To nie miotła tylko altrapa karabinu.
To nie napad tylko ćwiczenia IS.
To nie ciapaty tylko bojownik o państwo islamskie.
To nie sklep tylko kryjówka niewiernych.
polactwo na emigracji w holandii - śmierdzące cebulą, niezmienianymi od wielu dni skarpetami i najtańszym piwskiem z albert hijn. Czasem jeszcze upaleni ziołem, to przynajmniej gwarantuje mniejszą agresję, chociaż większy wstyd. Oczywiście takie pijane i zjarane polactwo musi usiąść na jakimś skwerku i drzeć polackie ryje rozsiewając plemienne wrzaski dookoła. Potem dziw jak to tak ci Holendrzy mieli być tacy tolerancyjni, a tu przedmurze chrześcijaństwa im nagle nie pasuje.
to jeden z niewielu przypadków kiedy nie strach wpuścić złodzieja na sklep bo itak prawdopodobieństwo że sobie coś zrobi jest większe od tego że coś ukradnie