem, później krzyki bo bawią się i biegają. Trudno, wytrzymam. Bez żadnych badań zaczynają leczyć mnie na zatoki i podają coś przeciwbólowego.
6. Po kilku dniach lekarz zlecił badanie moczu, wychodzi nieodpowiednio (białko w moczu i coś tam wskazujące na stan zapalny). No i się zdziwili, bo skoro zatoki chore to jak to układ moczowy nie taki :lol: ? Każą ponowić badanie, pielęgniarka łapie mnie na korytarzu i konspiracyjnie podpowiada, że pewnie się nie umyłam i stąd zły wynik badania :lol: .
7. Powtórzone badanie, znowu ten sam wynik. Znowu zostałam posądzona o bycie brudasem, bo białko w moczu nie pasuje do diagnozy "chore zatoki". Następnego dnia powtórzyć.
8. Badanie po raz trzeci wykonane, tym razem zostało przyjęte do wiadomości, że to nie z moją higieną coś nie tak. Zostaję skierowana na badanie zatok (o kurde, a może jednak zdrowe :mrgreen: ?).
9. Zatoki oczywiście czyściutkie, moje leczenie zostaje przerwane. Lekarze mają mnie w dupie bo nie wiedzą co mi jest, dostaję wypis ze szpitala i nakaz, żeby wrócić z dokumentacją medyczną po ukończeniu leczenia nerek. Wychodzę ze szpitala tak samo chora jak przyszłam.

Paranoja. :roll:

meier

2014-01-27, 21:51
to trafiliscie na ch*jowe szpitale. Ja nie tak dawno poszedlem na SOR bo mnie bolalo w prawym boku coś już kilka dni i się okazało tam że to wyrostek, wiec wycinamy na szybko. Po operacji lezalem 5 dni i obsluga zajebista, pielegniarki fajne dupy (jedna byla tylko ch*jowa ale za to bardzo mila). Były przyciski zeby je zawołać, zresztą same ciagle łaziły po oddziale. Lekarze się interesowali co i jak i zawsze jak im powiedziałem coś to uwzględniali moje uwagi. Jak w końcu mogłem coś zacząć jeść to dostawałem podwojne porcje a jak poprosiłem jeszcze to nie było problemu i smakowało dobrze (nie jakoś super k***a jak w restauracji ale było ok). I towarzystwo na sali było git.

wajnona

2014-01-27, 21:59
E tam, pikuś :D Moją mamę od kilku bolał brzuch w okolicach wyrostka aż doszło do "bólu ostatecznego" w sobotę rano - gorączka, wymioty, ból nie do zniesienia w każdej pozycji, jednym słowem: prawdopodobnie zapalenie wyrostka. No to wsiadamy w autobus (jestem bez prawa jazdy, a mama raczej w takim stanie nie byłaby w stanie prowadzić) i na pogotowie, ponieważ przychodnie w weekend zamknięte, gdzie stwierdzili to co same podejrzewałyśmy. Skierowanie do szpitala oddalonego o jakieś 20 min jazdy autobusem, na odchodnym jeszcze tekst od lekarza dyżurującego "żebyśmy się pospieszyły, bo on w skierowaniu napisał, że to nagły przypadek" :D Jakoś się tam doczłapałyśmy, mama ledwo-ledwo, ale jakoś się udało. Pielęgniarki co prawda szybko wzięły ją w obroty, badanie krwi i moczu, ginekologiczne, tabletki na uśmierzenie bólu i do łóżka. Pytam się czy mama w końcu ma tu zostać tylko na badaniach czy na obserwacji - "one nie wiedzą, lekarz powie jak za godzinę z wynikami przyjdzie". No to czekamy, mama ducha prawie wyzionęła, lekarz przyszedł po dwóch godzinach z tekstem, że "on nie wie co to jest, bo to przypomina zarówno kamień nerkowy, wyrostek jak i zapalenie jajników". Na moją dość nieśmiałą (bo szokłam okrutnie) propozycję, by zrobił prześwietlenie i się dowiedział to mi odpowiedział, że prześwietlenie nie pokaże kamienia nerkowego, który mógłby już opuścić organizm. Tu zaczęłam się śmiać, bo kamień ma raczej trochę inne objawy i że tak powiem trudno byłoby przeoczyć moment "usunięcia go z organizmu"... No nic, on mamę puści do domu(!), bo on nie wie co to jest i kazał jej się ubierać. Na mój protest i żądanie prześwietlenia zrobił oczy i stwierdził, że ok, niech mama zostanie na obserwacji, rano zrobią prześwietlenie... A rano mimo gorączki i bólu i tak ją wyrzucił do domu bez prześwietlenia i kazał się zgłosić do rodzinnego, który swoją drogą i tak nie może wykonać prześwietlenia w przychodni, musi wysłać skierowanie na prześwietlenie do szpitala :) Do tej pory kobiecina się męczy, ból trochę ustał, ale nie zniknął, ponieważ rodzinny kazał "czekać i patrzeć jak się rozwinie". Cóż, widać wolą mieć więcej roboty, gdy ten przeklęty wyrostek w końcu pęknie niż po prostu sprawdzić i go usunąć za wczas... Welcome to Denmark! :)

