Jedna z moich zabaw z dzieciństwa... Nie było placów zabaw to sobie "lataliśmy" na bramkach. Przestaliśmy jak pewnego razu kumpel się przewrócił, a bramka prawie mu łeb uwaliła.
Piwo za piękne wspomnienia!
W sumie był kiedyś taki przypadek, że dzieciakowi bramka łeb roztrzaskała. To były jeszcze te stare bramki, grube i cięzkie jak cholera. Była źle zamocowana i jak dzieciak się na poprzeczce powiesił to się bramka obaliła prosto na łeb tego dzieciaka, nawwet nie było co zbierać....