18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Szczecinek znów atakuje! Pod lupe pogotowie ratunkowe.

Hillsenn • 2014-10-21, 23:55
Lekarz pogotowia ratunkowego w Szczecinku odmówił zabrania do szpitala chorego na raka płuc z dusznościami. – Karetka to nie karuzela – miał powiedzieć zaskoczonej rodzinie.

Cytat:

Zygmunt Gołębiowski z podszczecineckiego Turowa zmarł kilka dni temu. Od prawie roku ciężko chorował na nowotwór płuc. – To nie był jeszcze jego czas, choć lekarze od początku uprzedzali nas, żeby przygotować się na najgorsze – mówi przez łzy Kamilla Dobysz, córka pana Zygmunta. – Walczyliśmy o każdy jego dzień, dlatego nie możemy się pogodzić z tym, jak zostaliśmy potraktowani przez lekarza szczecineckiego pogotowia - dodaje.

Wraca do wydarzeń z drugiej połowy września. Ojciec pani Kamilli od miesięcy walczył z rakiem. Wykryto go zbyt późno, aby przeprowadzić operację, stąd lekarze odciągnęli płyn z płuc, zaordynowali radioterapię i chemioterapię. – Choć na chemię ojciec był już zbyt słaby i przeszedł tylko jeden cykl, liczyliśmy, że się wzmocni i będzie można kontynuować leczenie – opowiada córka. Chory od kilku miesięcy przebywał w domu pod opieką rodziny i lekarza rodzinnego. – W maju tata dostał udaru, był częściowo niewładny i udało nam się załatwić aparat tlenowy, bo oddychał z coraz większym trudem – wspominają bliscy. Kryzys przyszedł 18 września.

– Tata czuł się tego dnia fatalnie, był bardzo słaby, nic nie jadł i w pewnym momencie zaczął się dusić – mówi Kamilla Dobysz. – Zadzwoniliśmy po karetkę. Przyjechał doktor S.K. z dwoma ratownikami. - Pan doktor jak usiadł w fotelu, tak wstał z niego dopiero wyjeżdżając – opowiada córka. - Nie podszedł nawet do taty, nie zbadał go, kazał tylko tacie rozpiąć piżamę. Ciśnienie zmierzyli mu ratownicy. Nie wiem, na jakiej podstawie wpisał więc do karty, że tony serca są czyste i głośne, źrenice prawidłowe, a jama brzuszna w normie. Lekarz oświadczył tylko, że aby ściągnąć ojcu płyn z płuc musi być w dobrej formie, że sami powinniśmy się zatroszczyć o transport, a nie wzywać karetkę, bo karetka to nie karuzela. W końcu odjechali bez pacjenta. - Byliśmy w szoku, bo pogotowie wracało do szpitala w Szczecinku, mogli przecież zabrać tatę – mówi pani Kamila.


Po resztę odsyłam tu: http://wiadomosci.onet.pl/szczecin/karetka-w-szczecinku-odjechala-bez-pacjenta/0yxzn

Co to się odpie**ala w tym moim Szczecinku to ja nie wiem :idzwch*j:

krzysklin

2014-10-22, 00:22
Szczecinek Sosnowcem polnocy.

slig01

2014-10-22, 06:41
Nic nie odpie**ala. Po prostu takiemu pacjentowi nie można już pomóc i nie wozi się go do szpitala bo to jest bezcelowe. Dramatyczne teksty "walczyliśmy o każdy dzień" nic tu nie pomogą. Lekarz nie zabrał i miał rację, tylko najwyżej teksty o karuzelach mógł sobie darować. Najczęściej rodziny wypychają takich pacjentów do szpitala żeby odpocząć sobie od opieki albo nie uczestniczyć w ich umieraniu. Teraz prawdopodobnie chcieli by jeszcze jakąś kasę wyrwać. Prawda jest taka - karetka z lekarzem (czyli "S") NIE JEST od wożenia pacjentów w stanie terminalnym do szpitala.

"Mogli przecież zabrać tatę" - tylko po co? Żeby umarł w szpitalu? Lepiej chyba zapewnić swojemu bliskiemu, gdy nie można już pomóc, godną śmierć w domu przy rodzinie zamiast targanie po szpitalach i umieranie w samotności. Taki pacjent umrze tak czy inaczej, można mu tylko złagodzić proces umierania, a zabieranie na siłę do szpitala i kolejne bolesne procedury na pewno tego nie zrobią.

