Mieszkałem 4 lata w Londynie, sporo się naoglądałem tego typu akcji, u nich to się nazywa ''Binge drinking'' i jest naprawdę gigantycznym problemem. Anglicy generalnie nie znają umiaru a weekend oznacza dla nich gigantyczne picie zamiast normalnego spędzania czasu.
"Poranne zorze, poranne zorze
Gdy idę w Sopocie nad morzem
Po plaży brudno-piaskowej
Bałtyk śmierdzi ropą naftową
Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane "