18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Spełnienie koszmaru z dzieciństwa

Red_Devil_1878 • 2018-02-23, 07:38
Cytat:

Łyżwa odcięła dziecku palec

Do dramatycznego zdarzenia doszło na łódzkim lodowisku "Bombonierka" pod koniec grudnia. Jak podaje "Dziennik Łódzki", 5-letnia Wiktoria w pewnym momencie straciła równowagę i przewróciła się na lodzie. Wtedy na jej rękę najechał łyżwiarz, który odciął dziecku część serdecznego palca prawej ręki.

Matka dziewczynki poprosiła, by ktoś zadzwonił na pogotowie i wzięła się za szukanie kawałka palca na płycie lodowiska. Gdy go odnalazła, pracownik lodowiska umieścił go w woreczku z lodem.

W tym samym czasie ktoś dodzwonił się na pogotowie i przekazał słuchawkę matce dziewczynki.

"Wykrzyczał mi do słuchawki, że karetka to nie taksówka. Był nieprofesjonalny i nie widziałam sensu dalszej rozmowy z tym panem, bo najważniejszy był czas. Wiedziałam, że córce trzeba jak najszybciej przyszyć palec, bo inaczej się nie przyjmie" - powiedziała w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim” pani Agnieszka, matka dziewczynki.

Rodzice sami zawieźli dziecko do szpitala. Dotarli tam po kilkunastu minutach.

Zabieg przeprowadzono po dwóch godzinach od wypadku. Lekarze przekazali rodzicom, że był skomplikowany, ponieważ tkanka była już sina i zaczęła obumierać.

"Dwa tygodnie później nie mogłam wytrzymać, gdy Wiktorii „na żywca” ścinano skalpelem martwicę z paluszka. Może dziecko by tak nie cierpiało, gdyby pomoc przyszła szybciej?" - pytała w „Dzienniki Łódzkim” pani Agnieszka.

Kobieta napisała skargę na dyspozytora do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Wydało ono opinię, że postępowanie dyspozytora naruszyło obowiązujące procedury.

Inne zdanie ma dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Ich zdaniem, dziewczynka nie dotarłaby karetką szybciej, gdyż pojazd nie mógłby jechać na sygnale. Zdaniem WSRM, dyspozytor postąpił słusznie, gdyż - jak wskazano - amputacja opuszki palca nie jest stanem zagrożenia życia i zdrowia, która jest podstawą do wysłania karetki. Jednocześnie przeproszono za zachowanie pracownika.

Jak informuje Polsat News, na mężczyznę nałożono karę finansową, a także przeprowadzono z nim rozmowę dyscyplinującą.



Niestety, zdjęć brak.

-_..........._-

2018-02-23, 22:01
@Abraxus Masz piwo za pierwszą część komentarza. A drugą to możesz sobie amputować :amused:

KarbonoweWiadro

2018-02-23, 23:07
@Abraxus amputacja paliczka palca serdecznego jako ciężki uraz i stan zagrożenia życia :D D

Ratownicy na miejscu nic by nie zrobili więc oczywistym jest że jedynym błędem dyspozytora było wykrzyczenie tego przez telefon.
Zawiniła osoba która włożyła odcięty paliczek do torebki z lodem czym go uśmierciła :)

Nattsjel

2018-02-24, 00:48
Dużo mówić o sp***oleniu nfz. Mój przykład: między świętami a sylwestrem, nagle temperatura spadła mi z 36,8 na 34 stopnie, w cięgu pół godziny. Do tego okropny ból brzucha, drgawki, brak koncentracji. Pojechałam taksą na sor, odeslali mnie do innego budynku, z tego budynku powiedzieli, że to precież nie u nich i na ginekologie. Z ginekologii do pierwszego budynku z sorem to chirurg powiedział, że wymyślam, że nic mi nie jest i czy łaskawie wezme leki, które mi przepisze. Wróciłam do domu w takim samym stanie, w jakim tam pojechałam. W domu mi przeszło po dwóch godzinach męczarni. Na drugi dzień się zapisałam do lekarza prywatnie, ale wizyta na drugi dzień. Jak poszłam okazało się, że pękła mi cysta i bylo blisko zapalenia otrzewnej. Na sorze robili mi usg i NIKT nie widział pól litra płynu z cysty w brzuchu i zespołu policystycznych jajników. NIKT k***a, NIKT. Jeszcze może dzień, i przekręciłabym się. Zostawiłabym męża i dziecko. A debil chirurg przepisał mi leki rozkurczowe.