Prawda też, że karetki zabierają i takich pacjentów - przez naciski rodzin, żeby potem nie być obsmarowanym jak w tym przypadku. Ale pomyślcie sobie inaczej zanim wysracie tu swoje złote myśli - wasz ojciec umiera na zawał bo karetka wiezie terminalnie chorego na raka aby umarł w szpitalu.

Nie róbmy taniej sensacji, szczególnie gdy nie ma z czego.

Shephards

2014-10-22, 07:53
slig01 napisał/a:

Nic nie odpie**ala. Po prostu takiemu pacjentowi nie można już pomóc i nie wozi się go do szpitala bo to jest bezcelowe. Dramatyczne teksty "walczyliśmy o każdy dzień" nic tu nie pomogą. Lekarz nie zabrał i miał rację, tylko najwyżej teksty o karuzelach mógł sobie darować. Najczęściej rodziny wypychają takich pacjentów do szpitala żeby odpocząć sobie od opieki albo nie uczestniczyć w ich umieraniu. Teraz prawdopodobnie chcieli by jeszcze jakąś kasę wyrwać. Prawda jest taka - karetka z lekarzem (czyli "S") NIE JEST od wożenia pacjentów w stanie terminalnym do szpitala.

"Mogli przecież zabrać tatę" - tylko po co? Żeby umarł w szpitalu? Lepiej chyba zapewnić swojemu bliskiemu, gdy nie można już pomóc, godną śmierć w domu przy rodzinie zamiast targanie po szpitalach i umieranie w samotności. Taki pacjent umrze tak czy inaczej, można mu tylko złagodzić proces umierania, a zabieranie na siłę do szpitala i kolejne bolesne procedury na pewno tego nie zrobią.

Prawda też, że karetki zabierają i takich pacjentów - przez naciski rodzin, żeby potem nie być obsmarowanym jak w tym przypadku. Ale pomyślcie sobie inaczej zanim wysracie tu swoje złote myśli - wasz ojciec umiera na zawał bo karetka wiezie terminalnie chorego na raka aby umarł w szpitalu.

Nie róbmy taniej sensacji, szczególnie gdy nie ma z czego.


Ale teraz c**owate społeczeństwo naoglądało się dr House'a i chyba myślą, że śmierć jest czymś co można sobie odkładać jak tylko ci się spodoba.

McMenel

2014-10-22, 08:46
Właśnie dlatego jestem zwolennikiem eutanazji. Terminalna choroba sprawia ogromny ból i cierpienie zarówno choremu jak i rodzinie. Gdyby Polska była normalnym krajem można by było podać odpowiednią ilość środka przeciwbólowego aby pacjent odszedł bez cierpienia w spokoju. A tak jest skazywany na ogromny ból tylko dlatego iż w Polsce rządzi kler nie ludzie rozsądni. Widziałem ludzi wykończonych "walką" z rakiem. Gdzie lekarze bali się przepisywać mocnych środków przeciwbólowych z powodu idiotycznego stwierdzenia iż one uzależniają. Marzeniem większości osób jest umrzeć bez bólu. W Polsce zmuszanym się jest przez kler do życia w cierpieniu.

godfather1982

2014-10-22, 09:25
Slig01 ma racje .. Rak pluc konczy sie na silnych dysznosciach skad to wiem bo moj ojciec umieral i to w domu tez z porzadku myslelismy ze te dusznosci to jakis atak wezwalismy karetke i uslyszelismy tylko tyle prosze czuwac nie ma szcesliwej spokojnej smierci niz umrzec wsrod bliskich .. wyglada to strasznie a smierc spokojna ciesze sie ze odszedl spokojnie w domu niz w wsrod ludzi ktorzy maja boleczniejszego raka wycie wolanie o pomste tam czlowiek umiera w meczarniach psychicznych i wielkim strachu ... Ciesze sie ze odszedl wsrod bliskich spokojnie spelniony

crackit

2014-10-24, 10:04
Sosnowiec, Radom, Warszawa... teraz dołącza szczecinek.

Doktór

2014-10-24, 10:11
Slig01 ma jak najbardziej rację, ale oczywiście banda debili tego nie zrozumie. Pogotowie winne wszystkim nieszczęściom.

Pacjent z całą pewnością zmarł, bo go pogotowie nie zabrało. To, że miał zaawansowanego raka płuc to taki szczegół.
Inny też zginął dlatego, że karetka za wolno jechała, nie ma znaczenia to, że skoczył z 4 piętra.

