Sadole przedstawiam wam gościa, który się nazywa Trevor Misipeka. Gość reprezentował Samoa Amerykańskie na mistrzostwach świata w 2001 roku w lekkiej atletyce. Jego czas na 100m to prawie 15 sekund. Pełen podziw!
Przynajmniej miał jakiś cel, i go osiągnął...wystartował w MŚ...a Wy dalej k***a siedźcie przed kompem na dupach i męczcie wacka sliniąc się do bab z ku*asem!
Jaki k***a cel.
Przecież mówili wyraźnie, że wj***li go w to w ostatniej sekundzie. Koleś trenował pchnięcie kulą, a wj***li go (nie zrozumiałem dlaczego) do biegu na 100m. Jedyne o co się modlił to by się nie wyj***ć.
k***a do nauki języka nie sadola oglądacie
Nawet biegać nie potrafi na setkę. Sam nie potrafię, ale zawodowcy na MŚ powinni wiedzieć jak się biega. Oglądałem jakiś filmik o używaniu kolejnych partii mięśniowych, bo po paru sekundach każdy mięsień traci swoje 100%. Ten po prostu biegnie przed siebie
Macie k***a swoją równość... gość jest tylko otyły, ale robi coś dla siebie...jest pełnosprawny i reprezentuje kraj - komentator mówi że to było upokarzające... a gdyby Misipeka nie miał nogi to komentator srałby oklaskami i był pełen podziwu...co się dzieje z tym światem...
P.S. Jestem ciekaw ilu z was na 100m miałoby gorszy czas od niego...
Gostek był/jest kulomiotem. W lekkoatletyce żeby wystartować w MŚ trzeba legitymować się odpowiednim minimum. Nie obowiązuje to w biegu na 100m (żeby kraje które nie mają nikogo odpowiedniego w innych konkurencjach wystawiły chociaż jednego zawodnika). Ten ,,biegacz" przyjechał na mistrzostwa jako kulomiot, ale działacze z jego kraju coś pomieszali i okazało się, że nie może sobie popchać, bo nie spełnia wynikowego minimum. Skoro był już na miejscu a nie mógł wystąpić w swojej konkurencji to sobie pobiegł na 100m (gdzie nie ma minimów) w myśl maksym barona Coubertina ,,Nie liczy się wynik, liczy się udział"