18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Tymczasem w warszawskim starbuniu....

Nietzsche • 2015-06-25, 11:03
Tymczasem warszawa, centralny. sporo czasu do pociągu, więc siadam w starbuniu. kawka, książeczka, wygodny fotelik i cyk cyk, mija czas niepostrzeżenie.

w pewnym momencie przed twarzą macha mi starszy pan i uprzejmym angielskim pyta, czy this seat obok mnie jest może free. odpowiadam, że oczywiście, elegancki panie, proszę się rozgościć. pan dziękuje, siada, wyciąga komputer. mówi, że first time in poland i że jest very excited.

pana nazwijmy jeff.

czego jeff jeszcze nie widzi, to nie widzi pierwszej w życiu polskiej pary, która siedzi centralnie przed nami i odpie**ala na pufie regularne tarło. to znaczy ona siedzi na nim jak na karuzeli, a on ze słuchawkami w uszach kiwa głową, że mu się podoba. jeff najwyraźniej jeszcze nie widział, jak się w starbucksie ludzie przez ciuchy zapładniają, więc patrzy o kilka sekund za długo, aż mu koleś ze słuchawkami wysyła czytelny sygnał, żeby lepiej k***a odwrócił łeb. jeff nie rozumie, ale odwraca łeb.

drugą próbą jeffa jest koleś, który przysypia za nami na krzesełku. czego jeff jeszcze nie wie, to nie wie tego, że koleś co jakiś czas wybudza się ze snu i wówczas robi coś dziwnego, a mianowicie klaszcze. dosłownie bije brawo. nie wiadomo komu ani za co, ale robi to na tyle intensywnie, że przy pierwszej owacji przestraszony jeff zrzuca na podłogę prawie wszystko, co ma pod ręką. to jest ten moment, gdy wysyłam jeffowi uśmiech wsparcia na znak, że spokojnie, jeff, wszystko jest under control.

a potem do starbunia wchodzi crème de la crème całego poranka. coś między kolesiem z offspring a laską z die antwoord. ruchy ma nieskoordynowane i kręci się wokół naszych foteli, jakby szukało kluczy. jeff już wie, że to nie jest bezpieczny starbuń, że tutaj toczy się jakaś dziwna gra z jego wrażliwością, więc zamyka komputer i bagaż przesuwa między nogi. koleś z offspring zatrzymuje się w końcu przed plakatem „100% kawy w kawie”, chwilę do siebie mruczy, a następnie wysypuje coś na stolik i – przysięgam – zaczyna wciągać. wciąga raz, z tyłu klaszcze jebnięty śpiący, wciąga drugi raz, na pufie kopulują dresiarze. nie ma jeszcze dwunastej, a szczęka jeffa już dawno leży na podłodze. za chwilę pociąg, więc mówię, że gary muwałt i że hope you have a wonderful time w polsce. jeff uśmiecha się niepewnie, do piersi przyciska komputer.



Nie moje, zayebane z ryjbuka. Endżoj

garota

2015-06-25, 11:08
"Tymczasem warszawa, centralny. sporo czasu do pociągu, więc siadam w starbuniu. kawka, książeczka, wygodny fotelik i cyk cyk, mija czas niepostrzeżenie."

A tam na peronie z głośników "UWAGA UWAGA!! WAŻNY KOMUNIKAT!!! W KAWIARNI SIEDZI PEDAŁ! UWAGA UWAGA!!"

"Nie moje, zayebane z ryjbuka. Endżoj"

I na ch*j kradniesz gówno?

zgonex

2015-06-25, 11:21
nie wiem co za kretyn to napisał, że niby przyjechał kulturalny, cywilizowany angol do dzikiego kraju. milion razy siedziałem w wawie na centralnym w tym ch*jowym starbucksie i jakoś nigdy takich akcji nie widziałem. za to uwierz mi, że nie chciałbyś spędzić nocy na king's cross albo amsterdam central. nie wiem k***a skąd w tępych śmieciach bierze się przekonanie, że Polska to taki dziki kraj a dalej na zachód to tylko kultura i cywilizacja.

cys23

2015-06-25, 11:55
Jakiś lewak to napisał i ch*j mu w oko. Moja wersja:

Tymczasem Londyn, waterloo. Sporo czasu do pociągu, więc siadam na ławce na peronie, bo starbaks taki zaj***ny chołotą, że nie ma miejsca na zasranych i śmierdzących od potu z dupy skórzanych sofach. Czas mi się dłuży.

W pewnym momencie ławkę obok siada gruba murzynka z szóstką dzieci i zagaja coś w slangu cockney, jak by miała miskę kluch w mordzie, przez co ciężko mi ją zrozumieć. Odpowiadam, że yes yes, i gary mówałt, bo jak się nie posunę dla jej bękartów, to w najlepszym proces za rasizm, a w najgorszym banda murzynów wyr*cha mnie w metrze. Nazwijmy ją keisha.

Czego Keisha nie widzi to starszych, białych ludzi stojących z ciężkimi torbami, którzy z chęcia by se klapli na drewnianej ławce. No ale jej bękarty są ważniejsze, bo to ławka z podatków i jej się należy. Za Starszymi ludźmi trzyma się słodka para za rękę. Ona i on, ona i ona lub on i on, ch*j cie wie, bo mają spodnie tego samego kroju i chyba nawet w tym samym rozmiarze i trampki za 500zł które wspomagają płaskostopie i słomiane kapelusze. Keisha spojrzała na nich, a oni wiedzieli, że muszą odejść - kwiat młodzieży brytyjskiech w centrum stolicy nie może sobie pozwolić na zniewagę na tle rasowym. To było terytorium Keishy.

Do dziwnej sytuacji dochodzi, gdy wesoła rodzinka w turbanach przechodzi obok Keishy - wyluzowany typek w dżinsach i sandałach na przodzie a za nim 3 kobiety zakryte szmatami, ze spuszczonymi głowami ciągną bagaże i niosą dzieci. Keisha wtedy nawet nie podnosi wzroku.

Chwilę potem przechodzi wydawałoby się normalny chłopak. Tylko ręce jakieś takie pokłute miał i biadolił o porządku we wszechświecie i jego koledze jimmym, którego porwali kosmici. Pytał o drobne na pociąg, nerwowo przy tym grzebiąc drugą ręką w kieszeni płaszcza.

wtedy pomyślałem, że pie**olę zachód i wolę nasze wschodznie zacofanie, które jest prawdziwe. Bo tu przynajmniej jak coś komuś leży na sercu to nie uśmiecha się do ciebie fałszywie.