~Velture

2018-02-24, 11:06
Hranipex napisał/a:

@velture
Gripex jest bez recepty.


na tym polegał dowcip...

@up
Daj spokój. Moja babcia miała mięsaka. Początkowo na palcu nogi i jak szła na badania to nic żaden lekarz nie wykrył przez lata i mówili, że to zwykłe spuchnięcie. Jak już w końcu ktoś się skapował, że to mięsak to przerzuty były praktycznie wszędzie a "leczenie" sprowadzało się do faszerowania morfiną.

No ale najważniejsze aby lekarze dostali podwyżki za swoją znakomitą pracę.

stopro123456

2018-02-24, 13:23
to jak juz się dzielimy przygodami z naszą kurewską służbą zdrowia, to dam coś od siebie, w czerwcu miałem wypadek w pracy, rozcięcie przedramienia kawałkiem szyby (kto miał styczność z pracą przy cięciu szkła ten wie, że mrugniesz i możesz do domu bez kończyny wrócić), opatrzyli mnie na miejscu, zapakowałem się do samochodu i pojechałem na pogotowie. Na zszycie czekałem prawie trzy godziny, ch*j, że krew cieknie na posadzkę, trzeba najpierw przyjąć gościa na kontrolę, bo kolano go napie**ala, myślę ch*j, wytrzymam, kluczem historii jest gościu, przyszedł z rozj***nym kciukiem u prawej dłoni, powiedział, że podkładał coś pod palety i mu się oj***ły na owy palec, wyglądał k***a jak mielony przygnieciony widelcem, facet blady, mówi, że boli w ch*j bo adrenalina już z niego zeszła i słabo mu, wszedłem do pokoju i mówię, że facet źle się czuje i chce, żeby zajęli się nim przede mną, po 30 minutach jak już gościu usypiał, albo mdlał, ki ch*j wie, wyszła stara k***a, spojrzała na niego, na kciuk i rzuciła suchym (ojojoj, niedobrze), myślę sobie "opatrzą gościa, będzie spokój", a tamta wyj***ła do niego z dokumentami do wypełnienia, bo inaczej gościa nie przyjmie :mrgreen: gościu mdleje, ledwo mówi, wyszło na to, że jest praworęczny, więc jak ma wypełnić j***ne dokumenty, finałem akcji było to, że siedziałem drugie pół godziny z typem i wypełniałem mu te papiery, bo ciężko było się z nim już dogadać. Ja poczekałem sobie jeszcze trochę, bo praktykantki musiały przyjść, bo jestem k***a okazem do oglądania i musiały widzieć jak zszywają zmęczonego, jebiącego potem faceta po 8 godzinach roboty. :-) Szwy sam ściągałem, pie**olę ten kołchoz, pacjent gorszy, niż karaluch.

doredo

2018-02-24, 13:27
Eh ludzie ludzie. Co waszym zdaniem zrobiliby ratownicy gdyby wysłać karetkę? Przyszyli opuszke na miejscu? Litości. Bardzo dobrze powiedział. Karetka to nie taksówka, a do opuszka nie będą jeździć na sygnale, bo procedura nie pozwala. Narzekanie na taki przypadek to wasze januszostwo połączone z brakiem wiedzy. Tyle. Podobnie zresztą w większości historyjek wyżej. Nic nie rozumiecie, ale olaboga afera, Ewa Drzyzga przyjeżdżaj

nowynick

2018-02-24, 13:47
:roll:

Typowy pracownik nfz. Panie takie procedury, co ja mogę? To może trzeba znaleźć tego co napisał procedurę powiedzieć mu ze jest ch*jowa i trzeba zmienić hmmm?