Zrozumcie k***a wreszcie, że ludzie umierają dlatego, że doznają urazów, chorób, toną, spadają z wysokości, płoną a nie dlatego, że cholerna karetka za wolno jeździ!!

k***a jego mać.

contowsky

2014-10-24, 10:45
Przecież to normalne. Karetka służy tylko do nagłych przypadków i ratowania życia, o ile jest jeszcze taka możliwość. Jeżeli pacjentowi nic nie jest lub też nic już nie pomoże to za żadne skarby nie wpakują go do karetki. Wiem, bo sam kilka razy wzywałem karetkę do babci, i nie zawsze była brana do szpitala, nigdy np z za wysokim ciśnieniem, gdyż nie zagraża to bezpośrednio życiu pacjenta. Wtedy wpisuje się w kartę czy co oni tam mają takie wyniki i dane, że pacjent do karetki nie zostanie zabrany. Bo komu by się chciało męczyć z hipochondrykiem lub kimś, kto na pewno w tej karetce zejdzie na amen?

olek23

2014-10-24, 12:58
Dokładnie-pracuję jako ratownik i dobrze wiem że takiemu pacjentowi nie mamy najmniejszych szans pomóc. Mógł lekarz to tylko inaczej wytłumaczyc. Może nikt im nie powiedział że nie powinni wzywać karetki w takim przypadku bo tylko nas blokują i np. taki pacjent z zawałem albo po wypadku samochodowym może nie uzyskać pomocy bo karetka specjalistyczna bawi się w transport.

Juzeff

2014-10-24, 14:46
Już Ci przyjacielu mówię, co się odpierala. Otóż:

Umieralność z powodu chorób serca wynosi w Polsce 48%. Do worka zachorowań wymagających przyjazdu karetki specjalistycznej dorzućmy nagłe zachorowania dzieci, dorosłych, urazy, wypadki drogowe...W Szczecinku (40 tys mieszkańców) zgodnie z ustawą powinny być 2 karetki typu S (dwóch ratowników i lekarz). Jedna jest u pana Władka który po ciężkiej chorobie kończy swój żywot (swoją drogą stwierdzenie "to nie był jeszcze jego czas" w przypadku takiego stanu nadaje się na pierwszą stronę SADISTIC'a). Dzięki głupocie lekarza pan Władek zabierany jest do szpitala i umiera w drodze z powodu niewydolności oddechowej (oczywiście chwilę potem rodzina pozywa załogę pogotowia za zabójstwo), zatem trzeba odwieźć go do kostnicy, zostawić, wypełnić milion papierów, wrócić do stacji, zdezynfekować karetkę i uzupełnić braki sprzętu (zużyte leki, strzykawki, tlen, który akurat właśnie się skończył razem z panem Władkiem itd). Tymczasem druga karetka stoi i czeka w stacji pogotowia. Nagle dwóch mieszkańców Szczecinka dostaje zawału serca, a na skrzyżowaniu ulicy Wiejskiej z Miejską dochodzi do zderzenia dwóch pojazdów, w którym ciężkie obrażenia odnosi ciężarna kobieta, jej 2 letnie dziecko oraz dwóch mężczyzn w kwiecie wieku). I co? Pan Władek pociąga za sobą co najmniej 3 osoby, które mogły wrócić do pracy i płacić podatki abyś w domu miał prąd, ciepło, darmowy podręcznik do gimnazjum i KĄPUTER na pie**olenie hejtów. Jak Ci nie odpowiada służba zdrowia w Polsce - najlepsza rada: NIE CHORUJ!

w3

2014-10-24, 21:20
Kobiety ciężarne wzywające karetkę, bo chcą mieć transport do szpitala, a za karetką jedzie mąż swoim autem.
Wzywanie karetki do bóli brzucha od 2 tygodni (zamiast wizyta w przychodni).
Wzywanie karetki, zmyślając bóle w klatce piersiowej, bo szanowna pani miała wystawione skierowanie do szpitala, a nie miał kto jej zawieźć i wielkie zdziwienie, że karetka nie chce jej zabrać.
Takich przypadków jest mnóstwo, każdego dnia pracy, na każdym dyżurze.

Do dziś pamiętam, jak kiedyś na dyżurze wieźliśmy pijaczka z ulicy do oddalonego 20 km szpitala, bo zachlał się do nieprzytomności i leżał na ulicy. Zdając pacjenta dostaliśmy zgłoszenie o zatrzymaniu krążenia u pacjenta w odległości 2 minut od stacji. Gdybyśmy byli na miejscu, być może by żył, a tak dojazd ze szpitala zajął ok. 8 minut, rodzina nie umiała niestety resuscytować poprawnie i po 40 minutach odstąpiliśmy, stwierdzając zgon.
I kto tu jest winien?


skalpel27

2014-10-25, 00:26
Szczecinek pomału jak Sosnowiec xd