Nie ma puenty ani morału, tylko opis ciekawego zachowania ciekawych ludzi.
Pewnego razu w Sosnowcu... Czekam na przystanku na tramwaj, razem ze mną czeka parę osób. Jeden facet pali szluga. W pewnym momencie na przystanek wtacza się trzech wielkich, wykokszonych, łysych i naj***nych skinów. Podchodzą do palącego kolesia i klaszcząc do rytmu oraz z uśmiechem na ustach śpiewają mu:
- Papie-roska, papie-roska! Raz, dwa, trzy!
Facet bez żadnych sprzeciwów poczęstował każdego papierosem i wtedy podjechał tramwaj. Wsiadają wszyscy i... skini odpalają szlugi w wagonie. Pełnym wagonie ludzi. Były moherowe wojowniczki o siedzenia, dresy, zwykli ludzie i motorniczy. Nikt się nie przysapał. Skini do nikogo nie burzyli i opowiadali sobie ciekawą historię, jak na dniach Sosnowca ich kolega o ksywce Hipis sikał pijany pod drzewem i strażacy chcieli go spacyfikować, chwycili go za szmaty i podnieśli, a on ich olał.
To że nie ma puenty ani morału w Twoich postach to chyba każdy z użytkowników wie
Gorsze jest st to że wszystko co piszesz wchodzi na główną. Ta Twoja historyjka przypomniała mi jak pracował em z takim totalnie przyj***nym do gleby koleżką. Opowiada mi on jak to był w krk chyba i z jakimś swoim ziomem z Tibii czy innej ch*jozy pili piwo w autobusie. I na koniec jego powiastki pada pytanie: a ty zrobileś coś hardcorowego w swoim życiu radziu? Myślalem ze jebne ale oczywiście nie chcąc go upokarzc bardziej niż robil to sam powiedzialem iz nie jestem aż takim wariatem i nigdy bym się na cos takiego nie odwazyl.
Haha dobre, mi się przypomniało jak w Szczecinie na 14 kwietnia byliśmy na zjeździe z ONR'u. Około 15 typa wpadamy do biedronki kupujemy żarełko i 8 albo 6 paki harnasia, nie pamiętam ile tam ich było, ale każdy brał 1-2 na każde ramie + plecaki na plecach. wychodzimy sobie grzecznie a tu 2 lodówy czekają na nas, pragnę zauważyć że jechali cały czas obok nas [jakieś 2km do biedy od miejsca noclegu] i wywiązała się krótka rozmowa typu: co,gdzie,po co i jak. Niestety nie pamiętam całej rozmowy ale mały fragment zacytuję pi razy oko.
Policjant- Co robicie wieczorem ?
My -A wie Pan, 12h w pociągu, posiedzimy, wypijemy, pójdziemy grzecznie spać, albo gdzieś wyskoczymy.
P- Gdzie wyskoczycie ?
M- Do miasta
i dalej nas ciśnie pytaniem : Co będziecie tam robić
Już jeden z nas miał odpowiadać ale ktoś wyrwał się i z pięścią w górze i krzyknął : Będziemy palić miasto!
No to jeb go do lodówy z zakupami te dwa 6 paki piwa, plecaczek z żarciem + pełna reklamówka. No a my nic, czekamy i wychodzi jeden z P. i do nas ze na komisariat muszą go zabrać i pojechali. O k***a. Typek z 2 końca Polski, jak trafi jak nawet nie zna adresu na hostel... najlepsze że go odwieźli po 3h, szefostwu nic nie powiedzieliśmy, jak nam potem opowiadał to zapytał się że skoro płaci podatki to czy go odwiozą na hostel, podał nazwę i zawieźli go, a co tam robili ? pośmiali się, wypyli kawę, pogadali sobie.
Czyli kochani ONR'owiec i policjant nie taki straszny jak go piszą