Jeśli białemu się nic nie stało a stojący zginął to w sumie nic wielkiego. O ile rozumiem, że samochód mógł sie popsuć (co akurat jest dziwne ze nie byl w stanie doczłapać się do awaryjnego) toni ch*j nie kumam dlaczego ta ameba k***a nie włączył awaryjek. A nawet jeśli jakimś cudem awaryjne nie działały (co jest k***a praktycznie nie mozliwe) to ni ch*j nie wiem dlaczego nie wyszedł z samochodu, nie wziął trójkąta i nie zapie**alał 200m za siebie żeby go k***a rozstawić. Na moje oko to musiała być baba.