Taka byla ladna Honda w malowaniu Repsola i kombiak pod kolor. Slepa kupa w samochodzie i motorek do lakiernika. Ciekawe, czy ubezpieczalnia pokryje?

Myślałem, że Borkoś znowu się wyj***ł.

Myślałem, że Borkoś znowu się wyj***ł.

Ten już motocyklem nie jezdzi.

Ten już motocyklem nie jezdzi.

Nie? A czym, lawetą?

Wyjątek potwierdza regułę - Że to zawsze motop*zdy wina !!

Cały czas zachodzę w głowę: czy tym pojebom już zupełnie odbiło? Sam jeżdżę skuterem Vespa codziennie i do łba by mi nie przyszło wpie**alać się pomiędzy samochody... Tu ewidentnie zajechana droga i motorzysta prawie nic nie mógł zrobić, ale co on, nie ma czym zatrąbić, k***a?!

Sam jeżdżę skuterem Vespa codziennie

Uwaga:
GAY alarm!!!

Cały czas zachodzę w głowę: czy tym pojebom już zupełnie odbiło? Sam jeżdżę skuterem Vespa codziennie i do łba by mi nie przyszło wpie**alać się pomiędzy samochody... Tu ewidentnie zajechana droga i motorzysta prawie nic nie mógł zrobić, ale co on, nie ma czym zatrąbić, k***a?!

Ewidentnie to ten ku*as wyprzedza z prawej strony.

u nas też dużo zjebów tak zmienia pas bez kierunkowskaza najczęściej w BWM tatusia

Jak kierowca miał widać motocykl w lusterku w tej sytuacji? No ni ch*ja

Jeżdżę na motorze po ruchliwych ulicach już parę lat. Zasada jest prosta: jeździsz jakbyś był niewidzialny. Ktoś ma kierunkowskaz (jak tutaj o ile dobrze widzę)? Hamujesz. Ktoś skręca koła na twoją linię jazdy bez kierunkowskazu? Hamujesz. Ktoś ma przeszkodę przed sobą którą może chcieć ominąć? Hamujesz. A przede wszystkim, jedziesz wystarczająco wolno, żeby zdążyć wyhamować.

Jeżdżę na motorze po ruchliwych ulicach już parę lat. Zasada jest prosta: jeździsz jakbyś był niewidzialny. Ktoś ma kierunkowskaz (jak tutaj o ile dobrze widzę)? Hamujesz. Ktoś skręca koła na twoją linię jazdy bez kierunkowskazu? Hamujesz. Ktoś ma przeszkodę przed sobą którą może chcieć ominąć? Hamujesz. A przede wszystkim, jedziesz wystarczająco wolno, żeby zdążyć wyhamować.

Dzięki takim jak ty, wymuszacze mają złote czasy.

Dzięki takim jak ty, wymuszacze mają złote czasy.

Co się bardziej opłaca — przyhamować na chwilę, rzucić bluzgi, stracić kilka sekund i pojechać dalej, czy jebnąć dzbana i stracić minimum pół godziny, albo i do szpitala/grobu/na wózek, bo uderzenie było mocne? pie**olę renty, j***nie się po sądach, rehabilitacje, odszkodowania, bo chcę dojechać do celu i być zdrowym.

Cały czas zachodzę w głowę: czy tym pojebom już zupełnie odbiło? Sam jeżdżę skuterem Vespa codziennie i do łba by mi nie przyszło wpie**alać się pomiędzy samochody... Tu ewidentnie zajechana droga i motorzysta prawie nic nie mógł zrobić, ale co on, nie ma czym zatrąbić, k***a?!

Można wyprzedzać z prawej czy nie można?
Jak już ustalisz to odkryjesz kto spowodował kolizje.