angielski wcale nie jest wymagany tylko mózg, przecież nawet bez głosu można skumać jak to działa, chyba że ma się mózg jak te gryzonie

Widzialem podobny filmik i ta ostatnia myszka wszystkie wyr*chala...

Znam jeszcze starsze pułapki...

Sztuka współczesna.

Na myszy najlepszy jest kot. Z prostego powodu, zapach kota odstrasza myszy. Inaczej to walka z wiatrakami. Trułem myszy na rózne sposoby, o dziwo bardzo dobrze sprawdzała się pułapka z klejem na prusaki, ustawiona w katach, łapki, trutka. Wszystko dawało chwilowe efekty, jesienia mimo zmasowanych srodków nastepował mysi armagedon, wszedzie mysie boby, poprzegryzane kable, zaszczane katy i posrutowane opakowania. Dopiero siersciuch ze schroniska dał rade, myszy i sladów jej obecności w domu nie widze od lat, czasami widze osobnika grzecznie wpie**alanego przez kota, ale to juz odławia na otwartym terenie.

@up: a jak ci sie trafi leniwy kot , który tylko chce wpie**alac zarcie z puszki ?

@up to wrzucasz go do schroniska przez plot albo zostawiasz przywiązanego przed chinska restauracja

a jak ci sie trafi leniwy kot , który tylko chce wpie**alac zarcie z puszki ?

Jak go przegłodzisz to obudzi się w nim instynkt, wystarczy zamknąć na dwa dni o wodzie w piwnicy i szybko załapie o co chodzi. Instnkt zrobi swoje.

Mam coś bardziej na czasie

Poligon6 ma rację. Mam kota i mam spokój. Sąsiedzi też przy okazji.

Na myszy najlepszy jest kot. Z prostego powodu, zapach kota odstrasza myszy. Inaczej to walka z wiatrakami.

Według mojej wiedzy, doskonałym rozwiązaniem jest również (a może nawet lepszym) ustawienie w gospodarstwie budki dla sowy - puszczyka lub płomykówki.
Ciekawostka:
Płomykówka (tyto alba) ma tak doskonały słuch, że potrafi zlokalizować i upolować mysz w absolutnych ciemnościach wyłącznie na pomocą słuchu (żaden kot tego nie umie). Potrafi usłyszeć bicie serca myszy z odległości... kilkunastu metrów, również pod warstwą śniegu.
A po za tym to piękne i coraz rzadsze ptaki, które bez naszej pomocy wyginą.

A sowa w piwnicy też da radę?
Moje sierściuch w liczbie 3 sztuki, pasione na żarciu z saszetek, regularnie dostarczają świeże mysie mięcho z dostawą pod drzwi. Do tego dochodzą gołębie sąsiadki, jaszczurki i jednorazowo upolowanego zaskrońca
Morzna? Morzna!

Według mojej wiedzy, doskonałym rozwiązaniem jest również (a może nawet lepszym) ustawienie w gospodarstwie budki dla sowy - puszczyka lub płomykówki.

Sowa nie wleci ci do piwnicy . Swoja droga pamietam czasy jak było ich pełno, szło się zesrać jak przeleciała obok, nic nie słychac a nagle szary cień przemyka nad głową.

Tylko czekać, aż ktoś się zaopatrzy w takie zwierzęta łowne jak jakiś j***ny druid: sowa na ramieniu, kot przy nogach, a w ręku kawałek drewna z drutem