"Starożytni Grecy wierzyli, że tylko bezinteresowny akt seksualny jest prawdziwie czysty. Pisał o tym m.in. Platon, który uważał, że stosunek z dorosłą kobietą nie wyróżnia człowieka ze świata przyrody, jest wręcz zwierzęcy, prymitywny i służy deterministycznej potrzebie przetrwania gatunku. Stosunek z chłopcem jest czystą formą wyrażania uczuć."
Bzdura nad bzdurami zaczerpnięta chyba z jakiegoś śmiesznego podręcznika dla licealistów. Proponuję najpierw przeczytać na przykład "Ucztę" Platona, zapoznać się z jego epistemologiczną relacją ucznia do mistrza i liznąć choć odrobinę "Państwo", żeby wiedzieć jaki status miała kobieta i dlaczego relacje męsko-męskie były takie bliskie. I nie ma to nic wspólnego z dzisiejszym homoseksualizmem, czyli po prostu rżnięciem w odbyt.
A i u Platona nie ma przyrodniczego determinizmu. Cykle dusz to co innego.
W skrócie - zapierdzielać do tekstów źródłowych zanim walniecie kolejny nonsens przeczytany w Pani domu, nie chce mi się tumanów oświecać. Wrzucacie na murzynów i cyganów, że są nierobami, a sami nie ruszycie tyłka, żeby zdobyć rzetelną wiedzę.
I spoko, że KK mówi coś zupełnie odwrotnego, ale każdy nonsens przypięty jakiejś religii jest teraz modny