Kontestacja jest dobra na wakacjach. W rzeczywistości jest tak (telefon na którejś z płyt Staszewskiego):
- Czy jest DJ Killer?
- Pawełek wyszedł z pieskiem. Będzie za 15 minut.
W moim mniemaniu hiphop czy rap to pedalstwo (nawet nazwa murzyńska). Cały sukces tego badziewia polega na tym, że każdy upośledzony muzycznie w pięć minut zrobi ctrl+C ctrl+v, wpisze parę nutek w sekwencer i zrymuje do mikrofonu, że chłopaki na ławce fajne są. Nawet bym to tolerował (bo to w końcu jakaś twórczość), gdyby nie fakt, że rap zabija muzykę. Młodzi zamiast kupić jakiegoś rzęcha i piłować w garażu proste riffy aż dach podskakuje, siadają przed komputerkiem i miksują coś co już było. To jak zjadanie własnej kupy. A choćby 3 chwytów na gitarze się nauczyć albo walić w bębny to za trudne, muzycy kwa ich mać.
Jacy muzycy, przecież oni nie maja pojęcia o muzyce. Dla mnie koleś który stoi za konsoletą albo klei sobie kwadraciki w kompie to co najwyżej obsługa techniczna.
Zweryfikować to można stawiając takiego z muzykami na żywo (np. podczas improwizacji w klubie jazz-owym) i wystarczy złamać rytm albo zagrać coś innego niż na 2 lub 4 i gościa nie ma No chyba, że przygotuje odpowiednie oprogramowanie ale wtedy to już nie improwizacja
Wy jesteście jacyś k***a niedorozwinięci!!! To jest k***a dowcip imbecyle!!! Jakbym chciał pocisnąć na rap, to inaczej bym to zrobił...
Zresztą k***a mimo, że na muzyce "szarpanej" się wychowałem, to też słuchałem później i techno (kiedyś nie było tylu "gatunków"), rapu i k***a żyję. Obecnie wali mnie to czy ktoś jest fanem hip-hopu czy metalu bo jak dobra muza, to o co cho???
A najbardziej mnie bawią ci wielcy k***a hip-hopowcy, którzy najeżdżają np: na Liroya... Dlaczego???
Bo ch*j mnie obchodzi czy on jest fajny czy nie, ale jako chyba jeden z pierwszych polskich wykonawców hip-hopowych robił po prostu dobrą muzę jak na tamte czasy i trochę minęło czasu zanim do tych biednych chłopców z bloku dotarło, że nie wystarczy w każdej zwrotce jebnąć tekstem "CHWDP" pod akompaniament rozj***nej Frani...