Niech stracę czas ale się poświęcę i napiszę tu długi elaborat którym być może któremuś z was albo waszych dzieci uratuję życie .
Niech stracę czas ale się poświęcę i napiszę tu długi elaborat którym być może któremuś z was albo waszych dzieci uratuję życie .
Zastanówcie się przez chwilę czy jeśli baba w tej sytuacji gdy jadące z naprzeciwka samochody oślepiają światłami
miała by na sobie odblask to czy cokolwiek by to zmieniło?
Jest to wręcz idealny przykład na to że nie odblaskowy talizmanik ratuje życie na drodze tylko myślenie i samoświadomość.
Wszelkie te ciągle powtarzane w mediach i Internecie kampanie na temat noszenia odblasków w oderwaniu od przypominania którą stroną drogi się chodzi
to kampanie zbrodnicze dające ludziom i dzieciom fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Zbrodnią jest zaniechanie propagowania bardzo ważnej zasady survivalu drogowego dla pieszych, polegającej na poruszaniu się poza terenem zabudowanym drogą pod prąd. Zamiast tego wpaja się ludziom wiarę w cudowność odblaskowych talizmanów.
Broń Boże nie jestem ich przeciwnikiem!
Ale dużo ważniejsze od odblasków jest myślenie pieszego i poruszanie się po drodze pod prąd przodem do niezajeżdżających pojazdów a nie tyłem.
Pieszy widząc światła jadącego w jego stronę pojazdu ma zawsze możliwość wykonać krok w bok na pobocze, minimalizując ryzyko ewentualnej kolizji praktycznie do zera. Niezależnie od tego czy kierowca go widzi, czy też nie.
Pieszy powinien być współodpowiedzialny za własne życie.
Samo posiadanie odblasku nie czyni go nieśmiertelnym i nie zwalnia z czujności.
Pieszy który ma odblaski ale idzie jezdnią tyłem odwrócony do jadących aut nawet nie zdaje sobie sprawy na jak cieniutkim włosku wisi jego życie.
Wystarczy taka sytuacja:
Akurat z naprzeciwka jedzie inny samochód który mocno oślepia kierowcę i słabe światełko odblasku już niknie w tym blasku.
Debilom co tego nie rozumieją będzie przyświecał blask świeczki na grobie.
Tak jestem kierowcą i takich i takich bezmyślnych debili którzy uwierzyli jedynie w moc odblaskowego talizmanu widuję dość często.
Niech stracę czas ale się poświęcę i napiszę tu długi elaborat którym być może któremuś z was albo waszych dzieci uratuję życie .
Zastanówcie się przez chwilę czy jeśli baba w tej sytuacji gdy jadące z naprzeciwka samochody oślepiają światłami
miała by na sobie odblask to czy cokolwiek by to zmieniło?
Jest to wręcz idealny przykład na to że nie odblaskowy talizmanik ratuje życie na drodze tylko myślenie i samoświadomość.
Piszesz jak antymaseczkowcy o maseczkach - jak nie działa na 100% to znaczy, że w ogóle nie działa. To nie jest tak, że odblask daje nieśmiertelność. Odblask zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia wypadku. Jest wiele dróg z ciemnymi poboczami, gdzie pieszy po prostu nie ma gdzie uciec nawet idąc właściwą stroną i wiele takich, gdzie zwyczajnie samochody jadą za szybko, żeby pieszy zdążył uciec od momentu połapania się, że auto go nie wymija. Nie wskakujesz przecież w krzaki za każdym razem, jak jedzie z naprzeciwka samochód. A w momencie, w którym widzisz, że auto zahacza o pobocze może być już po prostu za późno. Nie ma metody, która daje 100% pewności, że Cię samochód nie pie**olnie z wyjątkiem siedzenia w piwnicy i przeglądania sadola 24h/ dobę. Każda OGRANICZA ryzyko wypadku. A pieszy - zwłaszcza przy obecnej pogodzie, podczas zmierzchu, czy po zmroku i w najmodniejszych dzisiaj kolorach ubrań -biały/szary/czarny/granatowy - jest widoczny jak w moro w lesie. To po prostu barwy maskujące. I odblaski dają naprawdę wiele, ale nie znaczy to, że zapewniają nieśmiertelność.