RihannaSM

2014-01-27, 22:23
Jak dla mnie to wygląda na zapalenie opon mózgowych. Ale co ja tam mogę wiedzieć, w końcu w mniemaniu lekarzy, jestem tylko pielęgniarką.

meier

2014-01-27, 22:48
wajnona napisał/a:

Cóż, widać wolą mieć więcej roboty, gdy ten przeklęty wyrostek w końcu pęknie niż po prostu sprawdzić i go usunąć za wczas... Welcome to Denmark! :)



zajebiście ch*jowe podejście.. wez sobie poczytaj troche o peknietym wyrostku to może oprzytomniejesz, bo to nie katar tylko spore prawdopodobienstwo smierci. Ale idiotka się cieszy ze lekarze będą mieli wiecej roboty, ch*j ze mama wyjebie kora.

PS. i lekarz miał racje do do przeswietlenia bo ch*ja to da, ale usg predzej i normalne badanie "ręką" do tego plus wywiad.

wajnona

2014-01-28, 09:06
meier napisał/a:



zajebiście ch*jowe podejście.. wez sobie poczytaj troche o peknietym wyrostku to może oprzytomniejesz, bo to nie katar tylko spore prawdopodobienstwo smierci. Ale idiotka się cieszy ze lekarze będą mieli wiecej roboty, ch*j ze mama wyjebie kora.

PS. i lekarz miał racje do do przeswietlenia bo ch*ja to da, ale usg predzej i normalne badanie "ręką" do tego plus wywiad.




"Prześwietlenie" i "USG" nazywa się w tym języku tak samo dlatego po polsku również napisałam prześwietlenie, to akurat mea culpa, przepraszam. Ale:

Co według Ciebie mam napinaczu zrobić? W Danii nie jest tak, jak w Polsce że idę i sobie żądam, bo wszystko musi orzec lekarz rodzinny, a jak rodzinny orzeka, że mamy "czekać i patrzeć" to ch*ja zrobisz, bo na SOR-ze nikt Cię nie dotknie, a w szpitalu nic nie zrobią jeśli to nie jest nagły przypadek. Mogłabym spinać żyły ile bym chciała - ch*ja to da, niestety w tak posranym kraju przyszło mi żyć. Trzeba czekać do punktu kulminacyjnego i ch*j, inaczej NIC nie zrobią.

I nie że się cieszę zjebie, tylko opisuję tę historię, miałabym się tutaj niby żalić? Nie, opisałam w stylu trochę groteskowym stylu, bo to jest portal rozrywkowy, a nie samosia czy piekielni, żeby się żalić i dumać nad swym losem.


Weź czasem pomyśl zanim coś pie**olniesz, bo tylko ludzi wk***ić możesz...

8Preacher8

2014-01-28, 09:56
tomek1491 napisał/a:



Dziewczyna Bongmana? :D



nie obrażaj jej :)

Druga sprawa:
chceszwiedziec napisał/a:


zamiast zacytować, postawiłam piwo :oops: . czas odespać.

1. Zapalenie kłębuszków nerkowych, w stopniu zaawansowania już dość odbijającym się na zdrowiu.
2. Nie ma i nie będzie, cyckami o piwa żebrać nie będę. Poza tym mój chłopak się tu udziela, nie lubi się dzielić i nie zamierzam tego zmieniać :mrgreen: .



Nie o piwa tu chodzi, ale jak to jest kurna możliwe, że Ty za swoją odpowiedź dostajesz ich więcej choć nie ma cycków, a ja mimo, że o CYCKI PROSZĘ to mam ich mniej? Co się dzieje z tym sadisticiem? Chłopaki już cycków nie chcą? Czas chyba wypie**alać...