Deyvi Andrade nie będzie najmilej wspominał swojego wypadu na towarzyski mecz dwóch ekwadorskich klubów - Barcelona SC i Delfin SC.
Wspomniany mężczyzna był całkowicie anonimową postacią w momencie udania się na spotkanie wymienionych drużyn. Stał się jednak bardzo rozpoznawalny nie tylko w kraju, ale i na świecie po tym, jak w bardzo zaskakujący sposób zareagował na swój widok na telebimie po wcześniejszym pocałowaniu towarzyszącej mu kobiety.
Media w Ameryce Południowej bardzo szybko podłapały temat i zaczęły sugerować, że kibic Barcelony udał się na mecz swojego zespołu z... kochanką, a to z kolei skłoniło internautów do rozpoczęcia poszukiwań tajemniczej pary.
Mężczyzna został bardzo szybko zidentyfikowany i za pośrednictwem swoich kont w mediach społecznościowych zaczął tłumaczyć się z zaistniałej sytuacji.
„Gdyby na moim miejscu była kobieta to, co byście zrobili? W Internecie krążą różne filmy o niewiernych kobietach, ale nie są one tak bardzo wyśmiewane i piętnowane jak ja. Mam nadzieję, że nikt z was nie znajdzie się nigdy na moim miejscu” - napisał Deyvi Andrade na Facebooku.
„Do końca będę bronił mojej dumy i honoru mężczyzny. Wszyscy zawodzimy i wszyscy podejmujemy skruchę. Dziękuję tym, którzy zapraszali mnie do kościoła, abym próbował uzdrowić swój związek” - dodał Ekwadorczyk.
Kibic Barcelony przyznał jednak, że będzie mu niezwykle trudno wrócić do swojej dotychczasowej partnerki, ponieważ wideo opublikowane w sieci zniszczyło już jego prywatne życie.
„Już zniszczyliście mój związek. Czego chcecie więcej? Mam nadzieję, że to w żaden sposób wam nie służy, ponieważ ranicie nie tylko mnie, ale i Syna Bożego. Nie wiecie, jakie szkody psychicznie wyrządzacie przez waszą nienawiść skierowaną na mnie. Każdy zawodzi i każdemu możemy wybaczyć. Boże, daj mi siłę!” - napisał Deyvi Andrade.
Już zniszczyliście mój związek. Czego chcecie więcej?
Żal mi tej kochanki. Żal mi wszystkich kochanek, które angażują się uczuciowo. Grają drugoplanową rolę, a kochanek ich się wstydzi.
Dlatego nie mam kochanki. Nie mógłbym r*chać kogoś kto wzbudza moje współczucie.
Mój ziomek, który miał dziewczynę fryzjerkę, naściemniał swojej kobiecie, że jedzie na weekend na spotkanie biznesowe z pracy i dlatego musi wziąc garnitur a poszedł do swojej "drugiej" bo zaprosiła go na studniówkę i obiecała super r*chanie "po". Przychodzi do laski wcześniej a ona "czekaj, jeszcze tylko fryzjerka zrobi mi włosy i możemy jechać", ta fryzjerka podjechała pod dom i zgadnijcie kto wchodzi przez drzwi? Przypadki chodzą po ludziach, że w mieście które ma pół miliona mieszkańców i pewnie z tysiąc fryzjerek musiała wybrać akurat jego kobitkę
Jebiecie na PiS że niby do łóżek pedałów chce wchodzić,a sami nie lepsi jesteście. ch*j komu do tego kto z kim kogo zdradza i tyle. Zdrady nie są pod żadnym paragrafem w naszym prawie, oceniac zdrady tego gościa może tylko jego żona i kochanka, na pewno nie stulejarze internetowi szukający sensacji. Co innego ocenić że wziął kochankę na mecz - to mówi samo za siebie o jego inteligencji.
Na dwa fronty to nawet Hitler nie dał rady ...
Cytuję : ,,a to z kolei skłoniło internautów do rozpoczęcia poszukiwań tajemniczej pary.
Mężczyzna został bardzo szybko zidentyfikowany i za pośrednictwem swoich kont w mediach społecznościowych zaczął tłumaczyć się z zaistniałej sytuacji "
Nie wiem jak wy ale ja takich internautów wyobrażam sobię jako pryszczatych otyłych nerdów siedzących całymi dniami przed kompem z ch*jem w ręku. No bo kto normalny zajmuje się takimi gównami?