Wiewór

2018-02-24, 14:12
Nattsjel napisał/a:

Dużo mówić o sp***oleniu nfz. Mój przykład: między świętami a sylwestrem, nagle temperatura spadła mi z 36,8 na 34 stopnie, w cięgu pół godziny. Do tego okropny ból brzucha, drgawki, brak koncentracji. Pojechałam taksą na sor, odeslali mnie do innego budynku, z tego budynku powiedzieli, że to precież nie u nich i na ginekologie. Z ginekologii do pierwszego budynku z sorem to chirurg powiedział, że wymyślam, że nic mi nie jest i czy łaskawie wezme leki, które mi przepisze. Wróciłam do domu w takim samym stanie, w jakim tam pojechałam. W domu mi przeszło po dwóch godzinach męczarni. Na drugi dzień się zapisałam do lekarza prywatnie, ale wizyta na drugi dzień. Jak poszłam okazało się, że pękła mi cysta i bylo blisko zapalenia otrzewnej. Na sorze robili mi usg i NIKT nie widział pól litra płynu z cysty w brzuchu i zespołu policystycznych jajników. NIKT k***a, NIKT. Jeszcze może dzień, i przekręciłabym się. Zostawiłabym męża i dziecko. A debil chirurg przepisał mi leki rozkurczowe.


Prawdopodobnie nie widział rozlanego płynu bo miał aparat do USG, który szpital dostał od międzyanarodowego czerwonego krzyża 60 lat temu... miał prawo nie widzieć :D

KarbonoweWiadro napisał/a:

@Abraxus amputacja paliczka palca serdecznego jako ciężki uraz i stan zagrożenia życia :D D

Ratownicy na miejscu nic by nie zrobili więc oczywistym jest że jedynym błędem dyspozytora było wykrzyczenie tego przez telefon.
Zawiniła osoba która włożyła odcięty paliczek do torebki z lodem czym go uśmierciła :)



Nigdzie nie pisałem o stanie zagrożenia życia.
Każda amputacja czegokolwiek jest ciężkim urazem. Nie wiem co cię w tym bawi?

KarbonoweWiadro

2018-02-24, 19:55
@Abraxus W pracy widziałem kilka amputacji, niektóre śmieszne, inne wcale, ale gdy ktoś nazywa amputacje jednego palca (w tym przypadku nawet nie całego) ciężkim urazem to bawi mnie to niemiłosiernie:D

sh...........ly

2018-02-25, 09:55
Jakby wysłali karetkę, to by ją obsłużyli w szpitalu bez kolejki z pierwszeństwem, bo najpierw przyjmują tych co przywiezie karetka.
Jakbyście nawet coś złamali polecam zadzwonić po karetkę w końcu za coś płacimy to niech jadą....

Wiewór

2018-02-25, 12:17
KarbonoweWiadro napisał/a:

@Abraxus W pracy widziałem kilka amputacji, niektóre śmieszne, inne wcale, ale gdy ktoś nazywa amputacje jednego palca (w tym przypadku nawet nie całego) ciężkim urazem to bawi mnie to niemiłosiernie:D


Zasada jest prosta. Jak tracisz element ciała który nie odrosnie to jest ciężki uraz.
Może cebie śmieszy utrata paliczka. Co to jest palec jak ludzie tracą np nogi. A czy utrata paliczka dla pianisty też będzie tylko utrata paliczka? Pomyslales o tym?
Nie można mówić komuś że stracił tylko tyle bo ktos stracił więcej.
W pracy miałem wypadek w którym człowiek stracił pół palca wskazujacego. Facet pół roku nie mógł dość do siebie. Nie mógł się z tym pogodzić. Miał ciężka depresję. I ja mam mu powiedzieć że to tylko palec...