Zawsze śmieszyli mnie garażowi inżynierowie, którzy za pomocą laptoka robią to, czego zespół konstrukcyjny Mercedesa nie potrafi
A ja zawsze ich podziwiałem z tego samego powodu. Skoro jakiś garażowy inżynier potrafi zrobić to, czego nie potrafi zespół konstrukcyjny Mercedesa, to znaczy, że ten inżynier jest wart więcej niż cała flota Meroli. Żyjemy w czasach, gdzie z powodu jakichś durnych przepisów, trzeba dławić silniki i obniżać obroty.
No ale ten gość tutaj, jest kretynem. Z lapkiem się nie jeździ/pływa, tylko zrzuca na niego dane z komputera pokładowego. Wszystko, co jest potrzebne silnikowi do pracy jest zapisane właśnie tam i właśnie tam zapisują się wszystkie zdarzenia i logi. Co on tym lapkiem chciał robić na środku jeziora? Chyba Netflixa włączyć.