18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Powrót do przyszłości w moim wydaniu cz. IV

WritersNotDead • 2015-02-04, 11:46
Hej. Macie tu kolejną część moich wymysłów. Zamieszczam ją głównie dlatego, żeby tych kilku entuzjastów odesłać na swojego bloga- www@writersnotdead@wordpress@com (jako świeżak nie mogę dodawać linków), gdzie będe regularnie publikował resztę części, a oprócz tego inne swoje wypociny (może nie tylko swoje). Pozdro :)

Warszawa, rok 2035, lipiec.

Cześć, jestem Gareth. Mam 18 lat i jeden cholernie wielki problem. Od kilku lat nawet na krok nie opuszcza mnie uczucie, że świat na którym żyję jest kompletnie do dupy, wszystko stoi na głowie, a sam jestem w miejscu, do którego ani trochę nie pasuję, i w którym być nie powinienem. To uczucie jest jak mój cień – ja i ono zawsze razem. Do tego, jest raczej niezwykłe, nie da się go porównać do tych, towarzyszących ludziom na co dzień, jak np. gniew, zazdrość, duma czy pycha. To co czułem było ze mną o wiele częściej niż cokolwiek innego. Fakt, miało przestoje. Momenty zawieszenia, jakby na chwilę przysypiało, wycofywało się. Robiło to jednak tylko po to, żeby za moment uderzyć ze zdwojoną siłą. Wierciło nie kończące się dziury w moim żołądku, mózgu i sercu. Było jak ludzkie wyobrażenie piekła – niekończące się cierpienie. I miało jeszcze jeden, potworny minus – było jedyną rzeczą, której nienawidziłem bardziej od mojej siostry. O tak, o niej też Wam opowiem. W zasadzie w ogóle nie zasłużyła na to, żeby mówić o niej cokolwiek, chciałbym jednak żebyście zrozumieli moją nienawiść.

Elise była typową przedstawicielką swojej klasy i płci, elementarnym przykładem córki dyrektorów i/lub współwłaścicieli jednej z korporacji najwyższego szczebla. Zawsze dumna i wyniosła, nigdy nie spuszczała wzroku, trzymała wysoko podniesioną głowę i nie patrzyła pod nogi. W stosunkach ze wszystkimi ludźmi poza ojcem nie przestawała być oziębła i oficjalna, garde trzymała wysoko. Czubek własnego nosa był jedyną rzeczą, na której skupiała uwagę, i na której jej zależało. Gardziła wszystkimi, którzy byli niżej postawieni od naszej rodziny, czyli jakimś 99,8% populacji ziemi, wszystkich równych nam traktowała jako konkurentów i wrogów, natomiast z zazdrością patrzyła na nielicznych, którzy na drabince o nazwie „bogactwo i władza” znajdowali się wyżej. Z fanatyzmem chłonęła przekazywane nam ojcowskie nauki, dotyczące kontynuowania rodowych tradycji – ambitnego, konsekwentnego i bezwzględnego dążenia do zdobycia tego, co tylko do zdobycia było. Zdeterminowana by budować rodzinną potęgę, skupiona na swoim najważniejszym celu – awansie rodu do The Greatest – grupy najbardziej wpływowych ludzi tego gównianego świata. Miała w sobie wszystko, czego nienawidziłem w ludziach, z którymi miałem do czynienia od dziecka.

Pamiętnego dnia towarzyszyłem ojcu w delegacji. Moim, postawionym przez rodziciela zadaniem było obserwowanie jego pracy z bliska, tym samym zdobywanie doświadczenia i uczenie się przyszłych obowiązków. Nie to żebym tego chciał, o nie. Po prostu nie miałem wyboru. Dzięki wczesnodziecięcym latom nieposłuszeństwa w stosunku do ojca, musiałem albo poddać się jego woli i robić co kazał, albo też stać się doskonałym aktorem. Wybrałem ,rzecz jasna, to drugie.

