Polacy chyba piją wszystko, co zawiera alkohol, z wyjątkiem smoły i asfaltu. Nawet pewien facet z Siemianowic od 10 lat chleje borygo, bo jak powiada: "Po borygo się nie rzygo".
teraz pewnie trafi do alko nieba, gdzie wódeczka leci z nieba, nigdy nie ma kaca, ani głodu. gdzie miejscy go nie zwiną za spanie na ulicy, A przechodnie mają zawsze dużo drobnych którymi ochoczo się dzielą
Za wiki: " Przyjmuje się, że dawką śmiertelną może być około 100 ml."
Coś nie wierze, żeby po jednej literatce miał 11 promili.
Musiał chlać absolutnie wszystko, a na końcu zrobił dziurę w chłodnicy i ciągnął bezpośrednio.