"(...)Leży Marian, leży i wije się w bólach,
Od jutra na spacer - no to już o kulach,
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej,
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce
(...)
Dzieci też już przyszły, patrzą bez obawy,
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy,
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna:
- Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna...
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi,
Widokiem przybici stoją emeryci.
- Panie, jak okropnie patrzeć na te rany,
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany.
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni,
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni.
Nareszcie ekipa na biało ubrana,
Dwóch poniosło nogi, jeden wziął Mariana"