Ojciec prowadził zebranie dyrektorów generalnych europejskich oddziałów, będącej w jego rękach korporacji. Siedziałem w pomieszczeniu obok sali konferencyjnej, w której to wygłaszał doniosłą, pełną wielkich słów, mającą motywować i, jak dla mnie -cholernie nudną przemowę. Na 70--cio calowym telewizorze, wbudowanym w ścianę przede mną miałem oglądać i uważnie słuchać jego wypocin, które sam zwykł nazywać „świętymi”.

Był akurat w swoim ulubionym momencie, w którym to mówił o wielkości i potędze firmy zbudowanej przez jego przodków i o potrzebie stawiania firmy na pierwszym miejscu w życiu. Rzygać mi się chciało, słuchałem tego po raz nie wiem już który. Na szczęście, w pokoju „podglądaczy” byłem sam, bez większych obaw mogłem więc go olać. Wstałem i podszedłem do okna, spełniającego jednocześnie funkcję ściany. Znajdowałem się na najwyższym, 105-tym piętrze biurowca należącego do korporacji ICBC, której nienawidziłem niemal tak jak siostry, jednak widok rozpościerający się pode mną zapierał dech w piersiach. No, przynajmniej za pierwszym razem. Demony w ludzkich skórach, zajmujące pomieszczanie na tym oraz kilku niższych piętrach rozkoszowały się nim niejednokrotnie. Wyobrażałem sobie ich, stojących w miejscu, w którym stałem teraz i z dumą oraz pogardą patrzących na ludzi harujących w pocie czoła 400m poniżej, przypominających stąd stado mrówek. Wiem, że większość tych na dole marzyła o dotarciu do miejsca, w którym byłem teraz. Marzyli o bogactwie i władzy, o nieskończonej ilości zer na wirtualnych kontach i o dobrach materialnych. O podwyższeniu statusu społecznego i przedarciu się w szeregi elit. Poświęcali na to całe życie nie wiedząc, że nikt stąd, takiej szansy im nie da. Tracili swoje życie dlatego, że żmiję zza ściany tego chciały. Wyobrażałem sobie, jak niewidzialne nitki łączące ręce tych obok z mózgami tych na dole poruszają się w myśl jednostek pokroju mojego ojca. Wyobrażałem sobie i pałałem do nich szczerą nienawiścią, gardziłem nimi, a tym na dole – zwyczajnie współczułem.

W telewizorze za sobą usłyszałem słowa: „musicie zawsze pamiętać, że dobro korporacji jest najważniejsze”, które u ojca były nieodłącznym elementem zakończenia każdego „wystąpienia”. Dla mnie oznaczały czas powrotu na miejsce, gdyż za niecałe dwie minuty miał tu wparować i sprawdzić jak wiele wyniosłem z jego dekalogu. Westchnąłem, przekląłem go w myśli, obróciłem się od okna i pokornie zająłem jedyny fotel znajdujący się w pokoju.

Pr...........em

2015-02-04, 16:15
Za dużo przecinków, nie da się tego czytać (np. przed "i", jeśli nie jest to zdanie wtrącone, nie stawia się przecinka).

Doobie

2015-02-04, 17:32
Głowny bohater- Gareth. "Werter" przyszlosci. Ogólnie, wszechobecny ból dupy.

Elise- "zimna suka". Typ- "po trupach do celu". Siostra Garet'a

Miejsce akcji:
Zebranie lewactwa w firmie jego ojca.Główy bohater ma przeogromny ból dupy, ponieważ jest bogaty i jest mu z tym zle.

koniec.

Ogólnie- kiła i mogiła, k***y,lewaki i plebs gdzies sie przewija, a wszystko obficie polane bolem dupy Gareth'a.

Zupełnie jak nasz sejm.

szału nie ma.Statusu na dzielni nie poprawisz.

pisage

2015-02-04, 18:42
@up
co ty tak z tymi lewakami? Kompleks masz jakiś? Przeleciał cię któryś?

