kiedyś u nas w gimbazie tak robili to koleś leżał na intensywnej terapii, a jak wrócił do szkoły to jakiś taki przekoszony był, jakieś tiki miał i z nikim nie gadał.
Co wy gadacie, nic im się nie stanie (niestety bo to jakies ciapate), to że mu tam krew czy powietrze nie dopłynie do mózgu to jeszcze nic wielkiego. Pewnie gdzieś tam jeden na 10 milionów zryje sobie beret