Aż mi się przypomniała zaprzeszła historyjka, którą mi kumpel opowiadał. Rzecz działa się, gdy chłopaki stali na dyskotekowych bramach. Kumpel 190 cm wzrostu, jego ziomek niemal pół metra niższy, ale zaczepny okrutnie - ale nie jakiś p*zdeusz, tylko typ, co lubił i potrafił się napie**alać. To w zasadzie był powód, dla którego wybrał robotę na bramie jako pracę dorywczo-uzupełniającą. Jak ktoś robił dym, to ten wpadał pierwszy i łamał towarzycho, aż miło. Problem był jeden
.
.
.
.
.
.
Zwykle następnego dnia składał te niedojdy w szpitalu - w normalnym życiu był poważanym chirurgiem...
@up. Mhm, poważny chirurg i dorabianie na bramce - przecież to się wyklucza, samo przez się Nie mówiąc, ile zarobiłby w noc tu a tu. Nie mówiąc, że chirurg dba o własne dłonie bardziej niż ty o jajca - to jest jego narzędzie pracy. Nie mówiąc, że pięści są mimo wszystko delikatne i łatwo o kontuzję, która ma jasny skutek dla chirurga. Nie mówiąc... wystarczy.