Wróciwszy do swego gabinetu, Mueller zauważył, że Stirlitz podejrzanie kręci się w pobliżu sejfu. - Co tu robicie, Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odparł Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Mueller, wychodząc. Ale na korytarzu pomyślał: Jakiż u diabła może być tramwaj w moim gabinecie? Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do gabinetu.
Stirlitza nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał Mueller.
Na suto zakrapianej imprezie u Bormana Stirlitz stracił równowagę i z całym impetem wyrżnął głową w dębowy stół. Tuż przed utratą przytomności pomyślał: Jednak to nie to samo co stary dobry beton.
Berlin godzina 3 w nocy odgłos ludzi biegnących w podkutych butach, łomot do drzwi
- Czy to mieszkanie Stirlitza ??
- Nie to w następnej klatce.
I w ten sposób Stirlitz kolejny raz oszukał gestapo.
Ktoś zapukał do gabinetu Stirlitza.
- To na pewno Bormann - pomyślał Stirlitz.
- Tak, to ja - pomyślał Bormann.
Stirlitz przechadza się wieczorem po mieście. Zobaczył ładne, skąpo ubrane dziewczę pod latarnią.
– k***a – pomyślał sobie Stirlitz.
– Sam jesteś k***a – pomyślał sobie Bormmann.