k***a, co jak co ale to coś wyj***ło mu z partyzanta, całym ciężarem ciała, z rozbiegu a Arni nadal sztywno. Obstawiałem, że się prosto na twarz wyjebie a tu takie zaskoczenie. Zapewne ktoś tam zamortyzował upadek, jednak nadal jestem w szoku.
To Arni, człowiek legenda, człowiek ikona. Austriacki wieśniak który dzięki ciężkiej pracy i determinacji został żywą legendą.
Jest legendą i w kulturystyce i kinie i generalnie w popkulturze. Moje pokolenie wychowywało się na jego filmach. Do tego jest po ludzku bardzo sympatycznym gościem. Można mu mieć za złe politykowanie czy romanse ale k***a, jak na standardy hollywood to i tak jest prawie świętym.
Niektóre jego filmy oglądałem po 30 razy.
Jak już pisałem, ciężką pracą do wszystkiego doszedł sam i pewnie dlatego został zaatakowany przez tego małpoluda. Zwierze nie potrafilo zdzierżyć że żeby coś mieć trzeba pracować a sława i pieniądze nie rosną da afrykańskim drzewie.