18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Wieźli ciało kolegi na krześle, by spieniężyć jego czek

Centurion • 2008-01-12, 11:35
Wsadzili ciało kolegi na biurowe krzesło z kółkami, zawieźli do sklepu i usiłowali spieniężyć jego czek. Ciało kiwało się na boki, sprawcy musieli je przytrzymywać, a wokół gromadził się tłum. Sceny rodem z czarnej komedii rozegrały się na Manhattanie w Nowym Jorku.

David Dalaia i James O'Hare chcieli spieniężyć czek na 335 dolarów. Przy kasie okazało się, że konieczna będzie obecność Virgillo Cintrona, współlokatora mężczyzn, na którego czek był wypisany. Niestety, Citron właśnie zmarł. Pomysłowi przestępcy wrócili do mieszkania, ubrali ciało kolegi we własne ubrania, posadzili je na krześle i ruszyli z powrotem do sklepu.

Podróż dwóch mężczyzn i ciała wzbudzała bardzo duże zainteresowanie przechodniów. - Sprawcy mieli duży problem z utrzymaniem Cintrona, który co chwila zsuwał się z krzesła. Zatrzymywali się i poprawiali ciało - relacjonują liczni świadkowie.

Dalaia i O'Hare zostawili Cintrona przed sklepem, weszli do środka i powiedzieli kasjerowi, że "ich kolega już tu jest, więc może wypłacić pieniądze". Mężczyźni mieli jednak pecha. Najwidoczniej nie przewidzieli, że pojawienie się Virgilla na krześle przyciągnie tłum gapiów. Ciałem zainteresował się również policjant, który jadł lunch w pobliskiej restauracji.

- Na początku myślałem, że to żart, że to jakiś manekin. Później podszedłem i zobaczyłem, że ten człowiek wygląda na bardzo, bardzo martwego - mówił funkcjonariusz, Travis Rapp. Kiedy policjant oglądał ciało, ze sklepu wyszli sprawcy. - Stwierdzili, że to ich kolega, który przyjechał spieniężyć czek - opowiadał Rapp. - Powiedziałem im, że "kolega" jest martwy, a oni na to: "Naprawdę?? O mój Boże? On nie żyje!" - dodał.

Dalaia i O'Hare to drobni przestępny, dobrze znani policji. Cintron zmarł z przyczyn naturalnych. Nie ma to jak ciekawe życie po śmierci i koledzy do grobowej deski...


Żródło: http://deser.gazeta.pl/deser/1,83453,4824944.html