Na moje oko leciał ze 140 km/h najmarniej w trakcie uderzenia, ale to nic niewnoszące dywagacja. Zastanawia mnie już od dawna inna kwestia, jeżeli w toku postępowania śledztwa zostanie udowodnione, że kierujący wjeżdżający na skrzyżowania (nie odwołuję się do powyższej sytuacji) poruszał się z tak wysoką prędkością, że wymuszający nie miał szans go zobaczyć, czy w takiej sytuacji wina leży po stronie wjeżdżającego na skrzyżowanie, czy wymuszającego?
Jak motocyklista zginie w wypadku (z jego winy), to kto opłaci naprawę auta poszkodowanego? Z OC umarlaka ściągają?