Sam nie wiem jak się do tego ustosunkować. Znałem przez kilka lat kumpla, który dostał w łeb tasakiem na koncercie jakiegoś metalowego zespołu i przeleżał w śpiączce kilka miesięcy. Po tym czasie zaostrzyła mu się schizofrenia, którą już miał wcześniej i dokładnie opisywał mi wszystkie objawy oraz halucynacje. Widywał kręcące się w ścianie pozaginane gwoździe, co kilka dni ducha swojego dziadka, który wciąż powtarzał jeden i ten sam tekst: "nie będę wam więcej pomagał", wspominał o śmiechu, który słyszy codziennie w głowie i namawia go do samobójstwa, które to pewnego dnia postanowił wdrożyć w życie, lecz zdarzył się nie fart, ponieważ rura w kotłowni na której miał się powiesić, pie**olnęła pod jego ciężarem zalewając(w małym stopniu) jego i kotłownię wodą. Poza tym notoryczne przerywanie danego tematu swojej wypowiedzi i skakanie na inny, euforia, która za kilka chwil zamienia się w głęboką apatię itp. Nie mam już z gościem kontaktu, a szkoda, bo lubiłem go i mam nadzieję, że obecnie żyje mu się jakoś lepiej.
Najbardziej rzeczywiste halucynacje są po benzydaminie+dxm w nocy. Opiszę w skrócie własne doznania:
Na początku pojawiły się w moim pokoju małe stworzenia, które latały sobie w swych małych samolocikach i innych pojazdach. Będąc zainteresowany poznaniem ich zwyczajów rozpocząłem obserwację. Chodziły po dywanie, w którym pojawiały się rozprucia a one je natychmiast zszywały, potem chodzące reklamówki(wtf??). Następnie pojawiła się wielka studnia pośrodku pokoju gdzie zaczęły wskakiwać różne zwierzęta:słonie, żyrafy itp. Koc zamienił się w żywy organizm falujący nieustannie i pragnący nawiązać kontakt ze mną. Niestety nie byłem wstanie zrozumieć jego języka wydawał się tak obcy jak żadne słowa w całym moim życiu. Tańczące roboty na pościeli w rytm jakiegoś międzygalaktycznego zjebstepu. Ogólnie brałem to 2 razy w życiu i nie mam zamiaru więcej bo to co robi z głową następnego dnia to porażka(nie jesteś w stanie sklecić jednego sensownego zdania). Jednak bardzo pozytywnie wspominam tamto doznanie, to coś czego nigdy się nie zapomni I ostrzegam gimbusów jeśli nie masz mocnej psychiki nawet nie próbuj. Bo gdy zobaczysz małą dziewczynkę łapiącą cie za kostkę i próbująca wciągnąć w otchłań, jednocześnie próbująca cię ugodzić nożem pewnie się posrasz ze strachu.
Uuu to widzę że ładnie pizga
Z tego co widzę na necie to grosze to kosztuje więc można zobaczyć kiedyś co i jak. Polecasz jakieś dawkowanie? Oczywiście nie żeby mnie spizgało w trzy dupy, tak że nie będę miał pojęcia o świecie (bo ja to głupi jestem i mogłoby być śmiesznie)
Haha, to musiał być jakiś totalnie zj***ny typ. Cuda na kiju, nawet zaj***ć sie nie potrafil. Ja mam nadzieje ze ch*j go na dobre strzelił
Nic śmiesznego. Znalem gościa, nazywał się Canducus i powiesił się w ubikacji na kablu od prodziża. Jak bede bogaty, kupie se czołg, i Cie szczele łodłamkowym.
Sam nie wiem jak się do tego ustosunkować. Znałem przez kilka lat kumpla, który dostał w łeb tasakiem na koncercie jakiegoś metalowego zespołu i przeleżał w śpiączce kilka miesięcy. Po tym czasie zaostrzyła mu się schizofrenia, którą już miał wcześniej i dokładnie opisywał mi wszystkie objawy oraz halucynacje. Widywał kręcące się w ścianie pozaginane gwoździe, co kilka dni ducha swojego dziadka, który wciąż powtarzał jeden i ten sam tekst: "nie będę wam więcej pomagał", wspominał o śmiechu, który słyszy codziennie w głowie i namawia go do samobójstwa, które to pewnego dnia postanowił wdrożyć w życie, lecz zdarzył się nie fart, ponieważ rura w kotłowni na której miał się powiesić, pie**olnęła pod jego ciężarem zalewając(w małym stopniu) jego i kotłownię wodą. Poza tym notoryczne przerywanie danego tematu swojej wypowiedzi i skakanie na inny, euforia, która za kilka chwil zamienia się w głęboką apatię itp. Nie mam już z gościem kontaktu, a szkoda, bo lubiłem go i mam nadzieję, że obecnie żyje mu się jakoś lepiej.