Z jednego przedmiotu na studiach każda z osób dostawała na 24h wózek inwalidzki do dyspozycji. Mieliśmy się poczuć jak niepełnosprawni i zapomnieć o możliwości chodzenia. Nie wiele myśląc kiedy nadszedł mój dzień wzięłam ze sobą koleżankę do pchania wózka i pomagania w pokonywaniu trudności. Był ładny dzień więc postanowiłyśmy iść na wyspę słodową napić się wina. Kiedy konsumowałyśmy ten zacny trunek podeszła do nas staraż miejska i wywiązała się taka oto romowa:
[SM] Będzie mandacik za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym
[My] Ale my nie pijemy alkoholu tylko wodę
[SM] (Po powąchaniu zawartości butelki) Wyrażnie czuje alkohol
[My] Jezus tu był i zamienił wodę w wino!!
[SM] A macie na to jakieś dowody?
[My] (wstając z wózka i robiąc pajacyka] on mnie uzdrowił!
[SM] (z oczami jak 5 zł i spojrzeniu na kolegę) pie**ole, więcej na kacu do roboty nie przyjdę (po czym odeszli).
@up
Studiuję architekturę i to ćwiczenie miało za zadanie pokazać nam świat oczami niepełnosprawnego. Aby móc zrozumieć, że projektowanie progów, wąskich przejść, schodów, małych toalet znacznie utrudnia życie takim ludziom.
To ja nie wiem czy kiedyś spotkałem studenta czy jakiegoś kozaka na wózku poprostu, bo miałem kiedyś taką akcję że nie przepuściłem 'niepełno-sprytnego' przed siebie, a on podjechał do mnie z tekstem 'wstanę i Ci przypie**olę chamie' :l