Akcja dzieje się w miasteczku na Śląsku, na krótkiej ulicy niedaleko sklepu monopolowego. Na załączonym obrazku widać czterech chłopców, gdzie jeden z nich postanowił zostać gwiazdą porno. Samochód, który otwiera należy do znajomej. Chłopaki jak można się domyślić, nie wiedzieli, że tam każdy sąsiad ma kamerę przed domem (przez te cuda na kiju co się tam dzieją praktycznie codziennie). Twarzy ich nie widać, ani innych znaków umożliwiających identyfikację tych gagatków, więc korzystajcie i oglądajcie.
Toperson1 • 2023-10-14, 08:51 Najlepszy komentarz (25 piw)
ch*ja widać niestety. Nawet czterech. On się zesrał do tego auta czy co?
Tak wiele pytań...
Janusz T. ps. „Krakowiak” w latach 90. uchodził za niezwykle niebezpiecznego – jego ludzie dokonywali zabójstw, napadów z bronią w ręku, wymuszali haracze czy handlowali środkami odurzającymi.
„Krakowiak” nie podporządkował się gangowi pruszkowskiemu, dlatego ten musiał na Śląsk mieć innego rezydenta - Zbigniewa Sz. ps. „Sajmon”. Janusz T. współpracował natomiast z gangsterami z innych części kraju – m. in. z Markiem M. ps. „Oczko” ze Szczecina czy z Nikodemem S. ps. „Nikoś” z Trójmiasta.
Do rozbicia gangu „Krakowiaka” w 1999 roku przyczynił się policyjny przykrywkowiec o pseudonimie „Zwierzak” oraz kilku przestępców, którzy zdecydowali się na współpracę z prokuraturą i potem uzyskali statusy świadka koronnego.
Jednego z nich, Krzysztofa P. ps. „Loczek”, niedawno znaleziono martwego w celi więzienia w Tarnowie. Trafił tam jesienią 2021 roku jako podejrzany o udział w potrójnym zabójstwie sprzed lat w podkrakowskich Jurczycach.
Janusz T. natomiast od 2019 roku jest już na wolności – miał rozpocząć pracę jako ochroniarz w krakowskim kantorze znajomego i zająć się rodziną. Część jego procesów nie dobiegła jednak końca.
Legendą śląskiego półświatka lat 90. i początku 2000 był Grzegorz P. ps. „Pokid” z Gliwic.
Miał on skonfliktować się z katowickim rezydentem grupy pruszkowskiej, Zbigniewem Sz. ps. „Simon” czy współpracować z Jackiem K. ps. „Młody Klepak” z grupy wołomińskiej, a wszystko to kierując gangiem dokonującym porwań i zabójstw. Sam zresztą w części z nich brał bezpośredni udział.
Na początku lat 2000 na Śląsku ujawniono aferę paliwową, której organizatorem miał być Henryk M.
Na nielegalnym handlu paliwem, m. in. z wykorzystaniem fikcyjnych spółek i fałszywych faktur, Skarb Państwa stracił 500 mln zł.
W sprawie za pranie brudnych pieniędzy na 1,5 roku więzienia prawomocnie skazano byłego detektywa Krzysztofa R. 9 miesięcy spędził wtedy w areszcie.
Odwoływał się, wnosząc o uniewinnienie - twierdził, że rzeczywiście delegował do spółek paliwowych 4 swoich pracowników, a za usługi doradcze zgodnie z zasadami wolnego rynku mógł inkasować tyle, ile chciał. Kasację oddalono.