ja szedłbym takim tokiem rozumowania:
Trochę wstępu. Z tego co mi wiadomo, to tylko podkarpacie i małopolska(dwory, posiadłości i majątki ziemskie) wychodzi 'na pole'. Wydaje mi się, że jest to uwarunkowane tym, iż dawniej szlachta, właściciele ziemscy wychodzili na pole, żeby popatrzeć jak pracują chłopi. A chłopi(pracownicy właściciela ziemi) szli na dwór(ew. do dworu), żeby spytać szlachcica np.: o pozwolenie na pójście na jarmark. Weźmy np pod uwagę woj. lubelskie. Same pola, mnóstwo dziur zabitych dechami, a każdy wychodzi na dwór.
Mi tam podobają się oba określenia... Jeśli jednak chodzi o ścisłość, to chyba Twój tok rozumowania nie jest poprawny, ponieważ jeśli chodzi o Galicję, to akurat w okresie zaborów owa szlachta była przeważnie biedna i bardzo często sama na tym polu musiała pracować...
Inna kwestia, że "dwór" w dawnej polszczyźnie oznaczało też to samo co "podwórze" (a te miały i dworki szlacheckie i zagrody chłopskie) i tu bym upatrywał genezy tego zwrotu niż doszukiwał się analogii do pańskiego dworu...