Helo1

2015-02-04, 21:11
Podoba mi się to co napisałeś (teraz i wcześniej). Naprawdę ciekawe sci-fi zaczyna się z tego robić. Ale jeśli można, to wrzucaj proszę dłuższe teksty bo ten się skończył zanim się zaczął ;-)

P.S "Would you kindly" kontynuować wątek z trzeciej części? :-D

WritersNotDead

2015-02-04, 22:49
Helo1 napisał/a:

Podoba mi się to co napisałeś (teraz i wcześniej). Naprawdę ciekawe sci-fi zaczyna się z tego robić. Ale jeśli można, to wrzucaj proszę dłuższe teksty bo ten się skończył zanim się zaczął ;-)

P.S "Would you kindly" kontynuować wątek z trzeciej części? :-D



Wszystko to i dużo więcej będzie na blogu, tę część wrzuciłem w zasadzie tylko po to, żeby mieć pretekst do napisania o swojej stronce. No i tak jak mówisz, postaram się wrzucać wszystko w dłuższych częściach.

lukaplast2

2015-02-06, 15:43
Kolejny leser co na blogu myljonów chce się dorobić. Pal wrotki i do robotki.

Pa...........or

2015-02-06, 16:07
Kurczę, ciągle i ciągle ten temat wraca na 1 stronę i zajmuje pół k***a internetu, a ja naprawdę nie chcę go czytać.

Kujda

2015-02-06, 16:10
Bardzo fajnie napisane. Oby tak dalej, miło się czyta, leci piwo i oby udało Ci się odnieść sukces takim pisaniem.

te...........ra

2015-02-06, 16:34
O kąciki pisarskie na sadolu , też coś napiszę jak wymyślę , zawsze chciałem pisać książki i scenariusze . Mój sadistic .

Polemon

2015-02-06, 16:38
I co, i co, doprowadził tatusia i firmę do ruiny czy majątek przejęła zimna suka i dalej rządzi tym dziwnym korpogówienkiem które nie wiadomo komu i do czego służy?

Luqas95

2015-02-06, 16:56
no ciekawie a ja myśle że ten magister seksuologi z cz1 ją wyr*cha na przujęciu ona otworzy na oczy i razem wyjada w rejon zjednoczonego panstwa koreanskiego , firme przejmie jej brat i zrobi bunt systemu i zostanie orzez to skazany na za,ożenie specjalnej obroży która bedzie wpływała na jego zachowanie i będzie pracował w kopalni rud żelaza na terenie północnych suwałk

Co...........an

2015-02-06, 17:17
wieje nudą

Allin23

2015-02-06, 17:55
Problem z tekstem jest taki, że główny bohater powinien mieć na imię Muhamed Abdullah Islam Shah a korporacja to powinna być hodowla bydła albo meczet.

Dodatkowo kolejny, już tak bardziej na poważnie, problem krótkowzrocznego nastolatka jest taki, że nie zauważa, że będąc przeciwnikiem systemu też jest jego częścią, bo jest tak samo jego tworem jak wszyscy inni.

W efekcie to po której stronie stoisz nie ma obiektywnie znaczenia. Wszyscy umierają tak samo i tak samo nic nie znaczą. Wszystkie różnice w ocenie moralnej wymyśliliśmy sobie sami dla własnych potrzeb.

W kategorii laickiej jest dobry archetyp, polecam przemyśleć postać Doktora Manhatana (wyłączająć żałosną introspekcję na temat tej p*zdy z filmu) z The Watchman - dla średnio rozgarniętego odbiorcy to jest najbardziej przystępny obraz kogoś stojącego poza "regułami" (tylko trzeba się skupić na koncepcji a nie fabule).

Wszystko, czego nie tłumaczysz przez prawdziwie przemyślane "robię to dla siebie" jest kłamstwem albo samonarzuconą/wyuczoną iluzją.

Ratujesz murzynki/zwierzaki/mewy/ludzi itp? Przeciwstawiasz się temu co uważasz za niesłuszne, jak korporacje, wyzysk? Ok, ale robisz to żeby wypełnić WEWNĘTRZNĄ a nie zewnętrzną potrzebę czy nakaz. Wszystko inne to pic na wodę, wszechświat ma wyj***ne na twoje decyzje.